Wyjaśniamy zakończenie „Godzilla Minus One”. Będzie kontynuacja?

party.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: Toho Company - Toho Studios - Robot Communications/Collection Ch


Uwaga! Treść artykułu zawiera spoilery.

„Godzilla Minus One” zgarnęła osiem nagród Japońskiej Akademii Filmowej oraz Oscara za najlepsze efekty specjalne. Spektakularny sukces filmu Takashiego Yamazakiego udowodnił, iż można zrobić wysokojakościowy obraz bez wykładania setek milionów dolarów, jak bywa to często w przypadku amerykańskich superprodukcji.

Warto było czekać na triumfalny powrót Godzilli do japońskiego kina. Niezależnie od wszelkich amerykańskich filmów i poprzednich produkcji o Godzilli nakręconych przez Toho Studios, „Godzilla Minus One” jest samodzielnym filmem, który zabiera nas z powrotem do podstaw powojennej Japonii. To może być początek nowej serii.

„Godzilla Minus One” opowiada historię byłego pilota kamikaze z czasów II wojny światowej, Kōichi Shikishimy (Ryunosuke Kamiki), który wylądował na wyspie Odo w chwili, gdy pojawia się potwór. Godzilla niszczy to miejsce na oczach żołnierza. Tylko Kōichi i mechanik Sōsaku Tachibana (Munetaka Aoki) przeżyli, ale przez lata zmagają się z poczuciem winy.

Kiedy więc Godzilla ponownie podnosi swoją łuskowatą głowę, kierując się w stronę kontynentalnej Japonii, Kōichi wyrusza na ratunek swojemu krajowi i liczy na odnalezienie odkupienia, ale co najważniejsze, chce chronić nową rodzinę, którą stworzył wraz ze swoją partnerką, Noriko Ōishi (Minami Hamabe) i ich adoptowaną córką Akiko (Sae Nagatani).

Niedawno „Godzilla Minus One” pojawiła się na Netfliksie i od razu podbiła ranking popularności w wielu krajach - w tym także w Polsce. Teraz widzowie zastanawiają się, czy niedługo mogą spodziewać się kontynuacji japońskiego filmu.

Wyjaśniamy zakończenie „Godzilla Minus One”

Po pierwszym ataku Godzilli na Tokio Noriko i tysiące innych obywateli Japonii pozostaje zaginionych, a wielu uważa się za zmarłych. Jednak niebezpieczeństwo jeszcze nie minęło. Zmutowane w wyniku narażenia na powojenną broń nuklearną zagrożenie ze strony Godzilli jest nieuniknione, mimo to Stany Zjednoczone odmawiają pomocy, a sama Japonia również obawia się, iż wstrząśnie ona międzynarodowym rynkiem nowymi działaniami wojennymi. Oznacza to, iż uratowanie sytuacji zależy od cywilów, takich jak Kōichi.

Były oficer marynarki wojennej, Kenji Noda (Hidetaka Yoshioka), dowodzi szarżą, obmyślając sprytny plan wykorzystania czołgów Freon przeciwko Godzilli. Przyczepiając je do potwora, teoretycznie można go wciągnąć tak głęboko pod powierzchnię oceanu, iż ciśnienie go zniszczy. jeżeli to nie zadziała, balony pod ciśnieniem gwałtownie wypchną Godzillę z powrotem na powierzchnię, zabijając go poprzez wybuchową dekompresję. To genialne posunięcie, polegające na wykorzystaniu siły oceanu do pokonania potwora. Jednak plan kończy się fiaskiem. Schorowana i zraniona Godzilla oddala się, ale pozostaje żywa.

W takim razie dzięki Bogu za Kōichi. Wyczuwając, iż plan może się nie udać, przygotował się wcześniej, prosząc Sōsaku o naprawę samolotu kamikaze, którym mógłby polecieć bezpośrednio w paszczę Godzilli, eksplodując w tym wrażliwym miejscu, gdzie skóra potwora nie jest już w stanie go chronić. To działa, przynosząc odkupienie Kōichiemu po tym, jak zawiódł jego poprzednia misja kamikaze. Tyle, iż nigdy nie zawiódł. Życie, jakie prowadził po wojnie, było ważniejsze niż bezsensowna śmierć w imię bitwy. Przeżywając to, Kōichi żył wystarczająco długo, aby ocalić niezliczoną liczbę ludzi, kończąc niszczycielski szał Godzilli.

Potem odkrywamy, iż Sōsaku potajemnie dodał mechanizm wyrzutowy do samolotu Kōichiego, którego ten użył w ostatniej chwili, aby uciec przed szczękami Godzilli. Jakby to nie było wystarczająco szokujące, odkrywamy, iż Noriko też wciąż żyje, a para ma ponownie połączyć się jako szczęśliwa rodzina z Akiko. Niestety okazuje się, iż Noriko cierpi na zatrucie radiacyjne wywołane bombami atomowymi, które kilka lat wcześniej uderzyły w Japonię.

Choć wielu przypuszczało, iż ciemny znak na szyi Noriko przypieczętował jej los, okazuje się, iż tak naprawdę widzimy tutaj komórki G. W historii Godzilli są one anomalią, która doprowadziła do powstania różnych rywali Godzilli, w tym Biollante i SpaceGodzilla, co oznacza, iż przyszłe części mogą doprowadzić do pojawienia się tych nowych stworzeń w jakiejś formie. Ale nie zastąpią samego Godzilli. Absolutnie nie. Ponieważ słynna bestia wszystkich nigdzie się nie wybiera.

Na koniec widzimy kawałek ciała Godzilli dziwnie bulgoczący na dnie oceanu, jakby potwór wciąż żył. Wiedząc, iż to stworzenie posiada niesamowite zdolności regeneracji, jest całkiem możliwe, a choćby prawie pewne, iż Godzilla faktycznie uzdrawia się choćby z tego jednego kawałka ciała.

Chociaż to wielkie ujawnienie oznacza, iż kontynuacja filmu „Godzilla Minus One” jest więcej niż prawdopodobna, sama produkcja nie jest tak skupiony na hollywoodzkich tropach franczyzowych, jak mogłoby się wydawać.

Na pierwszy rzut oka poświęcenie bohatera może być właśnie takim zakończeniem, które tak bardzo cenią filmy amerykańskie. Jednak wstyd, jaki Kōichi odczuwał z powodu „porażki” jako pilot kamikadze, był nie na miejscu. Tak naprawdę odkupienie nie wynika z poświęcenia ani choćby z pokonania Godzilli. Nie, najcenniejszą rzeczą, jaką Kōichi może teraz zrobić, jest życie z rodziną i to dobrze, co jest ważniejsze niż zwycięstwo w chwale.

Japońska „Godzilla Minus One” to nie tylko opowieść o słynnym potworze, ale również powojennej traumie, rodzinnych dramatach i patriotyzmie.

Zobacz także: Wyjaśniamy zakończenie miniserialu „Eric”. Co się stało z Edgarem?

© Immediate Media Company London Limited, 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Opublikowano po raz pierwszy na RadioTimes.com i republikowano za zgodą Immediate Media Company London Limited. Powielanie w jakikolwiek sposób w jakimkolwiek języku, w całości lub w części, bez uprzedniej pisemnej zgody jest zabronione. Radio Times i logo Radio Times są zastrzeżonymi znakami towarowymi firmy Immediate Media Company London Limited i są używane na podstawie licencji.

Zredagował i przetłumaczył Mateusz Sidorek.

Idź do oryginalnego materiału