Fantastyczna czarna komedia Aarona Schimberga Inny człowiek to jeden z najbogatszych i najdziwniejszych filmów 2024 roku — film o mężczyźnie, który radykalnie zmienia swój wygląd i życie, ale prześladuje go sukces kogoś, kto wygląda tak jak kiedyś. To idealny towarzysz oglądania Substancjakolejny przyprawiający o zawrót głowy, niepokojący film z 2024 roku o pięknej odmieńca walczącej z dawną wersją samej siebie. Jednak podejście Schimberga do tej opowieści jest zabawniejsze i bardziej przyziemne, zbudowane wokół wiarygodnych przedstawień i sytuacji przesiąkniętej rzeczywistością w równym stopniu jak fantazją.
Sebastian Stan (Zimowy Żołnierz MCU; Donald Trump w filmie z 2024 roku). Uczeń) występuje w roli Edwarda, aktora z poważnymi guzami twarzy, który żyje w izolacji do czasu, gdy zaczyna poznawać swoją nową sąsiadkę Ingrid (Najgorsza osoba na świecie gwiazda Renate Reinsve). Radykalnie nowe leczenie nerwiakowłókniakowatości nadaje mu nową twarz, więc przyjmuje nową tożsamość i odnosi sukcesy w każdym aspekcie swojego życia z wyjątkiem związku z Ingrid – zwłaszcza gdy pojawia się niezwykle popularny, pogodny i charyzmatyczny mężczyzna o imieniu Oswald (Pod skórąAdam Pearson), który wygląda dokładnie tak, jak kiedyś Edward, wkracza w ich życie.
Jak wiele filmów o sobowtórach (Podwójny, Wróg, PodwójnyI Krzywka od razu przychodzą mi do głowy), Inny człowiek przeraża go myśl, iż ktoś konfrontuje się z bardziej udaną wersją siebie, która reprezentuje nie przebyte drogi i nie dokonane wybory. Jednak w przeciwieństwie do większości tych filmów, Inny człowiek jest ostro zabawny, jeżeli nie jest tragiczny ani przerażający. Polygon spotkał się ze Stanem oraz z poprzednimi partnerami filmowymi, Pearsonem i Schimbergiem (którzy pracowali razem nad dramatem z 2019 r. Przykuty na całe życie) na festiwalu filmowym Fantastic Fest w 2024 r., aby omówić, w jaki sposób znaleźli odpowiedni ton dla filmu.
[Ed. note: This conversation has been edited and condensed for clarity.]
Polygon: Duża część tego filmu dotyczy wrzącej i tłumionej frustracji związanej z tym, jak działa świat i jak pracują ludzie. Wszystko to prowadzi do dość nieoczekiwanego katartycznego punktu na końcu. Sebastian, jak podszedłeś do rozegrania tego podziału?
Sebastian Stan: Cóż, robimy to cały czas. Zawsze coś tłumimy, cały czas – więc [in a role like this]po prostu robisz to szerzej.
Ale myślę, iż jest tak wiele rzeczy, które czytasz, które próbują wyjaśnić pewne rzeczy [in movies]. Zawsze są nadpisywane. Dzieje się tak zwykle w przypadku filmów bardziej budżetowych, gdzie zawsze istnieje obawa, iż widzowie nie zrozumieją, co się dzieje, więc trzeba się upewnić, iż to zrozumieją. Jestem po prostu wdzięczny, iż nie musieliśmy borykać się z takim sposobem myślenia i podejściem. Ponieważ zamiast [explaining the ending] — Myślę, iż to interpretacja. Ludzie będą utożsamiać się z tym momentem lub inaczej go postrzegać. Nie chcesz tego komentować, mówić ludziom, co mają o tym myśleć.
