Jest ładną, szczupłą, inteligentną dziewczyną, ale to sprawia, iż czuje się źle. W liceum spotykała się z chłopakiem. Był dobrze wychowany, pochodził z przyzwoitej rodziny, jego rodzice byli bardzo miłymi i inteligentnymi ludźmi. Ale, jak większość nastolatków w tym wieku, charakter mojej córki był po prostu okropny. choćby teraz nie jest darem, ale wtedy to był koszmar.
Myślę, iż to z powodu jej charakteru zerwali. Potem moja córka związała się z chłopakiem ze swojej uczelni. Był na ostatnim roku. Lubiłam go, dawał jej kwiaty i prezenty, dosłownie nosił ją na rękach. Z tego co wiem, pochodził z innego miasta, studiował tutaj i pracował na pół etatu. Sam zarabiał na swoje utrzymanie. "Nie chcę o nim więcej słyszeć!" powiedziała kiedyś moja córka i zerwali. Nie podała żadnych szczegółów, ale znowu nie była zadowolona z tego faceta.
Była sama do prawie 28 roku życia. Miała oczywiście wielbicieli. Jak powiedziałam, jest ładną, interesującą dziewczyną. Dostawała kwiaty i odprowadzano ją do domu, otrzymywała oznaki uwagi, ale nie spieszyło jej się do rozpoczęcia poważnego związku. Z biegiem czasu moja córka stała się rozsądna, zdała sobie sprawę, iż musi obniżyć poprzeczkę, ale nie sądziłam, iż upadnie tak nisko. Chodzi o jej nowego chłopaka. Jak już wspomniałam, moja córka ma teraz 29 lat, a jej chłopak 35.
Dla mnie jest to odpowiedni czas na założenie rodziny i posiadanie dzieci, ale jej chłopak się do tego nie spieszy. Są w związku od ponad roku. Ma własne jednopokojowe mieszkanie, które, jak rozumiem, odziedziczył. Roman był kiedyś żonaty, ale teraz jest rozwiedziony i nie ma dzieci i nie spieszy mu się z ponownym założeniem rodziny.
Moja córka początkowo się opierała, ale potem zgodziła się zamieszkać z nim na jakiś czas. Ja też byłam temu przeciwna, ponieważ nie są jeszcze małżeństwem, ale moja córka powiedziała, iż Roman nie chce rozwijać ich związku w żaden inny sposób. W dzisiejszych czasach oczywiście wiele osób żyje w ten sposób, a potem bierze ślub, ale wielu moich znajomych miało negatywne doświadczenia z takim konkubinatem, więc od razu nie spodobał mi się ten pomysł.
Córka wysłuchała mnie, ale zrobiła po swojemu. Powiedziała swojemu chłopakowi, iż jest gotowa żyć z nim w cywilnym związku małżeńskim nie dłużej niż rok, a potem albo go poślubić, albo się rozstać.
On zgodził się na taki układ. Jakoś nie udało mi się zaprzyjaźnić z wybrankiem mojej córki. Cóż, nie lubiłam tego człowieka od samego początku. Mieszkali razem przez nieco mniej niż rok, a potem pojawiły się kłopoty: Roman został zwolniony z pracy. Nie wiem dokładnie, jaka była sytuacja, ale moja córka wspierała go, mówiąc, iż może poszukać nowej pracy i iż na razie ona będzie odpowiedzialna za finanse.
Sam Roman choćby nie mówił o ślubie. Wątpię, by w ogóle pamiętał o ich umowie. Czuje się dobrze: jego wybranka gotuje w domu, pierze, sprząta, a teraz także go utrzymuje. Roman nie pracuje od ponad dwóch miesięcy i wykonuje dorywcze prace. Wcześniej córka często mówiła mi, iż chodzili do kina, kawiarni i kupowali różne rzeczy, ale teraz narzeka, iż zarobki jej chłopaka wystarczają tylko na opłacenie mediów i utrzymanie samochodu. Rozrywka, prezenty i inne drobne rzeczy nie wchodzą w grę.
Nie wiem, jak przemówić córce do rozsądku, ale jakoś muszę ją przekonać, iż ten układ nie przyniesie w jej związku niczego dobrego. To już trwa zbyt długo...