W świecie animowanych koszmarów – rozmowa z Tessą Moult-Milewską, kuratorką sekcji Koszmarynki na festiwalu Animator

pananimacja.pl 4 dni temu

Festiwal Animator to prawdziwa uczta dla miłośników animacji, a sekcja Koszmarynki, kuratorowana przez Tessę Moult-Milewską, stanowi jeden z najbardziej intrygujących punktów programu. Obiecując animowane horrory, groteskę i surrealistyczne wizje, Koszmarynki zapraszają widzów do zanurzenia się w ciemniejszą, często bardziej eksperymentalną stronę animacji. 18. edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmów Animowanych Animator odbywa się w dniach 5–13 lipca 2025 roku w Poznaniu.

Jaka idea stoi za sekcją kina grozy na Animatorze? Skąd wziął się pomysł na selekcję? O tym właśnie, między innymi, rozmawiamy z Tessą Moult-Milewską, niezwykle doświadczoną i utalentowaną, polsko-brytyjska reżyserka i scenarzystka animacji. Moult-Milewska pracowała przy m.in.: krótkometrażowych filmach oraz serialach animowanych, reklamach czy serialach dla dzieci. Ukończyła również reżyserię animacji na National Film and Television School.

Porozmawiajmy o adekwatnej genezie Koszmarynek, czyli artystycznych źródłach. Skąd wziął się pomysł na Koszmarynki? Czym jest w istocie właśnie tak nazwana sekcja na Animatorze?

Tessa Moult-Milewska: Jako twórczyni animacji od zawsze fascynowała mnie ciemna strona ludzkiej podświadomości. We wczesnych latach inspirowali mnie tacy artyści jak David Lynch, Tim Burton czy Jan Švankmajer. Co więcej, również w moich filmach balansuję między humorem, groteską a horrorem, dlatego ten gatunek jest mi bardzo bliski. Jednocześnie unikam slasherów i obrazów epatujących przemocą – zależy mi na tworzeniu atmosfery, nie szoku. Myślę, iż selekcja Koszmarynek dobrze odzwierciedla mój gust filmowy.

Czy jest to zatem odpowiedź na rosnące zainteresowanie mroczniejszymi gatunkami w animacji, czy – jak podkreślasz – przede wszystkim odzwierciedlenie Twoich osobistych fascynacji?

Podobnie jak ja, wielu animatorów ma skłonność do ukazywania efektów mrocznej wyobraźni, a ich filmy często pojawiają się w szerokich programach festiwalowych. Dlatego zebranie materiałów do tego bloku nie było dla mnie trudne – jako aktywna uczestniczka życia branżowego spędzam mnóstwo czasu w oglądaniu filmów krótkometrażowych na festiwalach. Notuję te, które robią na mnie największe wrażenie, szukam inspiracji, poznaję ich autorów. Koszmarynki to w dużej mierze zbiór moich ulubionych animacji – takich, które z przyjemnością poleciłabym znajomym.

Pierwszy raz zorganizowałam pokaz animowanych horrorów w 2021 roku, podczas zainicjowanego przeze mnie festiwalu animacji w Warszawie. Mój pokaz wsparł wtedy najstarszy na świecie festiwal animacji w Zagrzebiu – Animafest Zagreb. To wtedy po raz pierwszy zauważyłam, jak ogromnym zainteresowaniem cieszy się ten gatunek. Można powiedzieć, iż choćby poczułam ulgę – nie byłam sama!

Koszmarynki – jako specjalna sekcja Animatora, a także szerzej – gatunek animowanego horroru – cieszy się coraz większą popularnością. Jak sądzisz, dlaczego?

Myślę, iż ma to związek z intrygującym kontrastem: wielu wciąż postrzega animację jako formę przeznaczoną głównie dla dzieci – wygładzoną, bezpieczną, łagodzącą obraz rzeczywistości. Tymczasem animacja potrafi mówić o rzeczach trudnych, mrocznych i niepokojących z niezwykłą siłą wyrazu. Animowane horrory są ekscytującą nowością, mogą budzić kontrowersję, intrygować.

Wybór filmów do takiej sekcji musi być niezwykle przemyślany. Jakie są główne kryteria selekcji animacji do Koszmarek? Czy szukasz filmów ujętych w konkretnej estetyce, a może przede wszystkim poruszających, niepokojących historii?

W selekcji Koszmarynek staram się zachować równowagę zarówno pod względem gatunkowym, jak i geograficznym. Na początku koncentruję się na filmach, które wywarły na mnie największe wrażenie i wpisują się w przewodni motyw cyklu – od gore, erotyki, horroru, thrillera i slashera, po te z kategorii „WTF”, czyli po prostu dziwne i niepokojące.

