Żona "Nikosia" o książce Nawrockiego: To historia Nikodema, ale Dyzmy

natemat.pl 17 godzin temu
Tadeusz Batyr to Karol Nawrocki – to już wiemy. Wyszło na jaw, kto naprawdę jest autorem książki "Spowiedź Nikosia zza grobu", czyli biografii Nikodema Skotarczaka. – Trochę przypomina mi to historię Nikodema... ale Dyzmy – przekonuje w rozmowie z naTemat.pl Edyta Skotarczak, która wzięła się za prostowanie fragmentów dzieła o jej mężu.


Z żoną "Nikosia" skontaktowaliśmy się już po tym, jak opublikowała swoją wersję


w mediach społecznościowych. Ostro oceniła książę oraz jej autora – Karola Nawrockiego. Albo jeżeli trzymać się pierwszej, anonimowej wersji... Tadeusza Batyra.

Edyta Skotarczak odpowiedziała na nasze pytania, ale też odniosła się do konkretnych. fragmentów książki.

Łukasz Grzegorczyk, naTemat: Kiedy dowiedziała się pani, iż Tadeusz Batyr to Karol Nawrocki? Naprawdę w momencie, gdy ujawniły to media?

Moje podejrzenia co do faktycznego autora tej książki, pojawiły się już jakiś czas temu. Ale co innego, domyślać się na podstawie różnych analiz, a co innego mieć pewność, kto jest kim. Należę do osób cierpliwych i uważam, iż czas ma to do siebie, iż odkrywa, zakryte. Właśnie doczekałam się finału tej zagadkowej postaci, która tak skrzętnie się ukrywała przez lata.

Jaka była pani pierwsza reakcja w tej sprawie?


Po przyznaniu się przez Nawrockiego, iż to on jest Batyrem nie zaskoczyła mnie ta informacja. Po artykule w Onecie wydałam stosowne oświadczenie na moich mediach społecznościowych.

A sam Batyr vel Nawrocki nie chciał skontaktować się ze mną. Gdyby chciał, to mógł to bezproblemowo zrobić – chociażby poprzez Sylwestra B., swojego dobrego kolegę

i zarazem ochroniarza, a w przeszłości także zaufanego ochroniarza Piotra Zaleskiego, współwłaściciela kantoru Conti, w którym m.in. Nikodem trzymał pieniądze. Sylwester B. był m.in. jednym z ochroniarzy na pogrzebie Nikodema.

Próbowała pani sama ustalić, kim jest autor książki, a może kontaktował się z panią już po jej publikacji?

Karol Nawrocki nie należy do ludzi honorowych, więc ani przed publikacją, ani po publikacji, nie kontaktował się ze mną, chociaż wiedział, iż tego kontaktu szukam poprzez jego wydawnictwo i bliskich znajomych.

Napisałam choćby do samego Nawrockiego 9 stycznia 2022 roku wiadomość z prośbą


o kontakt do Tadeusza Batyra, ale nie otrzymałam odpowiedzi do dnia dzisiejszego, zignorował to moje pytanie, teraz rozumiem dlaczego.

Zarzuca pani autorowi "półprawdy, kłamstwa i manipulacje". W takim razie, które fragmenty najbardziej panią zbulwersowały?

W związku z tym, iż podjęte zostaną kroki prawne, nie mogę odnieść się do całości książki, ale podam kilka przykładów, które są półprawdami, kłamstwem i manipulacją, które uderzają we mnie jako kobietę.

