Lepszy taki ojciec niż żaden” — mówi moja była teściowa

newsempire24.com 1 tydzień temu

— Lepiej taki ojciec, niż żaden — uważa moja była teściowa.

— Dziecko musi znać swojego ojca! — poucza mnie była teściowa, Wanda Januszewna. — Rozwiodłaś się z moim synem, owszem. Ale czy przestał być rodzicem? Tego mu nikt nie odbierze. Nie wolno odcinać dziecka od bliskiej osoby. Może i nie jest idealny — ale czy nie lepszy taki tata, niż żaden?

Słucham jej, a serce ściska się z bólu i niepewności. Z Igorem rozwiedliśmy się półtora roku temu. Byliśmy małżeństwem prawie siedem lat. Wszystko zaczęło się jak z bajki: zaloty, wyznania, ślub, a potem — narodziny syna. Ale rzeczywistość gwałtownie zatarła złudzenia.

Na początku starałam się nie zauważać — no cóż, wypił, spóźnił się. Potem jednak było tylko gorzej: alkohol, noce spędzane poza domem, kłamstwa, rozmowy z innymi kobietami, „przyjaciele” o wątpliwej reputacji. A przecież mieliśmy dziecko. Walczyłam o nasze małżeństwo. Prośby, kłótnie, wizyty u psychologa, szczere rozmowy — wszystko próbowałam. Znosiłam choćby jego „wyznania”, jak to ciężko jest z nim żyć. Aż w końcu zrozumiałam — nie dam rady dłużej. Rozwód.

Synek miał wtedy pięć i pół roku. Wynajęłam mieszkanie, znalazłam pracę, Kacpra zapisałam do pierwszej klasy. Żyliśmy we dwoje. Nie zabezpieczyłam babci kontaktów z wnukiem — wręcz przeciwnie, Wanda Januszewna, jego matka, zawsze dobrze mnie traktowała. Pomagała, gdy mogła: czasem zajęła się dzieckiem, czasem wsparła finansowo. To dobra i uczciwa kobieta. Tyle iż ma jedną wadę — zbyt łatwo przymyka oczy na wszystko, co dotyczy jej syna.

A Igor po rozwodzie, jak słyszałam, wcale się nie zmienił. Pił dalej. Pracował dorywczo, wieczory spędzał w barach, żył z jej emerytury i przypadkowych zarobków. Aż nagle, rok po rozwodzie, „przypomniał” sobie, iż ma syna.

Gdy byliśmy razem, Igor niemal nie zauważał Kacpra. Był jak mebel w domu. Teraz zażądał spotkań, chciał „odbudować kontakt”. Ale wiem, jak wygląda na tych spotkaniach — smród alkoholu, zmięty wygląd, zmęczone oczy. Co może dać dziecku? Nie ma choćby złotówki na lody, a jego mieszkanie to melina z walącym się sprzętem.

— Niech choć na godzinę pobędzie z nim pod blokiem, na placu zabaw! — przekonuje mnie teściowa. — Będziesz obok, pod oknem. Sam przychodzi, interesuje się synem. Nie odtrącaj go. To ważne dla Kacpra…

Wiem, iż za jej słowami kryje się rozpacz. Ma nadzieję, iż kontakt z dzieckiem odmieni jej syna. Że wnuk obudzi w nim ojcowskie uczucia, sprawi, iż weźmie się w garść. A nuż wszystko się zmieni?

Ale ja znam Igora. On nie chce się zmienić. Jest mu po prostu nudno, szuka pretekstu, by poczuć się mniej bezużytecznym. I choć serce krzyczy: „Nie wpuszczaj go!”, w głowie kołacze się pytanie: a może jednak… Może Kacper powinien wiedzieć, iż ma ojca — choćby złego? Że nie przyszedł na świat z kapusty, nie spadł z księżyca, ale jest dzieckiem konkretnego człowieka. Choćby nieudacznika. Choćby pijaka. Ale żywego. Prawdziwego.

Zadaję sobie pytanie: a gdy kiedyś zapyta: „Gdzie jest mój tata? Dlaczego mnie nie kocha? Dlaczego go nie znam?”. Co odpowiem? Że był, ale ja go odsunęłam? Że zadecydowałam za niego, iż lepiej żaden ojciec niż taki?

Nie wiem, co jest adekwatne. Z jednej strony boję się zostawić syna z człowiekiem, który nie potrafi być trzeźwy i odpowiedzialny. Z drugiej — nie chcę, by Kacper dorastał w pustce. By później, jako dorosły, oskarżał mnie, iż ukryłam przed nim część prawdy. Bo choćby zły ojciec to wciąż ojciec. Krew, geny, nazwisko.

Tak, jestem zła na Igora. Za wszystko, przez co mnie przepchnął. Za to, jak zdradził nas i naszą rodzinę. Ale nie mogę zmusić syna, by go nienawidził. To nie moje prawo. Sam dorośnie — sam osądzi. Sam zrozumie.

A teraz… Chyba zgodzę się na spotkanie. Tylko pod jednym warunkiem — pod moją kontrolą. Bez alkoholu, bez kłamstw, bez udawania. Choćby jako szansa dla chłopca, by zobaczył ojca. choćby na chwilę. choćby tak.

Może Wanda Januszewna ma rację. Czasem lepszy zły ojciec niż żaden. Bo choćby przez ból przychodzi zrozumienie. A ze zrozumienia rodzi się mądrość. I siła. Ta, która kiedyś pomoże mojemu synowi nie powtórzyć losu swojego ojca.

A jeżeli uda mi się go przed tym uchronić — będę wiedziała, iż postąpiłam słusznie.

Idź do oryginalnego materiału