Matka poleciała nad Bałtyk, zostawiając syna w domu. Czy naprawdę zrobiła coś złego?

przytulnosc.pl 2 dni temu

– Nie mieści mi się to w głowie! – wzdycha trzydziestopięcioletnia Karolina z Łodzi. – Wyobraź sobie, moja koleżanka z pracy pojechała na wakacje nad morze, a trzynastoletniego syna zostawiła w domu. Dziecko nigdy w życiu nie widziało morza! A matka, proszę bardzo – “zmęczona”! Trzeba odpocząć! Jak można tak postąpić?

Koleżanka Karoliny, Małgorzata, od siedmiu lat jest po rozwodzie. Sama wychowuje syna – Filipa. Były mąż nie interesuje się chłopcem, alimenty płaci rzadko i nieregularnie. Rozstali się przez jego alkoholizm. Po rozwodzie jego życie wygląda dokładnie tak samo jak wcześniej – żadnej odpowiedzialności.

W pierwszych latach po rozwodzie Małgorzatę mocno wspierali rodzice – pomagali przy wnuku, odprowadzali do szkoły, gotowali obiady, zajmowali się nim w wakacje.

Z czasem Małgorzata wzięła kredyt hipoteczny na zniszczone mieszkanie w bloku w Zgierzu, obok rodziców. Zaczęła dorabiać, brała nadgodziny i dodatkowe zlecenia, żeby opłacać raty i robić remont.

Nie miała czasu ani środków na urlop – wszystko inwestowała w swoje cztery kąty.

Filip co roku spędzał wakacje w mieście. Kilka razy udało się wysłać go na półkolonie przy szkole, czasem na tydzień lub dwa do cioci na działkę w Skierniewicach, ale najczęściej był pod opieką babci i dziadka.

O wyjazdach nad morze nie było choćby mowy – Małgorzata ledwo wiązała koniec z końcem.

W zeszłym roku udało się zakończyć remont i przeprowadzić do nowego mieszkania. Ale ulga nie trwała długo. Ostatnie miesiące były dla niej wyjątkowo trudne – ostatnie zakupy do mieszkania, spłaty rat, napięcia w pracy, a do tego problemy zdrowotne.

W marcu trafiła do szpitala z powodu nadciśnienia – ciśnienie przekraczało 200. Potem pojawiły się infekcje, a w czerwcu wylądowała znów w szpitalu – z zapaleniem płuc.

– Wszystko się wali – mówiła Małgorzata. – Jeszcze tyle lat kredytu przede mną, a ja już się sypię…

– Musisz odpocząć – doradziła jej przyjaciółka z pracy, Ewelina. – Choćby na tydzień. Kup bilety nad Bałtyk, pojedź do Kołobrzegu, oderwij się od tego wszystkiego. Nie stać cię, żeby zabrać Filipa? Poleć sama. Ma 13 lat, da sobie radę. Rodzice przecież mieszkają obok – będą zaglądać.

Małgorzata długo się wahała, ale w końcu kupiła bilety i poprosiła rodziców, żeby dwa razy dziennie zaglądali do wnuka. Filip był odpowiedzialnym chłopakiem, miał dostęp do jedzenia, był w bezpiecznym mieszkaniu i miał kontakt z dziadkami.

– Ja bym tak nie zrobiła – mówi Karolina. – Nie potrafiłabym wypoczywać, wiedząc, iż moje dziecko siedzi samo w bloku. Chłopak nic nie widział, nigdzie nie był. Całe lato w domu, z telefonem w ręku. A matka – proszę bardzo – na plaży… Dla mnie to nie matka, tylko egoistka!

Ale czy rzeczywiście Małgorzata postąpiła źle?

Filip został w dobrze wyposażonym mieszkaniu, w znanym otoczeniu, z opieką dziadków tuż obok. A Małgorzacie – kobiecie po wielu latach harówki i wyrzeczeń – wreszcie udało się na chwilę odetchnąć. Czy to naprawdę zbrodnia?

Idź do oryginalnego materiału