Pierwszy przykład: "Jesienią 1991 roku na jednej z krakowskich dyskotek wieczór spędzała młoda, zwracająca uwagę, atrakcyjna blondynka. Nazywała się Edyta M............... Edyta była nie tylko ładna, ale i przedsiębiorcza, od życia oczekiwała określonego standardu i komfortu, na które nie zamierzała biernie czekać. Jeździła więc m.in. do Niemiec i Włoch, żeby poprawić swój status finansowy. We Włoszech miała zamożnego Sycylijczyka z Katanii, Gianni M....... obdarowywał ją kosztownymi prezentami - biżuterią, ubraniami, choćby samochodem osobowym (sic!). Były też oczywiście finansowe podarunki ,,na drobne wydatki''. Edyta M.............. zdążyła więc odłożyć całkiem przyzwoite zabezpieczenie finansowe, w skład którego wchodziło 2 miliony złotych, 5 tysięcy dolarów i około 700 marek niemieckich. Na dyskotece Edyta gwałtownie zwróciła uwagę Marka Skotarczaka, wedle różnych opisów ,,sympatycznego mężczyznę w średnim wieku''. Brata coraz bardziej rozpoznawanego celebryty. Zaczęli się spotykać, początkowo potajemnie, bowiem Marek miał dziewczynę w Gdańsku''.

Wyjaśnienie Edyty Skotarczak:


Fakt, z Nikodemem poznałam się w Krakowie, ale w zupełnie innych okolicznościach. Nie było to w dyskotece, jak to napisał Nawrocki. Więc w tym miejscu – już na samym początku opisu mojej osoby – wykreował alternatywną rzeczywistość. A jak się faktycznie poznaliśmy, opisałam dokładnie w mojej pierwszej książce: "Nikoś" Ruletka życia.

Tadeusz Batyr vel Karol Nawrocki w sposób nieuprawniony, kłamliwy ocenia mnie publicznie, nie znając mnie i nie wiedząc, jaką jestem osobą i czym kieruję się w życiu. Napisał np. "jeździła do Niemiec i Włoch; była przedsiębiorcza, i oczekiwała określonego standardu i komfortu, na które nie zamierzała biernie czekać". Co miał na myśli autor, skoro puszcza w przestrzeń taki miks, trochę prawdy pomieszanej z kłamstwem i nie określa, czego dokładnie dotyczy ta moja rzekoma "przedsiębiorczość" w tak ewidentnie negatywnym kontekście związanym z podróżami i insynuacyjnym tonie jaki zaprezentował Batyr.

W jednym przypadku opisuje moją prywatną relację z moim chłopakiem (Włochem)


i ujawnia przy tym bezprawnie jego dane osobowe, jak również poniekąd moje prywatne życie zanim poznałam Nikodema. Do tego ujawnił publicznie moje finanse, ile miałam zgromadzonych środków pieniężnych, czego nie miał prawa zrobić bez konsultacji ze mną. Nie wiem, czy wynika to ze zwykłej niedojrzałej zazdrości, czy może z jakichś kompleksów Batyra, którego chyba zabolało, iż mój ówczesny chłopak (pochodzący

z zamożnej rodziny) sprezentował mi w opisywanym czasie samochód, na co autor musiał aż użyć znacznika "sic!".

Może Karol Nawrocki nigdy nie słyszał o art. 47 Konstytucji RP i nie wie co to jest konstytucyjne prawo do prywatności?

A już do kolejnej swojej insynuacji, iż "jeździłam do Niemiec" w ogóle się nie odnosi, nie wyjaśnia tego, czy ma na myśli jak pojechałam opiekować się dziećmi Nikodema (kiedy Nikoś nie mógł przekraczać granicy), czy jak wcześniej, zanim poznałam Nikodema pojechaliśmy samochodem z moim ówczesnym chłopakiem zwiedzać europejskie kraje – Niemcy, Austrię, Czechosłowację. Tylko robi taką "wrzutkę", jakby mogło się za tym kryć coś negatywnego. Najwidoczniej Batyr ma jakieś swoje niezbyt pozytywne doświadczenia z "jeżdżeniem do Niemiec", które w ramach psychologicznego przeniesienia starał się imputować innym.

