Brat uważał, iż robi mi wielką przysługę, rezygnując z domu na moją korzyść, ale tak naprawdę nie został z niczym.
Nasz ojciec miał odziedziczone jednopokojowe mieszkanie, które dawno temu przepisał na swojego ukochanego synka. A oprócz tego, Andrzej od razu przywłaszczył sobie samochód ojca.
Z chęcią przeprowadziłabym się do mamy albo zabrała ją do siebie, ale w tamtym czasie miałam dwoje małych dzieci, które chodziły do przedszkola, więc nie mogliśmy się przenieść.
Zabrać mamy do siebie też nie było opcji, bo mieszkaliśmy w dwupokojowym mieszkaniu należącym do mojego męża i sami mieliśmy mało miejsca.
Ale brat postawił mnie w takiej sytuacji, iż musiałam coś zdecydować. Po naradzie z mężem uzgodniliśmy, iż ja z dziećmi przeprowadzę się do mamy, a mąż będzie przyjeżdżał do nas na weekendy.
Rozumiałam, iż to rozwiązanie niesie za sobą pewne ryzyko – jaka to rodzina, gdy małżonkowie widują się tylko dwa dni w tygodniu? Ale nie miałam innego wyjścia.
Było mi przykro, bo mój nieżonaty brat choćby nie przyjeżdżał do mamy, nie mówiąc już o jakiejkolwiek pomocy finansowej.
Ta sytuacja nieco oddaliła nas od siebie, nie mogłam zrozumieć, dlaczego stał się taki bezduszny, skoro w dzieciństwie dobrze się dogadywaliśmy.
Potem brat się ożenił i zrobiło się jeszcze gorzej. Sprzedał swoje mieszkanie i przeprowadził się do żony. Jej rodzice wybudowali dla niej dom, a za pieniądze ze sprzedaży mieszkania urządzili w nim luksusowy remont.
Uważałam, iż to nierozsądne, bo dom należał do teściów, ale nie chciałam się mieszać w sprawy brata – niech robi, co chce.
Jednak rok temu moja sytuacja się zmieniła. Mój mąż od pięciu lat pracował w Kanadzie i zdecydował, iż zabierze nas do siebie.
I znów pojawiło się to samo pytanie – komu zostawić mamę? Brat tylko się zaśmiał, mimo iż teraz mieszkał w ogromnym domu, wciąż nie chciał zabrać mamy do siebie.
Tym razem zdecydowałam, iż muszę wybrać swoją rodzinę, więc wynajęłam mamie opiekunkę. Mąż powiedział, iż sam będzie za to płacił.
Regularnie dzwoniłam do mamy i widziałam, iż wszystko u niej w porządku. Kobieta, która się nią opiekowała, sumiennie wykonywała swoje obowiązki.
Miesiąc temu brat przeprowadził się do mamy. Jego małżeństwo się rozpadło, rozwiódł się. Jak można było się spodziewać, po rozwodzie został z niczym, chociaż twierdzi, iż zamierza walczyć w sądzie.
O problemie, jaki miałam, poinformowała mnie mamina opiekunka. Przypadkowo dowiedziała się o planach mojego brata.
Okazało się, iż Andrzej przekonał mamę, żeby przepisała dom na niego. Przedstawił to tak, jakby to ja wyjechała i zostawiła ją na pastwę losu, a on obiecał się nią opiekować do końca.
Ale w rzeczywistości brat miał inny plan – chciał sprzedać dom mamy i kupić dwa jednopokojowe mieszkania albo, jeżeli uda mu się dostać lepszą cenę, jednopokojowe dla mamy, a dla siebie dwupokojowe.
Mama o tym nie wiedziała, ufała mu i jeszcze go żałowała po rozwodzie.
A brat wykorzystywał jej naiwność i ślepą miłość.
Gdy się o tym dowiedziałam, od razu zadzwoniłam do brata, żeby go ostrzec, żeby choćby nie myślał o czymś takim.
– I kto mi zabroni? Ty? Dom jest już na mnie przepisany, więc jestem właścicielem i mogę robić, co chcę – oświadczył mi brat.
Wiedziałam, iż nie żartuje i na pewno zrealizuje swój plan, a było mi żal mamy. W jej wieku zmiana domu byłaby dla niej ogromnym ciosem.
Dlatego dla jej spokoju poprosiłam męża, żeby kupił mojemu bratu jednopokojowe mieszkanie, a w zamian za to Andrzej przepisałby dom na mnie.
Nie zależy mi na tym domu, ale robię to dla mamy, bo wiem, iż w swoim rodzinnym domu będzie żyła dłużej.
A bratu życzę wszystkiego najlepszego, ale więcej nie chcę go widzieć.