Powiem, iż to interesujące – Edward, Oswald i Ingrid, oni wszyscy w dziwny sposób potrzebują siebie nawzajem i wszyscy są jakby planetami krążącymi wokół siebie w niezbędny sposób, niezależnie od tego, czy są w tym wszystkie inne uczucia. To mieszanka emocji. Nie jest to tylko jedna rzecz, która motywuje go pod koniec filmu, ale mnóstwo innych rzeczy. Prawdopodobnie istnieje wewnętrzna walka pomiędzy byciem pełen podziwu dla tych ludzi, a jednocześnie bycia niewiarygodnie nienawistnym i złym na tych ludzi.
Po pokazie Fantastic Fest wspomniałeś w pytaniach i odpowiedziach, iż współpracowałeś z Adamem, aby dowiedzieć się, jak Edward doświadczyłby życia, biorąc pod uwagę jego stan. Powiedziałeś, iż Adam był bardzo hojny, jeżeli chodzi o swoje doświadczenie życiowe. Czego się od niego nauczyłeś, co było ważne w roli Edwarda?
Stan: Cóż, jedną z rzeczy, które miałem za zadanie – a Aaron wspomniał o tym na próbie – było rozwikłanie tej kwestii [Edward’s] historia. Kim był Edward? Jak zdobył to mieszkanie, jak zdecydował się zostać aktorem? Co się stało z jego matką? Były rzeczy, których nie ma w scenariuszu.
Robiłam więc badania i tworzyłam historię, przeglądałam różne rzeczy w Internecie i rozmawiałam z ludźmi, którzy na przykład zmagali się z problemami z wagą i drastycznie stracili na wadze, w wyniku czego doświadczyli kryzysu tożsamości. A potem po prostu chłonąłem wszystko, co mogłem, co można było znaleźć w Internecie od każdego, kto zmagał się z nerwiakowłókniakowatością lub innymi dolegliwościami lub zniekształceniami.
Wiele z tych osób było sierotami. Mówili o porzuceniu przez rodziny. Więc były tam różne rzeczy. Ale w przypadku Adama adekwatnie miałam obok siebie osobę, której mogłam zadawać pytania, o to, jak dorastał lub czego doświadczył, po prostu na placu zabaw.
[To Adam] Myślę, iż moją największą lekcją było: Miałeś bardzo silny system wsparcia w swojej rodzinie i mamie, która, o ile wiem, zawsze mówiła: „Słuchaj, będziesz chodzić po tym pokoju z podniesioną głową, bez względu na wszystko”. się dzieje.” A wiele osób tego nie miało.
Ale jednocześnie nie oznaczało to koniecznie, iż nie spotkał się z tą samą masą stereotypowych reakcji ze strony wszystkich wokół siebie. Dla mnie osobiście [the important lesson] być może rozumiałem tę własność, jaką Adam ma nad sobą, myślę, iż na więcej sposobów niż ja w stosunku do siebie lub innych ludzi, których znam na świecie. Może choćby bardziej niż Edward.
Adam, jaka była twoja wersja tego? Co było dla ciebie ważne, aby zobaczyć odzwierciedlenie w Edwardzie lub zobaczyć w tym filmie?
Adam Pearson: Po pierwsze, jeżeli chodzi o rozmowy, które odbyliśmy z Sebastianem, jeżeli ktoś nie miał być naprawdę szczery, nie było sensu ich prowadzić. Bardzo łatwo jest go rozcieńczyć i pominąć bardziej emocjonalne momenty. Byłoby to więc przedsięwzięcie przynoszące efekt przeciwny do zamierzonego.
A dla mnie w dużej mierze chodziło po prostu o zaufanie. [To Stan] Na razie mogę przekazać ci tylko tyle informacji lub wyposażyć, ale muszę zdjąć ręce z strzelnicy i zaufać, iż wiesz, co robisz. I na szczęście dotarłem tam bardzo szybko.