Z kolei na str. 191 Batyr vel Nawrocki lub Nawrocki vel Batyr przekroczył wszelkie granice naszej prywatności. "W styczniu 1992 roku - Edyta, według zeznań, miała poronić. Tak zeznawała Edyta M..........., ale co do prawdziwości jej zeznań - konkretnie do jednego szczegółu - można mieć poważne wątpliwości. W domu na Fiderkiewicza urzędował bowiem ,,Nikoś'', a Edyta M................ była jego dziewczyną, później choćby żoną, a być może kluczem do rozwiązania jednej z tajemnic Skotarczaka... Ich relacja będzie zresztą kolejnym elementem zmitologizowanym przez biografów Skotarczaka. Czy zatem ,,Nikoś'' rzeczywiście przejął po zmarłym bracie dom i kobietę, realizując figurę jakby ze Starego testamentu? Oczywiście nie można tego wykluczyć, ale wszystko wygląda na próbę zmistyfikowania pewnych spraw przez M...................".

Wyjaśnienie:


Nawrocki ujawnia moją bardzo intymną, prywatną i wyjątkowo przykrą sytuację z życia, tj. ujawnia publicznie iż poroniłam, a nie miał do tego żadnego prawa. Nie liczył się z moimi uczuciami i prawem do prywatności. Miał w poważaniu zdarzenie objęte tajemnicą lekarską. Takie tematy, to może ewentualnie poruszać publicznie, kiedy dotyczą jego życia czy jego żony – jeżeli ona mu na to pozwoli. Tylko kobieta, czy para która coś takiego przeżyła, wie, jak trudna jest to sytuacja i doświadczenie. Tylko ja, a nie ktoś zupełnie obcy miał prawo to ujawnić.

Kolejne idiotyczne komentarze Nawrockiego "rzuca" o mojej prawdomówności, ale nic poza tym nie pisze – nie wyjaśnia, czego to miałoby dotyczyć – rzuca tylko "hasełko" budujące negatywny mój odbiór, plus dodaje jakieś niezrozumiałe insynuacje – "była jego dziewczyną, później choćby żoną, a być może kluczem do rozwiązania jednej z tajemnic Skotarczaka...". Co to ma być za tekst historyka, który nie wyjaśnia o jaką rzekomo "tajemnicę" mu chodzi?

Kolejne brednie tego autora, które pojawiają się w książce, to iż miałam romans z Nikosiem, ale byłam dziewczyną Marka - brata Nikodema. Dlaczego Batyr vel Nawrocki pisze takie głupoty, w sytuacji, gdy nigdy nie miałam żadnej relacji z bratem Nikodema - to już jego trzeba o to zapytać, czemu tak konfabuluje. Być może opiera się na jakichś własnych doświadczeniach i kolejny raz w książce stosuje tzw. "przeniesienie"? Odnoszę uzasadnione wrażenie, iż autorowi nie chodziło o rzetelną publikację, z opisem sprawdzonych faktów, a wprowadzenie określonej i nieprawdziwej narracji do przestrzeni publicznej, uwiarygadnianej fragmentami materiałów z IPN-u dotyczącymi innych, wcześniejszych lat życia Nikosia.

Kolejne nie do przyjęcia były np. fragmenty w których Batyr vel Nawrocki w oparciu o jakąś rozmowę z bliżej nie określoną osobą, niby z bliskiego otoczenia mojego męża, insynuował (str.193) cyt. "Edyta bardzo źle na niego wpływała. Zaczął pić, ćpać, coraz bardziej się stresował, przestałam go poznawać".

Wyjaśnienie:


Kolejna kłamstwo, które umieścił Nawrocki w książce, nijak się mające do rzeczywistości. Fakt jest taki, iż z Nikodemem byliśmy sobie bardzo bliscy i mój mąż bardzo sobie cenił związek ze mną, i gdyby tak nie było, nie bylibyśmy razem ze sobą aż do końca. Zresztą są zdjęcia, listy, które pisał do mnie Nikodem, zamieszczone w moich książkach - i one mówią same za siebie. A dlaczego ktoś przypisał mi taki bezpodstawny zarzut, iż niby ja na męża źle wpływałam? Tego nie wiem, ale mogę się tylko domyślać, iż zrobiono to po to, aby zbudować odpowiednią narrację, być może pasującą do później wykreowanego fałszywie filmu.