W programie znajdują się zarówno filmy uznanych twórców, często nagradzane na najważniejszych festiwalach animacji, jak i odważne debiuty młodych artystów – głównie studentów szkół artystycznych, których prace wyróżniają się świeżością i bezkompromisowym podejściem. Zależy mi, by dawać przestrzeń także nowym głosom, które dopiero zaczynają swoją drogę.

Zawsze dbam o to, by w programie znalazł się przynajmniej jeden film polskiej produkcji. Staram się też utrzymać balans klimatyczny, tak, by widz mógł zanurzyć się w różnorodność stylów i nastrojów, od makabry po absurd, nie tracąc przy tym okazji do uśmiechu. W Koszmarynkach groza idzie w parze z humorem, a niepokój z okazjonalnym mrugnięciem oka.

Animacja, w przeciwieństwie do kina aktorskiego, oferuje niemal nieograniczone możliwości wizualne. Jakie są według Ciebie największe atuty i wyzwania animacji w kontekście tworzenia horroru, groteski czy koszmaru?

Animowany koszmar różni się od aktorskiego tym, iż powstaje poza granicami fizycznego świata – nie jest odbiciem rzeczywistości, ale jej przekształceniem, wykrzywieniem, często kompletnym oderwaniem od niej. To właśnie jedna z największych sił animacji: nieograniczona wyobraźnia. Twórca nie musi przejmować się tym, czy coś „da się sfilmować”. W animacji wszystko jest możliwe. Można tworzyć świat od zera, na własnych zasadach. Ta dowolność otwiera niezwykłe pole dla grozy, nie tylko tej oczywistej, cielesnej, ale przede wszystkim tej podszytej absurdem, snem, obsesją.

Jednocześnie animacja daje ogromną wolność twórcom niezależnym. Przykłady takie jak „Mad God” Phila Tippetta – tworzone przez kilkadziesiąt lat arcydzieło stop motion, pokazują, iż niezależny twórca może cierpliwie, we własnym tempie budować osobny koszmar, nie oglądając się na potrzeby rynku. Tego rodzaju filmy często nie szukają mainstreamowej publiczności. Bo są kierowane do widza gotowego zanurzyć się w czymś dziwnym, mrocznym i nieprzewidywalnym. Dzięki temu animacja staje się azylem dla artystycznej niezależności.

Jest też coś wyjątkowego w tym, jak animacja oddziałuje na widza. W odróżnieniu od filmu aktorskiego, w którym emocje są bezpośrednie, cielesne i łatwe do zidentyfikowania, animacja buduje pewien dystans. Postacie są przerysowane, ruchy umowne, a świat – nienaturalny. Animacja nie zawsze przemawia do nas wprost, ale potrafi dotknąć czegoś ukrytego – może działać na poziomie snu, symbolu, podświadomości.

W naprawdę fascynujący sposób mówisz o możliwościach na artystyczne eksperymenty, ale taka forma wymaga na pewno również konkretnych umiejętności. I wyzwań.

Ta niezwykła wolność twórcza niesie ze sobą również wyzwania. Przede wszystkim – czas. Animacja, zwłaszcza ta wykonywana manualnie, to proces powolny i żmudny. Stworzenie kilku minut filmu potrafi zająć miesiące, a pełnometrażowe produkcje – lata. Wymaga to ogromnej determinacji, samodyscypliny i często pracy zespołu rozciągniętej na długie lata. Drugim wyzwaniem jest emocjonalna głębia. W animacji trudniej o natychmiastową empatię – nie mamy przed sobą realnej twarzy, ciała, spojrzenia. Wszystko musi być zbudowane z większą precyzją i wyczuciem, od ruchu, przez dźwięk, po plastykę obrazu. To wymaga ogromnej świadomości narracyjnej i wizualnej. Ale właśnie dzięki temu, kiedy animacja już trafia w emocjonalne centrum, robi to w sposób wyjątkowy.

Animowany horror często potrafi dotknąć głębszych, bardziej pierwotnych lęków niż jego aktorski odpowiednik. Czy filmy wybrane do Koszmarek eksplorują konkretne aspekty ludzkiej psychiki, np. lęki egzystencjalne, traumy, społeczne fobie? Czy widzisz w nich komentarz do współczesnych zagrożeń lub niepokojów?

W tegorocznej selekcji znalazły się trzy filmy podejmujące podobny temat – psychologiczną podróż bohatera w głąb własnych słabości. Jestem ciekawa, czy widzowie dostrzegą to ukryte powiązanie. Choć stylistycznie i formalnie bardzo się od siebie różnią, wszystkie trzy czerpią ze struktury otwarcia klasycznej opowieści, znanej chociażby z „Boskiej komedii” Dantego.

