**Dziennik, 15 maja 2024**
Kochanie, mógłbyś mnie odebrać z pracy? zadzwoniła do męża, mając nadzieję, iż po ciężkim dniu nie będzie musiała tłuc się czterdzieści minut autobusem.
Jestem zajęty krótko odparł Marek. W tle słychać było telewizor, co tylko potwierdzało, iż siedzi w domu.
Kinga poczuła głęboki smutek. Ich małżeństwo się rozpadało, a pół roku temu Marek obiecywał nosić ją na rękach. Co się zmieniło w tak krótkim czasie? Nie potrafiła zrozumieć.
Dbała o siebie, spędzając godziny na siłowni. Gotowała wyśmienicie nie bez powodu pracowała w popularnej restauracji. Nigdy nie prosiła o pieniądze, nie urządzała scen, zawsze była gotowa spełnić każde życzenie męża
Zmieszasz go tym mawiała jej matka, słuchając skarg. Nie można mężczyzny rozpieszczać we wszystkim.
Po prostu go kocham odpowiadała Kinga z bezradnym uśmiechem. A on kocha mnie
*****
Widocznie się znudził pomyślała Kinga, przygryzając wargę, gdy przeglądała historię przeglądarki. Marek spędzał cały wolny czas na portalach randkowych, rozmawiając z kilkoma kobietami naraz. Dlaczego nie powiedział mi wprost? Zrozumiałabym i pozwoliłabym mu odejść. Po co cierpieć, żyjąc z kobietą, której nie kocha, i dręczyć ją swoim zachowaniem?
W końcu rozwód. Była silna, jakoś to zniesie. Ale nie puści go bez małej zemsty
Tej samej nocy założyła konto na tej samej stronie, odszukała męża i zaczęła z nim rozmowę. Wzięła losowe zdjęcie z internetu, trochę je poprawiła i była pewna, iż Marek wpadnie w pułapkę. I wpadł.
Wymiana wiadomości była intensywna. Marek zapewniał, iż jest singlem, gotowym na poważny związek i dzieci. Chwalił się swoim wspaniałym charakterem, co doprowadzało Kingę do łez. Wiedziała przecież, jak trudno z nim wytrzymać.
Spotkajmy się napisała Kinga, czekając z napięciem na odpowiedź.
Świetny pomysł! odpisał po chwili. Tylko moja siostra właśnie u mnie mieszka, przygotowuje się do egzaminów. Możemy się spotkać gdzieś neutralnie, a potem pójść do hotelu.
Serio? szepnęła do siebie, czytając wiadomość. Skąd pewność, iż kobieta od razu się na to zgodzi? Każda normalna osoba byłaby oburzona! Ale cóż, to mi na rękę.
Może u mnie? Mieszkam sama w domku za miastem. Nikt nam nie przeszkodzi Zastanawiała się, czy da się nabrać.
Doskonale! Marek wyraźnie się ucieszył, pewnie dlatego, iż nie będzie musiał wydawać dodatkowych złotych. Podaj adres i godzinę. Będę tam w mgnieniu oka.
**** 25, o dziesiątej wieczorem. Pasuje?
Oczywiście! Czekaj na mnie.
O dziewiątej Marek oznajmił, iż został pilnie wezwany do pracy. Nie mógł znaleźć kluczy do samochodu i niechętnie zapytał żonę, czy je widziała.
Leżały na stole Kinga spojrzała na niego z niewinną miną, ściskając klucze w kieszeni. Może kot je gdzieś zawlókł?
Ale Kinga nie zamierzała na niego czekać. Dlaczego? Wykorzystała czas na spakowanie swoich rzeczy. Na szczęście miała własne mieszkanie po babci. Jedyną rzeczą, którą zostawiła, była podana na widoku petycja o rozwód.
Marek wrócił dopiero rano, wściekły. Nie tylko podróż zajęła mu ponad godzinę, ale też ta Ania ze strony nie pojawiła się na miejscu.
Adres był prawdziwy, dom też. Tylko zrobiło się dziwnie, gdy otworzyła mu kobieta dwa razy większa od niego, w półprzezroczystym szlafroku. Oddałby wszystkie pieniądze, żeby wymazać tę wizję z pamięci.
Ledwo się wyrwał! Wezwał taksówkę, ale kierowca najpierw zawiózł go w dziwne miejsce Cała noc była pełna wrażeń.
Dopiero gdy wrócił do domu i zobaczył papiery rozwodowe, zrozumiał, kto stał za tą sytuacją. Obok dokumentów widniał napis szminką:
Ta słodka zemsta