Kolejne stwierdzenia (str.193). "Nikoś nie rozstawał się w tym czasie z elektroniczną maszyną do pisania, na której podrabiał dokumenty samochodów. W Krakowie bardzo pomocna była w tym Edyta - to zresztą stało się normą, iż osoby blisko Nikosia były przez niego wciągane w wir jego przestępstw. A może inaczej - wciągał je wir przestępstw wokół Nikosia, stawały się niejako częścią tego wiru. Następnie na str. 195 autor pisze: "Broń nosiła w torebce także Edyta M.........., był to ,'mały damski pistolecik, z drewienkiem na rękojeści"".

Wyjaśnienie:


Nigdy nie widziałam żadnej takiej maszyny u Nikosia, nie mówiąc już o jakimś wypisywaniu przez niego dokumentów. Kolejne bezczelne kłamstwo - "W Krakowie bardzo pomocna w tym była Edyta" – co to ma być za insynuacja autora? Takiej sytuacji nie było i mój mąż dokładnie znając mnie, nigdy by mnie na nic bezprawnego nie naraził, a skoro w ten sposób pisze Batyr vel Nawrocki, to perfidnie i celowo kłamie. Pytanie - po co lub dla kogo to robił?

Następna aluzja - "zresztą stało się normą, iż osoby blisko Nikosia były wciągane przez niego w wir jego przestępstw" - to jest po prostu niepojęte jak historyk może pisać w taki ogólny sposób, dowolnie, niczym konkretnym tego nie uzasadnia.

Kolejne perfidne kłamstwo Nawrockiego - "broń nosiła w torebce także Edyta M.................". Taka sytuacja nigdy nie miała miejsca.

Ponadto Karol Nawrocki w sposób bezprawny opisuje zwłoki Nikodema, jakby pomieszała mu się rola pisarza z pracownikiem Zakładu Medycyny Sądowej.

Może niech dziennikarze zapytają członków rodziny katastrofy smoleńskiej, jak by się czuli i jak by zareagowali na takie publiczne szczegółowe opisy ciał ich bliskich po takiej tragedii, która ich dotknęła i niespodziewanie zmieniła ich życie, gdyby Karol Nawrocki opisał tak szczegółowo zwłoki ich najbliższych. Nie liczenie się z uczuciami innych – najbliższych ofierze osób – jest skandaliczne.

Dopytam jeszcze o ostatnie dni, gdy zaczęła się afera wokół książki. Czy Karol Nawrocki już po ujawnieniu tożsamości autora próbował się z panią skontaktować? Może mieliście okazję porozmawiać?

Nie skontaktował się ze mną, być może Batyr się na to nie zgodził.

A co pani myśli o Karolu Nawrockim jako kandydacie w wyborach prezydenckich?


Nie interesuję się szczególnie polityką. Ale z uwagi na obecną sytuację, a mianowicie iż okazało się iż autorem książki o moim nieżyjącym mężu Nikodemie, jest Karol Nawrocki – obecny kandydat na prezydenta – uważam, iż jest to całkowicie nieodpowiedzialne ze strony osób, które dopuściły w ogóle taką kandydaturę, aby człowiek który łamie prawo (m.in. art. 23 i art. 24 kodeksu cywilnego) oraz Konstytucję RP, miałby być strażnikiem Konstytucji.

A w moim rozumieniu, prezydent Polski powinien cechować się nieposzlakowana opinią


i postępowaniem, a w tym przypadku jest za dużo niewiadomych. Trochę przypomina mi to historię Nikodema... ale Dyzmy.

Idź do oryginalnego materiału