— Lepiej taki ojciec, niż żaden — uważa moja była teściowa.
— Dziecko w każdym przypadku powinno znać swojego ojca! — poucza mnie była teściowa, Zofia Kazimierzowa. — Rozwiodłaś się z moim synem, tak. Ale czy przestał być rodzicem? Nikt mu tego nie odbierze. Nie wolno odcinać dziecka od bliskiej osoby. choćby jeżeli nie jest idealny — lepszy taki tata, niż żaden!
Słucham jej, a serce ściska się z bólu i niepewności. Z Igorzem rozwiedliśmy się półtora roku temu. Byliśmy małżeństwem prawie siedem lat. Wszystko zaczęło się jak z bajki: zaloty, wyznania, ślub, a potem — narodziny syna. ale rzeczywistość gwałtownie zniszczy iluzje.
Na początku starałam się nie zauważać — no cóż, wypił, wrócił późno. Potem sytuacja się pogarszała: alkohol, nocne eskapady, kłamstwa, znajome na czacie, „przyjaciele” o wątpliwej reputacji. A przecież mieliśmy rosnące dziecko. Próbowałam ratować nasze małżeństwo. Prośby, kłótnie, wizyty u psychologa, szczere rozmowy — wszystko. Znosiłam choćby jego „wyznania”, jak ciężko jest z nim żyć. Aż w końcu zrozumiałam — dłużej nie dam rady. Rozwód.
Syn miał wtedy pięć i pół roku. Wynajęłam mieszkanie, znalazłam pracę, Kacpra zapisałam do pierwszej klasy. Zaczęliśmy żyć we dwoje. Nie zabraniałam babci widywać wnuka — wręcz przeciwnie, Zofia Kazimierzowa zawsze dobrze mnie traktowała. Pomagała, kiedy mogła: czasem zajęła się dzieckiem, czasem pożyczyła trochę złotych. To dobry i uczciwy człowiek. Tylko jedna wada — zbyt łatwo przymyka oczy na wszystko, co dotyczy jej syna.
A Igor po rozwodzie, jak słyszałam, wcale się nie zmienił. Pił dalej. Nie utrzymywał pracy, wieczorami wałęsał się po knajpach, żył z jej emerytury i dorywczych zleceń. ale nagle, po roku od rozwodu, „przypomniał” sobie, iż ma syna.
Gdy jeszcze byliśmy razem, Igor prawie nie zwracał uwagi na Kacpra. Był jak mebel w domu. A teraz nagle domaga się spotkań, chce „odbudować kontakt”. Ale ja wiem, jak wygląda na tych spotkaniach — odór alkoholu, zanotowana twarz, zmęczone oczy. Co może dać dziecku? Nie ma choćby złotówki na lody, a jego mieszkanie to melina z rozpadającym się gratem.
— Niech choć pobędzie z nim dwie godziny na placu zabaw! — namawia mnie teściowa. — Będziesz obok, pod oknem. Sam przychodzi, interesuje się synem. Nie odtrącaj go. To ważne dla Kacpra…
Rozumiem, iż za jej słowami kryje się rozpacz. Ma nadzieję, iż syn, spędzając czas z dzieckiem, się opamięta. Że wnuk obudzi w nim uczucia ojcowskie, zmusi do zmiany. Może wtedy coś się odmieni?
Ale ja znam Igora. On nie chce się zmienić. Po prostu nudzi się i szuka pretekstu, by poczuć się mniej bezużytecznym. I choć serce krzyczy: „Nie wpuszczaj go!”, w głowie pojawia się pytanie: a może jednak… Może syn powinien wiedzieć, iż ma ojca — choćby złego? Że nie został znaleziony w kapuście ani nie spadł z księżyca, ale urodził się od konkretnego człowieka. choćby nieudacznika. choćby pijaka. Ale żywego. Prawdziwego.
Zastanawiam się: co, jeżeli kiedyś sam zapyta: „Gdzie jest mój tata? Dlaczego mnie nie kocha? Dlaczego go nie znam?”. Co odpowiem? Że był, ale ja go odsunęłam? Że zadecydowałam za niego, iż lepiej żadnego ojca, niż taki?
Nie wiem, co jest słuszne. Z jednej strony — boję się pozwolić synowi na kontakt z kimś, kto nie potrafi być trzeźwy i odpowiedzialny. Z drugiej — nie chcę, by Kacper dorastał w pustce. By później, jako dorosły, oskarżał mnie, iż ukryłam przed nim część prawdy. Bo choćby zły ojciec to wciąż ojciec. Krew, geny, nazwisko.
Tak, jestem wściekła na Igora. Za wszystko, przez co mnie przetoczył. Za to, jak zdradził nas i naszą rodzinę. Ale nie mogę zmusić syna, by go nienawidził. To nie moje prawo. On dorośnie — sam osądzi. Sam zrozumie.
A na razie… Chyba zgodzę się na spotkanie. Tylko pod jednym warunkiem — pod moją kontrolą. Bez alkoholu, bez kłamstw, bez udawania. Po prostu szansa, by chłopiec zobaczył ojca. Choć czasem. Choć na chwilę. Choć w ten sposób.
Może Zofia Kazimierzowa ma rację. Czasem lepszy zły ojciec niż żaden. Bo choćby przez ból przychodzi zrozumienie. A ze zrozumienia rodzi się mądrość. I siła. Ta, która kiedyś pomoże mojemu synowi nie powtórzyć losu swojego ojca.
Jeśli będę mogła go przed tym uchronić — będę wiedziała, iż postąpiłam słusznie.