W 4. sezonie "jest wszystko". Rozmawiamy z twórcami "Genialnej przyjaciółki"

filmweb.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: plakat


Na platformie MAX zadebiutował właśnie czwarty i ostatni sezon serialu "Genialna przyjaciółka". Showrunner Saverio Costanzo, reżyserka Laura Bispuri i aktorki Alba Rohrwacher oraz Irene Maiorino opowiedziały nam o nowych odcinkach produkcji opartej na powieści Eleny Ferrante. Z twórcami rozmawia Asia Najbor.

Irene Maiorino i Alba Rohrwacher w 4. sezonie "Genialnej przyjaciółki"

To ostatni sezon "Genialnej przyjaciółki". Wszystko wydaje się w nim nowe – inna epoka, inna obsada… Co waszym zdaniem najbardziej tę część wyróżnia?

Laura Bispuri: Myślę, iż to sezon, w którym można znaleźć wszystko: dramat, ból, ale też pasję, miłość, seks. Tak jak w poprzednich sezonach, bohaterom towarzyszą silne emocje, z tą różnicą, iż teraz są już dorośli. Zachodzi dużo poważnych zmian w ich życiu.

Saverio Costanzo: Jest dokładnie tak, jak mówisz. Dorosłość to sposób na przeżywanie pasji, miłości i walki w bardziej świadomy sposób. Wszystko, czego doświadczamy, wydaje się z tego powodu jakby gęstsze. Z drugiej strony, powieść Ferrante ilustruje, jakie to trudne, gdy idee zostają skonfrontowane z rzeczywistością. To sprawia, iż ​​koniec czwartego sezonu dotyka czegoś bardzo emocjonalnego, ale też naprawdę dramatycznego.

Jakie idee masz na myśli?

Saverio: Lila od dziecka była przekonana, iż literatura może zmienić świat. Pod koniec tego sezonu przez cały czas w to wierzy, ale też odkrywa, iż ​​przemoc może zniszczyć – i faktycznie niszczy – wszystko.

Laura: Elena Ferrante weszła tu głęboko w materię rzeczywistości. Udało jej się dotknąć realnych uczuć, dzięki czemu w jej książkach i, mam nadzieję także w serialu, możemy poznać prawdę o bohaterach. To szansa, aby udać się do miejsc, do których nie zawsze chce się trafić.

Saverio: najważniejsze staje się tu przekonanie, iż jeżeli naprawdę pragniesz wolności, będziesz ją mieć – ponieważ masz nogi i stopy, aby pójść, dokądkolwiek chcesz.

Irene Maiorino i Alba Rohrwacher w 4. sezonie "Genialnej przyjaciółki"
W czwartym sezonie bohaterki dorastają, dochodzi też do istotnej zmiany obsady. Jakie ryzyko się z tym wiązało?

Saverio: Zmiana obsady okazała się kluczowym wyzwaniem. Reżyserią trzeciego sezonu, w środku którego znajdował się istotny przeskok czasowy, zajmował się Daniele Luchetti. Postanowił zatrzymać Gaię [Girace] i Margheritę [Mazzucco], aby dać im szansę na wyrażenie bardziej dojrzałych cech Lili i Eleny. W latach 70. kobiety zostawały matkami dużo wcześniej, dlatego nie było to aż tak niewiarygodne. Chcieliśmy zobaczyć, jak poradzą sobie z prawdziwym dramatem małżeńskim.

Symboliczna w kontekście tej przemiany wydaje się scena, w której Elena podróżuje z Nino do Francji.

Saverio: Tak, to znaczący moment pod koniec trzeciego sezonu, w którym Elena zasadniczo odchodzi od Pietra. To wtedy podejmuje decyzję, która zmieni jej życie na zawsze, dlatego w tym momencie wydaje się inna.

Alba Rohrwacher: W trakcie tej podróży samolotem Elena idzie do łazienki, patrzy na siebie i widzi nową wersję siebie. Dostrzega mnie.

Saverio: Podczas prac nad scenariuszem Elena Ferrante oczywiście zgodziła się na ten magiczny, wydawałoby się – nieracjonalny rodzaj zmiany.

No właśnie – Elena Ferrante słynie z tajemniczości, nigdy nie poznaliśmy jej prawdziwej tożsamości. Kiedy udało ci się zdobyć jej zaufanie?

Saverio: Nie ma co ukrywać, zaufanie Eleny Ferrante na samym początku tej drogi było naprawdę pomocne. To ona o mnie zabiegała. W tamtym czasie w ogóle nie byłem zainteresowany adaptacją aż tak popularnej serii, bałem się zawieść czytelników. W 2009 roku miałem zekranizować bestseller "Samotność liczb pierwszych" i po tym doświadczeniu obiecałem sobie, iż więcej tego nie powtórzę. Kiedy więc wydawca zadzwonił do mnie i powiedział, iż Elena chce, żebym to właśnie ja przeniósł na ekran "Genialną przyjaciółkę", przestraszyłem się, bo byłem wielkim fanem jej twórczości. Przeczytałem ponownie jej książki, ale tym razem bardzo odnalazłem się w tej historii i poczułem, iż naprawdę umiem wejść w skórę bohaterek.

