Zostawiłaś mnie bez męża, ciągle wtrącasz się w nieswoje sprawy, Artur miał rację, mówiąc o tobie prawdę. Szkoda, iż wtedy go nie posłuchałam, a teraz jest już za późno, czasu nie cofnę – powiedziałam mamie, kiedy wieczorem ubierałam się i szykowałam do wyjścia na zewnątrz. – Nie, to ty jesteś wszystkiemu winna, twój mąż siedział w pracy do późna i nie było go w domu w weekendy, więc nic dziwnego, iż znalazł sobie inną – broniła się mama, ale jej słowa brzmiały już dla mnie niewyraźnie

przytulnosc.pl 2 godzin temu

– Sama jesteś winna wszystkiemu, nie ma co obwiniać własnej matki. Ja tylko chciałam, żeby było lepiej tobie i twoim dzieciom, więc miej trochę wstydu i milcz – powiedziała mi z niezadowoleniem mama wieczorem, kiedy się ubierałam i wychodziłam na spacer, bo nigdy bym nie pomyślała, iż tak trudno będzie mi żyć z najbliższą osobą.

– Mamo, nie przesadzaj, jesteś bardzo trudną osobą, a najgorsze jest to, iż nigdy tego nie przyznajesz. Tak naprawdę nigdy ci na mnie nie zależało, po prostu zawsze przyzwyczaiłaś się rządzić nami, i tyle – odważyłam się powiedzieć, zamykając za sobą drzwi, bo wiedziałam, iż jeżeli mama coś jeszcze powie, to już nie będę tego słyszeć.

Chociaż wieczór był chłodny, chciałam pobyć sama, z dala od mamy, która przecież powinna być bliską osobą.

Wyszłam za mąż 7 lat temu. Moje życie nie było łatwe, bo kiedy byłam jeszcze mała, ojciec zostawił mnie i mamę, znalazł sobie inną kobietę.

– Twój ojciec jest nie tylko obojętny wobec mnie, ale i wobec ciebie, takiego masz ojca – nie raz wyrzucała mi mama, jakbym to ja była winna temu.

Nie mogę powiedzieć, iż moja mama jest złą osobą albo iż mnie nie kochała, ale bardzo dużo pracowała, żeby nas utrzymać, więc miała mało czasu dla mnie. Kiedy jednak znalazła czas, byśmy były razem w domu, to było mi ciężko, bo moja mama to jedna z tych osób, które są ciągle niezadowolone z życia, choć rzeczywiście miała ku temu powody.

Mama nie miała przyjaciół ani bliskich znajomych, jej życie osobiste się nie układało, a krewni unikali kontaktu z nią, głównie z powodu jej charakteru. Dlatego zawsze wszystko wyładowywała na mnie, bo nie miała z kim innym porozmawiać.

Większość dzieci lubi spędzać czas z rodzicami, ale mnie dni spędzone z mamą w domu tylko smuciły, bo nigdy nie słyszałam od niej niczego miłego czy radosnego, choćby gdy dorosłam, zaczęłam pracować i nasze życie nieco się poprawiło.

– Mam tylko nadzieję na ciebie. Jak staniesz się samodzielna i zaczniesz zarabiać na siebie, to pomożesz mi, a nie tylko żyjesz na mój koszt – powtarzała mi mama.

Skończyłam szkołę, znalazłam pracę i zaczęłam zarabiać na siebie, żyło nam się lżej, ale mama się nie zmieniała. Ciągle narzekała na życie i znajdowała powody, żeby mnie krytykować.

W przeciwieństwie do innych, miałyśmy przynajmniej to szczęście, iż mama miała trzypokojowe mieszkanie, które odziedziczyła po swoich rodzicach, więc nie musiałyśmy wydawać pieniędzy na wynajem, co w dzisiejszych czasach jest dużym plusem.

Potem wyszłam za mąż za Artura. Bardzo mi się z nim poszczęściło, bo jest dobrą i spokojną osobą, szanuje mnie i dobrze się mną opiekuje.

Niestety, Artur nie miał własnego mieszkania, a my nie mieliśmy pieniędzy na wynajem, więc zamieszkaliśmy z mamą.

Co dziwne, Artur bardzo spodobał się mojej mamie, mówiła, iż jest osobą godną zaufania i sama prosiła, żebyśmy z nią zamieszkali, bo będzie jej trudno samodzielnie płacić rachunki, a w trzypokojowym mieszkaniu ciągle coś się psuje i potrzebne są naprawy, więc dobrze mieć zięcia pod ręką, który wszystko gwałtownie naprawi i pomoże, bo brakowało jej mężczyzny w domu.

