Mąż odszedł do swojej pierwszej miłości… a po tygodniu chciał wrócić

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Z Aleksym byliśmy razem prawie dwadzieścia lat. Mamy córkę, Lenkę, która studiuje na drugim roku uniwersytetu. Jeszcze niedawno byłam pewna, iż nasza miłość z mężem jest silna i niezachwiana.

Aż pewnego dnia Alek oznajmił, iż wybiera się na zjazd absolwentów. Nie wiem, jak to wyjaśnić, ale coś mi mówiło, iż nic dobrego z tego nie wyniknie.

– Po co ci tam w ogóle iść? – spytałam go. – Przecież z nikim z klasy nie masz kontaktu.

– Daria, to przecież jubileusz! – odpowiedział. – Dwudziestopięciolecie matury! Wszyscy będą. choćby kilku nauczycieli przyjeżdża specjalnie. Nie mogę ich zawieść.

Wiedziałam, iż nie odwiodę go od tego pomysłu. Poprosiłam tylko, żeby nie wracał zbyt późno. Obiecał, iż wszystko potrwa chwilę i nie mam się czym martwić.

Potem wyjechał i cały dzień nic – żadnego znaku życia. Już miałam do niego dzwonić, gdy przysłał wiadomość: pojechali z ekipą do domku jednego z kolegów z klasy i zostają na noc.

Trochę się zdziwiłam, ale nie robiłam problemu. Wrócił dopiero następnego dnia, po południu. Udawał, iż wszystko jest okej, ale ja od razu poczułam, iż coś się zmieniło.

– No i jak było? – zapytałam.

Alek opowiadał, iż jak to zwykle bywa na takich spotkaniach – wszyscy się rozpoznali, pochwalili go, iż kilka się zmienił, iż przez cały czas przystojny. On sam prawie nikogo nie poznał – bo, jak to ujął – “wszyscy się posypali”…

– W złym sensie? – dopytałam.

– Głównie tak – przyznał. – Poza Tanią Petrową.

– Tą, z której się śmialiście, iż była pulchna?

– Głupi byliśmy! – westchnął. – A teraz? Modelka! Piękna kobieta, własna firma…

– Super – powiedziałam tylko.

Kilka dni później zaczęłam zauważać zmiany w jego zachowaniu. Zaczął ukrywać ekran telefonu, brał go choćby do łazienki, a na noc wyciszał dźwięki.

Tydzień to znosiłam. W końcu nie wytrzymałam – zajrzałam i znalazłam… wiadomości miłosne do tej całej Tani.

Nie milczałam. Powiedziałam mu, żeby się wynosił – skoro tak mu się spieszy do swojej koleżanki z klasy.

W odpowiedzi skruszył się – przyznał, iż spotkali się, zaczęli rozmawiać i “coś się rozkręciło”. Przeprosił, spakował się i wyjechał do niej.

Ale historia na tym się nie kończy.

Nie zdążyłam jeszcze dobrze się wypłakać, gdy po kilku dniach ktoś dzwoni do drzwi. Otwieram – stoi Alek z walizkami.

– Przepraszam, jestem idiotą! – rzucił na wejściu.

Wpuściłam go.

– Wyobraź sobie, iż Tania to kawał jędzy! – zaczął.

I dalej opowiadać jak z telenoweli: okazuje się, iż Tania tylko udawała zainteresowanie. W szkole Alek był tym, który przewodził w wyśmiewaniu jej z powodu wagi.

Po maturze dziewczyna wzięła się za siebie, schudła, została modelką. Niestety – szybka utrata wagi odbiła się na zdrowiu, nie może mieć dzieci.

Zrobiła karierę, miała luksusowe życie, kilka małżeństw, apartament w centrum, wypasione auto – ale brakowało jej satysfakcji. I wtedy spotkała na zjeździe swojego oprawcę z dzieciństwa, który patrzył na nią z zachwytem… Postanowiła się odegrać.

Nie miała zamiaru wiązać się z Alekiem. Chciała tylko się dowartościować i mu namieszać w życiu. I udało się jej doskonale.

Co mnie uderzyło najbardziej – to sposób, w jaki Alek to opowiadał. Jakby to była jakaś anegdotka. Jakby jego rola w tym wszystkim była przypadkowa. Jakby nie zdradził swojej żony z licealną „krową” – jak ją sam kiedyś nazywał.

Chyba myślał, iż zaśmieję się razem z nim, wybaczę i przytulę go z powrotem. A ja siedziałam i słuchałam, coraz bardziej wdzięczna… tej Tani. Bo dzięki niej zobaczyłam, kim tak naprawdę jest mężczyzna, z którym żyłam tyle lat.

Wyrzuciłam go drugi raz. Tym razem na dobre. I złożyłam pozew o rozwód.

Idź do oryginalnego materiału