A czy wasza kooperacja na przestrzeni lat się zmieniła?

Saverio: Mam mnóstwo maili, które w międzyczasie wymieniliśmy ze sobą. Elena Ferrante... potrafi być naprawdę trudna. Mogę jednak powiedzieć, iż na przestrzeni sezonów nasza relacja ewoluowała w bardzo harmonijny sposób. Elena zaufała nie tylko mi, a całemu zespołowi – także Laurze i scenarzystom. Oczywiście nie umawiamy się na obiad czy kawę i nie mam pojęcia, jak wygląda, co momentami sprawia, iż czuję, jakbym się przyjaźnił z duchem. Udało nam się jednak podzielić czymś cennym w wymiarze zawodowym. Cennym przynajmniej dla mnie, i być może dla niej również.

Przy tworzeniu poprzednich sezonów inspirowaliście się duchem danej epoki – w przypadku pierwszego sezonu było to kino neorealistycznych mistrzów i archiwalne fotografie, przy drugim – moda lat 60. i kino francuskie Nowej Fali. Co było takim punktem odniesienia tym razem?

Laura: Starałam się oddać swój styl na użytek serialu i wymieszać go ze specyficznymi elementami, które zawsze wyróżniały "Genialną przyjaciółkę": skupieniem na spojrzeniu, zawieszoną atmosferą, reakcjami aktorek. zwykle kręcę długie, znacznie różniące się od siebie ujęcia i utrzymuję fizyczny kontakt z obsadą i kamerą. Najważniejsze było dla mnie stworzenie przepływu emocji i zagłębienie w psychologię postaci. Dlatego zawsze starałam się w pierwszej kolejności pracować z aktorami, czasem choćby bardziej niż nad samym kadrem. Długie ujęcia były pod tym względem pomocne, ponieważ pozwalały na pracę bez zatrzymywania strumienia emocji aktorów. Myślę, iż styl tego sezonu to ewolucja od neorealizmu do współczesności – przynajmniej taki efekt próbowałam osiągnąć.

Chciałabym zapytać o wyzwania związane z graniem Eleny i Lili. W końcu jesteście trzecią parą aktorek, które wcieliły się w dorastające przyjaciółki.

Alba: Fakt, iż byłam głosem Eleny od pierwszego sezonu, dał mi o niej intymną wiedzę i pozwolił mi ją poznać wręcz w trzech, czterech, sześciu wymiarach. Wejście do studia nagraniowego było dla mnie jak wkroczenie do kościoła: pod względem szacunku, cierpliwości i poświęcenia, jaki włożyliśmy w pracę nad tą postacią.

Alba Rohrwacher w 4. sezonie "Genialnej przyjaciółki"
A jak wyglądała kooperacja z Margheritą Mazzucco, która wcielała się w rolę Eleny przed tobą?

Alba: Poznałam Margaritę, gdy miała prawie 14 lat i jest dziś dla mnie – iż tak powiem – jak własna córka. Pamiętam nasze spacery po ulicach Rione Luzzati, gdy rozmawiałyśmy o naszym pomyśle na postać Eleny. Razem robiłyśmy ćwiczenia aktorskie, pisałyśmy teksty, a Margherita nagrywała swoje kwestie, żebym mogła jak najlepiej odtworzyć ton jej głosu i akcent. Przeżyłyśmy razem wiele pięknych chwil, dlatego nawyk opiekowania się nią za pośrednictwem Eleny stał się dla mnie naturalny i instynktowny, ale też rozdzierający serce.
Co masz na myśli?

Alba: Po tych wszystkich latach mam wrażenie, jakbyśmy dzieliły tę samą duszę. Rozwinęłyśmy naprawdę głęboką relację: pomogłam jej zostać aktorką, a ona pomogła mi stać się sobą. Elena to najbardziej złożona postać, jaką kiedykolwiek grałam. Stopniowo, krok po kroku, za pośrednictwem obrazów przypominających Margheritę i mojej znajomości jej wnętrza, zaczęłyśmy z reżyserką odnajdywać dorosłą Elenę – kogoś, kto będzie niezależny od wszystkich poprzednich wersji. Książki Ferrante pomogły nam w dotarciu do nowej wersji tej postaci.

Margheritą Mazzucco w "Genialnej przyjaciółce"
Irene Maiorino: Dokładnie – gdy na planie coś nie było jasne lub mieliśmy odmienne zdanie na temat poszczególnych scen, zawsze wracaliśmy do książek. Mówiliśmy: Elena Ferrante na pewno dała nam podpowiedź, jak rozwiązać tę sytuację.

