Mam trzydzieści siedem lat. Niedawno w końcu dostałam propozycję małżeństwa. Ale ten mężczyzna ma już za sobą rozwód i dziecko z pierwszego związku. A ja nie jestem pewna, czy ten fakt nie stanie się przeszkodą dla naszej przyszłej rodziny

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Mam trzydzieści siedem lat. Wszystkie moje przyjaciółki mają już dorosłe dzieci, a mnie w tej kwestii jakoś nie było dane mieć szczęścia. Miałam kilka nieudanych związków, ale do tej pory nikt nie poprosił mnie o rękę. A ja od zawsze marzyłam o rodzinie – takiej prawdziwej, z mamą, tatą i dziećmi. choćby nie wyobrażałam sobie, iż mogłoby być inaczej.

Dorastałam w dobrej rodzinie, w ciepłej atmosferze – i może dlatego sama wyrosłam na osobę raczej łagodną i życzliwą. Od zawsze chciałam mieć dom, rodzinę, kogoś bliskiego. Ale wiem, iż z każdym rokiem mam coraz mniej szans. Mężczyźni w moim wieku są już albo żonaci, albo po rozwodach.

I po kilku rozczarowaniach zaczęłam się godzić z myślą, iż może potrafiłabym pokochać mężczyznę, który ma już dziecko – pod warunkiem, iż sama też jeszcze urodzę. Do takiego etapu doszłam. Tak bardzo się już pogodziłam z tym, iż nie spotkam nikogo bliskiego.

Ale rok temu poznałam mężczyznę i naprawdę dobrze się nam układało. Janek ma 40 lat, jest po rozwodzie, ma syna z poprzedniego związku. Mogę szczerze powiedzieć – zakochałam się w nim. Ale coś mnie powstrzymywało. I długo nie mogłam zrozumieć co. Przecież wszystko wydawało się w porządku, a jednak w środku coś mnie niepokoiło. I dopiero niedawno uświadomiłam sobie, iż tym „czymś” jest właśnie to dziecko.

Tak, mówiłam wcześniej, iż mi to nie przeszkadza. Ale najwyraźniej to nie do końca prawda. Teoretycznie jestem gotowa, ale nie czuję, iż z Jankiem będziemy mogli stworzyć prawdziwą rodzinę. Mam wrażenie, jakbym była z kimś „porzuconym” – a trudno mi myśleć o nim jako o moim mężu. I to jest dla mnie dziwne.

Moje przyjaciółki uważają, iż to całkowicie normalne. Mówią, iż tak już jest i będzie, i iż skoro mnie to tak bardzo gryzie, to może powinnam poszukać innego partnera. Ale ja wiem, iż nie jestem osobą, która potrafi tak po prostu odwrócić się plecami.

Nie jestem aż tak chłodna ani zła. Sama świadomość, iż jeżeli go zostawię, będę się potem obwiniać, nie daje mi spokoju. To nie w moim stylu. Coś tu po prostu nie gra.

Rozmawiałam o tym z psycholożką, do której chodziłam jeszcze zanim poznałam Janka. Stara się być wyrozumiała i mówi, iż to społeczne oczekiwania tak bardzo na mnie naciskają. Że stąd ten wewnętrzny konflikt.

Janek ma wobec mnie poważne zamiary, mówi wprost, iż chce się ze mną ożenić. A ja wciąż nie wiem, co powinnam zrobić. Boję się, iż nie będę umiała zaakceptować jego dziecka. Że pojawi się we mnie jakaś dziwna zazdrość o jego uczucia – do syna i do mnie.

Mam nadzieję, iż niedługo uda mi się poukładać wszystko w głowie. Chcę najpierw zrozumieć samą siebie i odpowiedzieć sobie na pytanie, co się ze mną dzieje. Czy to, co czuję, jest adekwatne? Czy moje reakcje są normalne? przez cały czas bardzo pragnę założyć rodzinę. Ale nie z takim początkiem. Co mam zrobić? Jak zrozumieć, czy dziecko z pierwszego małżeństwa nie zburzy naszej przyszłości?

Idź do oryginalnego materiału