**Dziennik osobisty**
Gotowałam właśnie obiad, gdy ktoś zapukał do drzwi.
„Dziwne, mamy dzwonek, a wszyscy znajomi o tym wiedzą” pomyślałam, otwierając. W progu stała nieznajoma kobieta, mniej więcej w moim wieku, patrząc na mnie z ciekawością.
Dzień dobry! Pani to Natalia? zapytała niespodziewana gość.
Tak, a pani to? Przepraszam, ale chyba się nie znamy.
I nie ma pani powodu mnie znać. Jestem bliską znajomą pani męża.
Krzysztofa?
Krzysia
Ach, już choćby „Krzyś”? Cóż, nie dziwię się. Przyzwyczaiłam się. Choć przyznam, nikt dotąd nie przychodził tak po prostu Zwykle dzwonią. Więc jak mam się do pani zwracać?
Halina Chodzi o to, iż
Niech się pani nie denerwuje, Haniu! Kochacie się z moim mężem, a ja stoję wam na drodze do szczęścia?
Skąd pani to wie?
Och, nie jest pani pierwszą, która mi to mówi. Ale powiem jedno: nie trzymam go. Możecie go zabrać choćby dziś. Co wam naopowiadał? Że dzieci są małe i nie może mnie teraz zostawić?
Nie, co pani Wasze córki to już studentki.
Więc co? Że jestem chora i jako uczciwy człowiek musi ze mną zostać? Widzi pani, jestem zdrowa.
Nie, tego też nie mówił.
To jakie mamy opcje? Że go zwolnią z pracy, bo w firmie nie lubią rozwodów? Kłamie, proszę wiedzieć. Szefowi wszystko jedno, jakie relacje mają jego pracownicy.
Nie, to nie to Powiedział, żeby poczekać, aż aż pani ojca nie stanie.
Zamarłam. Tata nie miał jeszcze siedemdziesiątki, dbał o siebie, rzadko chorował i na tamten świat się nie wybierał.
Chyba coś pani pokręciła.
Nie, Krzysztof mówił, iż jak tylko Tadeusz Zygmuntowicz odejdzie, to on od razu panią zostawi.
A dlaczego nie wcześniej? Boi się taty? Uspokoję panią, nic mu nie zrobi.
Nie, Krzysztof go szanuje Ale mówi, iż jak go nie stanie, to pani wprowadzi się do jego mieszkania.
Co? Jak on śmie? Tata ma się świetnie i życzyć mu trzeba długich lat! A ja nie mam zamiaru się wyprowadzać! To moje mieszkanie przedmałżeńskie, i nie oddam go Krzysiowi!
Ale jak to? On mówił, iż to mieszkanie będzie jego, a pani weźmie działkę, samochód i garaż
interesujące Dlaczego więc nie poczekała pani, aż to się stanie, tylko przyszła teraz?
Rozumie pani Nie jestem już młoda, chcę być szczęśliwa. Nie obchodzi mnie, czy Krzyś ma mieszkanie. Możemy żyć u mnie.
Rozsądnie. Więc czego pani ode mnie chce?
Żeby pani go puściła Nic więcej.
Niech pani go bierze.
Jak to?
Po prostu Nie trzymam go. Nigdy nie trzymałam. Kochałam go, wierzyłam, iż się ustatkuje, potem myślałam, iż dzieci potrzebują ojca A teraz? Niech idzie.
Więc puści go pani? Naprawdę?
Oczywiście. Może pani choćby zabrać jego rzeczy od razu.
Nie, dziękuję Krzyś sam je zabierze, gdy zechce. Ważne, iż go pani uwolni.
Niech się pani nie martwi, uwolnię go dziś! A jutro złożę pozew o rozwód i podzielimy się majątkiem sprawiedliwie. Mieszkania mu nie oddam dostałam je po babci, remont był za pieniądze rodziców. Tata przechowuje wszystkie rachunki, jest drobiazgowy. Ale nie szkodzi, pani ma swoje lokum.
Mam, Krzyś nie zostanie na bruku.
Nie martwię się. Zawsze potrafił się urządzić.
Do widzenia, Natalio.
Żegnam, Halino. Obyśmy się więcej nie spotkały.
Halina wyszła, a ja zaczęłam pakować rzeczy Krzysztofa. Nie zamierzałam się z nim kłócić, ale wiedziałam, jak sprawić, by sam wyszedł. Myślał pewnie, iż jak zwykle wróci, ale tym razem się mylił.
*”Do czego on doszedł Czeka, aż tata umrze, żebym mu zwolniła mieszkanie? To już przesada. A to moja wina tyle lat przymykałam oczy na jego romanse, więc uznał, iż może wszystko. Dość, Krzysiu. Idź do swojej Haliny i żyj tam długo i”* myślałam, składając jego ubrania do torby.
Krzysztof, wracając z pracy, nie zauważył niczego poza tym, iż nie chciałam z nim jeść kolacji. Ale go to nie obchodziło. Liczył, iż po kolacji wyjdzie na „wieczorny spacer” i wróci jak gdyby nigdy nic.
Dziękuję za kolację, kochanie. Pójdę się przejść.
*”Proszę bardzo, idź.”*
Oczywiście, skarbie. W twoim wieku spacery są zdrowe.
W jakim wieku?! oburzył się, uważając się za mężczyznę w sile wieku.
No Masz przecież ponad pięćdziesiątkę. Nie jesteś już młody.
Co?! Ja jeszcze
Kochanie, po co mi opowiadasz? Wiem, iż nie jesteś już tym samym
Natalia, uważaj, co mówisz!
A co? Przytyłeś, siwizna w włosach
Jaka siwizna?! Wcale nie!
No dobrze, nie oszukujmy się. Starzejemy się, drogi. Ja też.
Ty może tak, ale ja wyglądam świetnie! Kobiety to widzą!
Tak? A mnie się wydaje, iż ostatnio choćby w autobusie ustępują ci miejsca. Mówiłeś mi o tym.
Kiedy?!
Pamiętam. Kilka razy przy mnie mówiły: *”Proszę siadać, panu pewnie ciężko.”*
Nie było tak!
Aha, więc jeszcze i pamięć ci szwankuje? W twoim wieku trzeba spacerować i brać leki.
Żartujesz?! Ja jeszcze pokażę młodym!
Naprawdę? Wątpię Od roku śpimy w osobnych pokojach.
No i co?
Nic. Po prostu problemy wieku. A mój Piotr, choć w twoim wieku, ma z tym wszystko w porządku. I ostatnio często mówi, jak bardzo za mną tęskni.
Jaki Piotr?!
No właśnie Zapomniałeś? Gdy się wyprowadziłeś do drugiego pokoju, pomyślałam, iż trzeba coś z tym zrobić. Tobie już nie trzeba, a ja jeszcze jestem młoda Więc poznałam Piotra.
Jaki wiek?! O czym ty mówisz?!
Widzę, iż już naprawdę źle z tobą Mówię, iż jako męż