Alba: To na swój sposób magiczne, iż wszystko można było znaleźć w tekście. To nie tak, iż przychodziłyśmy na plan i po prostu "miałyśmy się zachowywać naturalnie". Wielowymiarowość tej powieści, pewna energia i potencjał w sposobie, w jaki te charaktery napisano, są po prostu niezwykłe. Kiedy wcielasz się w postaci z książek Ferrante, każdy związek wydaje się natychmiast prawdziwy i autentyczny. To jak dotknięcie linii wysokiego napięcia, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Natychmiast wszystko ożywia.

A co stanowiło największe wyzwanie dla ciebie, Irene?

Irene: Dla mnie najtrudniejszy okazał się sam proces castingu, który trwał prawie 3-4 lata. Gdy projekt jest tak duży, spędzasz mnóstwo czasu w czekaniu i nigdy nie wiesz, czy ktoś do ciebie oddzwoni. Pamiętam, jak Saverio jednego dnia castingów powiedział do mnie: "Irene, pokazujesz nam, iż jesteś bardzo zdeterminowana i naprawdę to doceniam, choćby jeżeli nie do końca rozumiesz zasady". Wiem, iż wyglądam jak Gaia, która wcielała się w Lilę przede mną, ale uwierzcie mi, iż to efekt trzech lat pracy nad tą postacią. Przebyłam z nią bardzo długą podróż i biorę na siebie odpowiedzialność za utrzymanie ciągłości między przyjaciółkami ze względu na publiczność, historię i pracę, którą inni wykonali przede mną.

W tym sezonie bohaterki zostają skonfrontowane z wieloma przeciwnościami, doświadczają wielu trudnych emocji. Co waszym zdaniem jest najistotniejszą przemianą, przez którą przechodzą?

Irene: Chyba zgodzimy się co do tego, iż kluczowa jest pewna zamiana cech i zaburzenie równowagi między dwiema przyjaciółkami. Poznajemy Lilę bardziej kruchą, choć z całą pewnością nie jest to słabość. Pozwala sobie na okazywanie emocji w inny sposób, szczególnie w kontakcie z Eleną. W trzecim odcinku, w którym dochodzi do trzęsienia ziemi, zobaczymy Elenę silniejszą niż Lilę.

Alba: Scena trzęsienia ziemi jest bardzo interesująca, bo gdy Lila zamiera i nie jest w stanie się ruszyć, to Elena stara się ocalić je obie. Kiedy w końcu chowają się w samochodzie, a Lila zasypia, w tekście pojawia się najważniejszy fragment, który okazał się dla mnie bardzo istotny przy budowaniu nowej Eleny. W trakcie kataklizmu Elena zdaje sobie sprawę, iż jej wewnętrzna siła uziemia ją w każdej trudnej sytuacji. To coś jak ukryta moc, o której istnieniu nie wiedziała, pewna energia przodków. Od tego fragmentu zaczęliśmy tworzyć tę nową postać: bohaterkę, która w końcu potrafi spojrzeć na Lilę w inny sposób. Lila nauczyła Elenę tak wielu rzeczy, iż w końcu jest w stanie stać się nową wersją siebie i być na tym samym poziomie, co ona.

Irene Maiorino i Alba Rohrwacher w 4. sezonie "Genialnej przyjaciółki"
Od samego początku relacja Eleny i Lili oscylowała między miłością i nienawiścią, zazdrością, wrogością. Zapytam trochę prowokacyjnie: czy waszym zdaniem kobieca przyjaźń musi być oparta na tych sprzecznych emocjach?

Alba: Nie wydaje mi się, iż kobieca przyjaźń musi tak wyglądać, ale ja w swoim życiu nie musiałam się konfrontować z takimi trudnymi sytuacjami jak nasze bohaterki. Myślę jednak, iż sposób, w który Elena i Lila się przyjaźnią, jest bardzo interesujący.

Irene: Ja również nie mam takich przyjaciółek. Kiedy jednak pracowałam nad relacją Lili i Eleny, poczułam coś w rodzaju miłości. Miłość to potwierdzenie, iż ​​nie jesteś sam na świecie; iż choćby jeżeli nie jesteś blisko i nie dzwonisz codziennie do tej drugiej osoby, to wiesz, iż na drugim końcu świata jest ktoś, kto by się tobą zaopiekował. To uczucie, które nie jest linearne – im bardziej się w nie zagłębiasz, tym bardziej możesz wznieść się w górę. Za każdym razem, gdy poczułam się zraniona, czułam też coś wyjątkowego…

Alba: Tak, ale może mógłby to być ktoś, kto się tobą zaopiekuje, nie stawiając cię za każdym razem w trudnej sytuacji? Myślę, iż Lena i Lila pod koniec tego sezonu wreszcie są w stanie być razem, nie wdając się w konflikty i być po prostu w stanie "miłości". Być może to coś, co przychodzi z wiekiem.

Irene: Jasne, ale z mojego doświadczenia i obserwacji wynika, iż czasami miłość może wyglądać także w taki sposób. Walka pojawia się, gdy nie możesz czegoś powiedzieć, przetłumaczyć tego, co wyrażają twoje emocje. Miłość to nie jest jasny proces.
Idź do oryginalnego materiału