– Mieszkajcie ze mną, dzieci, tak będzie lepiej dla wszystkich – mówiła mama do mnie i Artura.

– Niezależnie od tego, jak będzie nam trudno, mieszkanie z rodzicami to nie najlepsze rozwiązanie, wierz mi, będziemy tego żałować. Najgorsze jest to, iż jeżeli od razu nie zaczniemy żyć osobno, później będzie jeszcze trudniej się wyprowadzić, a dzieci pojawią się i przyniosą nowe problemy, młodym łatwiej jest zacząć – przekonywał Artur.

Przekonałam jednak Artura do mieszkania z mamą, bo uważałam, iż tak będzie lepiej – nie będziemy musieli płacić za wynajem, a będziemy odkładać na przyszłość, a poza tym mama pokochała Artura, więc miałam nadzieję, iż się zmieni.

Po ślubie zamieszkaliśmy w trzypokojowym mieszkaniu mamy, zrobiliśmy tam ładny remont, zainwestowaliśmy dużo, bo trzeba było wymienić dosłownie wszystko, gdyż od wielu lat nie było tam remontu.

Potem urodziliśmy dwóch synów i wydawałoby się, iż wszystko powinno być dobrze.

Z biegiem lat moja mama zaczęła się jednak zmieniać na gorsze. Ciągle narzekała, była niezadowolona:

– Twój Artur wszedł tu na gotowe, niczego ze sobą nie przyniósł do tych ścian, a teraz czuje się tu jak król, mówi „mój dom”.

Mama krytykowała mojego męża za wszystko, a Artur był tym bardzo zmęczony.

– Wyprowadźmy się na swoje, bo już tak nie mogę tutaj żyć. jeżeli nie, wezmę drugą pracę, żeby być mniej w domu – powiedział pewnego dnia Artur.

Wiedziałam jednak, iż mamy za mało pieniędzy, a jeżeli będziemy płacić za wynajem, to nie wystarczy na życie, a mamy dwoje dzieci, poza tym mama bardzo mi pomagała z dziećmi, mimo wszystko.

– Poczekaj trochę, Artur, zaoszczędzimy trochę pieniędzy i się wyprowadzimy – uspokajałam męża.

Czas jednak mijał, ciągle coś się działo i nie mogliśmy odłożyć pieniędzy. Artur pracował do późna, a choćby w weekendy, aż pewnego dnia powiedział mi:

– Ireno, dłużej tak nie mogę. Bardzo cię szanuję, dlatego nie będę tego ukrywać – odchodzę od ciebie, będę budować nowe, szczęśliwe i normalne życie.

– Co ty mówisz? A ja? A dzieci? Czy pomyślałeś o nas? Jak to nasze szczęśliwe życie? – nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje.

– Sama wybrałaś takie życie.

– Artur, wyprowadźmy się od mamy, zmieńmy wszystko, zrobię to, co chciałeś, tylko bądźmy razem szczęśliwi – próbowałam go przekonać, jak dziecko, sama nie zdając sobie sprawy, jak poważna jest sytuacja.

– Już za późno, Ireno, zakochałem się w innej i ona czeka na dziecko.

Artur się wyprowadził, złożył pozew o rozwód, regularnie płaci alimenty, ale z dziećmi prawie się nie widuje.

– Nie zatrzymałaś swojego męża, więc teraz będziesz jak ja. Trzeba było mnie słuchać i od razu rządzić nim, a nie pozwalać mu na wolność. Dlaczego chodził do pracy do nocy? Dlaczego nie spędzał weekendów w domu? – przez cały czas wyrzucała mi mama.

– Nie, to ty jesteś winna, mamo – odważyłam się postawić ją do pionu.

Mama jednak wciąż nie uważa, iż popełniła błąd, a ja i moje dzieci zostały bez dobrego męża i ojca. Jestem przekonana, iż to właśnie ona zniszczyła moje życie rodzinne. Artur mieszka teraz z tamtą kobietą, pobrali się i mają już syna.

Idę zimnym jesiennym wieczorem i nie wiem, co robić. Czy mogę jeszcze odzyskać męża? Czy to wina mojej mamy, iż się rozstaliśmy, czy może moja?

Nie mam teraz pieniędzy, żeby żyć osobno, więc przez cały czas mieszkam z mamą.

Myślałam już o wyjeździe do Niemiec z dziećmi. Ale czy warto wyjeżdżać, skoro mam swoje mieszkanie, ale brak w nim szczęścia?

Idź do oryginalnego materiału