W każdym z tych filmów bohaterowie przeżywają wypadek samochodowy. Czy to tylko chwilowa utrata przytomności, uderzenie w głowę, czy może śmierć? Twórcy celowo zostawiają widza w niepewności. Bohaterowie trafiają do lasu – miejsca od wieków symbolizującego zejście w głąb siebie, zanurzenie się w podświadomości. To przestrzeń archetypiczna, znana z baśni i mitów – pełna niepokojących postaci, potworów, wiedźm, ale też magicznych domów, pałaców i zagadek. Bohaterowie muszą przejść przez tę ciemność, skonfrontować się ze swoimi lękami i pragnieniami, by móc powrócić – przemienieni, bogatsi o wewnętrzne doświadczenie.

Egzystencjalne demony, poszukiwanie nieoczywistych odpowiedzi, a wszystko w tak ekscytującej formie – Koszmarynki naprawdę zapowiadają się jako diabelsko interesujące doświadczenie!

Program tegorocznych Koszmarynek pełen jest filmów, które zaglądają w głąb psychiki. Opowiadają o naszych lękach, niepewnościach, o tym, co ukryte pod powierzchnią codzienności. W każdej z tych opowieści odnajduję cząstkę prawdy o nas samych – być może przefiltrowaną przez groteskę, horror czy sen, ale wciąż szczerą i poruszającą. Coraz częściej myślę o tym, by w przyszłości tworzyć selekcje filmów według określonych archetypów. Fascynuje mnie, jak różnorodne mogą być interpretacje tych samych motywów, a jednocześnie – jak uniwersalne pozostają ich korzenie. Archetypy, choć wspólne dla wielu kultur, za każdym razem opowiadają coś nowego o nas samych – i właśnie to w animacji kocham najbardziej.

Sekcja Koszmarynki pokazuje, iż animacja ma ogromny potencjał w dziedzinie grozy. Jak Twoim zdaniem będzie ewoluował animowany horror i groteska w najbliższych latach? Czy możemy spodziewać się coraz więcej takich produkcji na festiwalach i w mainstreamie? Czy dostrzegasz jakieś nowe trendy lub nazwiska, które warto śledzić w tej konwencji?

Animacja grozy to wciąż rozwijający się obszar, który ma ogromny potencjał, ale jednocześnie napotyka na istotne ograniczenia, szczególnie w kontekście dystrybucji. Krótkie formy animowane, które najczęściej eksplorują ten gatunek, przez cały czas funkcjonują głównie w obiegu festiwalowym i nieczęsto trafiają do szerszej publiczności. Mimo rosnącego zainteresowania odbiorców, brakuje przestrzeni w mainstreamie, która pozwoliłaby tym produkcjom zaistnieć szerzej.

Jednocześnie widoczny jest nowy kierunek, który może w przyszłości odegrać istotną rolę w popularyzacji animacji grozy – platformy społecznościowe. Coraz więcej krótkich animacji pojawia się na Instagramie czy TikToku. To może być naturalna droga rozwoju – krótsze, intensywne w formie i treści animacje, dopasowane do rytmu współczesnej konsumpcji treści.

Artyści zdają się coraz lepiej komunikować z odbiorcami, wykorzystując do tego różnego formy i narzędzia dystrybucji. Co ważne, nie tracąc jednak na jakości produkowanych historii!

Gatunek grozy to obszar, który przyciąga widzów spragnionych mocnych wrażeń, ale też przestrzeni do głębszych emocjonalnych i psychologicznych przeżyć. W animacji daje to pole do eksperymentów formalnych, estetycznych, narracyjnych. Mam nadzieję, iż w nadchodzących latach zobaczymy więcej pełnometrażowych animacji grozy oraz iż instytucje i producenci będą coraz chętniej wspierać twórców pracujących w tym nurcie. Potrzeba jednak odwagi i zaufania do publiczności, która coraz częściej szuka czegoś więcej niż klasyczne historie.

Choć dziś trudno mówić o konkretnej „fali” twórców specjalizujących się w animowanym horrorze, coraz częściej pojawiają się indywidualne, autorskie głosy, które warto śledzić – młodzi twórcy, często jeszcze na etapie filmów dyplomowych, podejmują tematykę grozy w sposób świeży i bezkompromisowy. To właśnie w nich upatruję przyszłości tego gatunku – w osobach, które nie boją się eksperymentować i przekraczać granic.

Idź do oryginalnego materiału