Wybawienie – recenzja filmu. Horror dla odważnych

popkulturowcy.pl 2 miesięcy temu

Wybawienie to nowa propozycja Netflixa na jesienne wieczory. Horror o przeklętym przez złe duchy domu to żadna nowość w kinie, ale stale przyciąga twórców.

Informacja, iż film przedstawia historię opartą na faktach, potrafi wywołać nieprzyjemne ciarki na całym ciele. Wszystko zaczyna się od kupna nowego domu, który ma pełnić przede wszystkim funkcję bezpiecznego azylu. Nowe mieszkanie ma być nowym startem dla zmagającej się z problemem alkoholowym Ebony, matki samotnie wychowującej trójkę dzieci. Na dodatek przygarnia chorego na raka rodzica. Uwaga opieki społecznej to ostatnie, czego pragną. Nie będzie im jednak dane, żeby zaznać spokoju, kiedy ofiarą dziwnych wypadków staje się najmłodszy syn. Później dołącza do niego reszta rodzeństwa, co zaczyna niepokoić wszystkich dookoła. Rodzina Ebony będzie musiała wtajemniczyć się w obrzęd tytułowego wybawienia, zanim będzie za późno.

Historia poruszana w Wybawieniu łudząco przypomina tę z Obecności. W obu sytuacjach rodzina zamieszkuje w nowym domu, a dzieci padają ofiarami tajemniczej siły. Filmów nie powinno się jednak porównywać. Ten z 2024 roku opowiada głównie o kobietach i ich lękach. Przede wszystkim zaś o zmaganiach, z jakimi boryka się głowa rodziny – w tej sytuacji matka. To ona musi wyżywić rodzinę, dbać o dzieci i finalnie zawalczyć o ich dusze. W produkcji jest wiele niezwykłych kobiet, które mimo przeciwności losu, stawiają czoła nieprzychylnemu im światu.

Pierwsza połowa jest choćby intrygująca. Przyglądamy się życiu rodziny, która nie jest idealna. Ciągłe wyzwiska, nieprzyjemności i odczuwalny brak pieniędzy. Wraz z widzeniami małoletniego Andre elementy nadnaturalne stają się bohaterem pierwszoplanowym. Niepokój dręczy członków rodziny Ebony. Tę historię z dreszczykiem ogląda się zaskakująco dobrze do czasu dziwnych zachowań dzieci w szkole. Później jesteśmy świadkami dziwacznych scen, na których możemy przewracać oczami lub wyłączyć film.

materiały promocyjne Netflix

Dialogi wyglądają, jakby inspiracją dla scenarzysty była rozmowa dwóch dziewczyn przed blokiem. Przekleństwa i wulgarne określenia części ciała są tutaj na porządku dziennym. Kiedy dochodzi do próby ratowania duszy dziecka, bluzgi padają jak szalone. Dziwnie było słyszeć je z ust babci w okropnej charakteryzacji granej przez Glenn Close. Po Internecie już krąży fragment, w którym Ebony mówi, iż jej syn zjadł coś niejadalnego. Odkrycie, co to było, zostawiam odważnym.

Wybawienie ma być przede wszystkim horrorem o nadprzyrodzonych siłach. Kiedy film zawodził swoimi wątkami, miałam nadzieję, iż chociaż jakieś ciarki pojawią się na moim ciele. Sposobności do tego było sporo, szczególnie w finale, kiedy dochodzi do ostatecznego starcia. Tutaj efekt niepokoju i przerażenia także nie zadziałał. Częściej można ziewać niż się bać.

Netflix po raz kolejny zawiódł. Wybawienie jest rozczarowujące, a potencjał na dobre przedstawienie historii był spory. Nikt w filmie nie wyróżnia się aktorsko. Może z wyjątkiem Glenn Close, której występ jest ledwie zadowalający. Produkcji wiele brakuje do bycia interesującą. Jeden z najgorszych obrazów tego roku.


Źródło grafiki głównej: materiały promocyjne Netflix

Idź do oryginalnego materiału