Myślę, iż Sebastian ma w sobie to ciepło i integralność, które wykraczają poza jego wiek, poza to, co można zobaczyć u innych aktorów. Do tego dochodzi naprawdę świetne pisanie i zrozumienie tematu, którym dysponuje Aaron. Nie miałem żadnych skrupułów ani obaw, iż może to pójść w drugą stronę i stać się stereotypowe lub problematyczne. Więc tak, przychodzisz, ufasz materiałowi, ufasz ludziom, z którymi pracujesz, i podchodzisz do wszystkiego ze uczciwością, rzetelnością, jasną głową i pełnym sercem. A wtedy nie możesz się pomylić.
Aaron, ton tego filmu jest bardzo skomplikowany. W dramacie i komedii dzieje się mnóstwo rzeczy. Jak cała trójka pracowała nad osiągnięciem wymarzonego brzmienia?
Aaron Schimberg: Nie mogę się doczekać tego tonu, zanim w ogóle zacznę pisać. Nie zastanawiam się, jak to zrobię. Nie mogę się doczekać, jak to będzie wyglądać, i tak bardzo, iż nie piszę. zwlekam. A potem, kiedy już nie będę już w stanie tego znieść, napiszę scenę. Kiedy tylko zaczynam pisać tę scenę, jej ton staje się dla mnie oczywisty.
Przekonałem się, iż to prawda, taka jaka jest: wszystko, co napisałem, wydaje się przychodzić naturalnie. Myślę, iż z jednej strony, myślę, iż każdy film, który robię lub projekt, którego się podejmuję, biorę pod mikroskop coś, co jest dla mnie bolesne i co chcę zbadać. Pochodzi z miejsca traumy czy czegoś takiego, żeby nie nadużywać tego słowa.
Mam też do tego dystans i komiczną stronę. Chcę, żeby było jasno, nie chcę, żeby było ciemno. I te dwie rzeczy razem tworzą ten ton, nie chcę go przesadnie analizować. Myślę, iż ton jest w pewnym sensie ustalony w scenariuszu, ale kiedy zbiorę wszystkich razem, czasami kończy się to bardziej na nagrywaniu, a czasami na komediowym. I w pewnym sensie tak to zaprojektowałem. A tak naprawdę moim jedynym zadaniem jest upewnienie się, iż są ustawione poręcze, aby nie przechyliło się w jedną stronę ani nie stało się zbyt ciężkie. I upewniamy się, iż to przywrócimy – włożymy komiczny moment w coś mrocznego. Ale muszę to też przekazać moim współpracownikom, którzy potrafią zinterpretować ten ton.
Wiedziałem, do czego Adam jest zdolny. Napisałem dla niego tę rolę. I już podczas pierwszej rozmowy z Sebastianem wiedziałam, iż rozumie ten ton. To mnie uspokoiło. Występ Sebastiana jest zarazem tragiczny i komiczny. [I had] panuje ogólna obawa, bo bez tego balansu tonalnego całość się rozsypuje. Ale nie wiem, czy tak bardzo to kontroluję, ile chronię przed jego rozpadem.
To brzmi bardzo podobnie do tego, co Adam powiedział wczoraj wieczorem na temat radzenia sobie z zespołem oszusta podczas sesji pytań i odpowiedzi, iż jedynymi ludźmi, którzy nigdy nie cierpią na zespół oszusta, są oszuści.
Pearsona: Tak. To po prostu dziwna rzecz – dużo o tym myślałem, bo do wszystkiego podchodzę z pewnym stopniem zwątpienia i zdenerwowania. I przez lata niepokoiło mnie to, iż Powinieneś już mieć to za sobą. Ale wtedy jeden z moich przyjaciół odciągnął mnie na bok i powiedział: „Jeśli to uczucie kiedykolwiek cię opuści, oznacza to, iż nie jesteś we adekwatnym miejscu. Bo to oznacza, iż cię to nie obchodzi.”
Inny człowiek jest teraz dostępny do wypożyczenia lub zakupu w wersji cyfrowej na Amazon, Apple TV i innych platformach.