Kazik od ponad 40 lat zajmuje się muzyką. Pisze piosenki i jest liderem zespołu Kult. Z grupą wykonuje takie przeboje jak: "Do Ani", "12 groszy" czy "Baranek". Nie występuje już jednak tak często jak kiedyś. Co więcej, od blisko dekady Staszewski mieszka na hiszpańskiej Teneryfie.
Okazuje się, iż muzyk postanowił zrobić kolejny krok w swoim życiu. Formalnie odciął się od swojego rodzinnego miasta. – Chciałem oznajmić, iż właśnie w dniu dzisiejszym, po 61 latach życia przestałem być warszawiakiem, czy warszawianinem, czy jak to się mówi – wyznał w najnowszym filmiku.
Staszewski tłumaczy się ze swoich słów o Warszawie
Jego słowa wywołały skrajne emocje wśród fanów. "Jak to, zawsze będzie Polakiem"; "Zdrajca"; "Lepiej późno, niż wcale"; "Brawo i bardzo dobrze" – pisali fani w komentarzach. W kolejnym poście muzyk wyjaśnił, o co dokładnie mu chodziło. – No tak. Zawsze będę Polakiem, zawsze będę warszawiakiem. Ale dzisiaj jest pierwszy dzień, gdy formalnie tam nie mieszkam – dodał Staszewski.
Przypomnijmy, iż przygoda znanego wokalisty z Hiszpanią zaczęła się już wiele lat temu. Sam zainteresowany opowiedział o tym pewnego razu w audycji Roberta Mazurka w Polskim Radiu. Wówczas Staszewski wspomniał, iż zaczął jeździć na Teneryfę, zanim to było modne.
– Pierwszy raz na Teneryfę pojechałem w 1998 roku, kiedy większość moich kolegów w ogóle nie wiedziała, co to za miejsce. Dwadzieścia lat temu to jeszcze nie był popularny kierunek, dopiero od niedawna tak się dzieje. Kiedy w 2003 roku kupiłem tam mieszkanie, byłem na naszym osiedlu pierwszym Polakiem. Dziś jest nas około pięćdziesięciu – powiedział w 2021 roku.
Muzyk podkreślił, iż Teneryfa to nie tylko plaże, hotele, restauracje i imprezy. – Plaże stanowią atrakcję tylko na początku, a potem człowiek chce już czegoś więcej – stwierdził. Tamtejsi mieszkańcy prowadzą niespieszne życie.
– Na początku to irytujące cechy. My, należący do ludów północy, mamy to ciśnienie, iż np. wszędzie musimy być na konkretną godzinę. Tam nikogo nie dziwi, jak sprzedawczyni zaczyna rozmawiać przez telefon, a klienci spokojnie czekają, albo iż mamy zatarasowaną ulicę, bo akurat ktoś jechał samochodem, ale spotkał kolegę, więc stanął, żeby porozmawiać. Tworzy się cały ogon samochodów, ale nie ma trąbienia czy wściekłości, tylko wszyscy czekają. Uważam, iż to urocze – ocenił Kazik u Mazurka.