„To nie kortyzol jest winien temu, iż się stresujesz, iż w życiu się nie udaje”. Jak oswoić ten hormon?

ohme.pl 4 tygodni temu

Nie ma chyba żadnego procesu czy żadnego układu w organizmie, na który kortyzol by nie działał. Czasami my sami prowokujemy większe, a czasami mniejsze, wydzielanie kortyzolu przez nasze nadnercza – mówi dr n. med. Katarzyna Skórzewska w rozmowie z Agnieszką Grün-Kierzkowską dla Ohme.pl

Agnieszka Grün-Kierzkowska: Z jaką intencją pisała pani książkę pt. „Kortyzol. Jak oswoić hormon, który rządzi twoim życiem?

Katarzyna Skórzewska: Moją intencją była przede wszystkim próba zrównoważenia mitów krążących w sieci, w Internecie, na social mediach, na temat ogólnie hormonów, a szczególnie kortyzolu. Chciałam pokazać ludziom, iż kortyzol jest hormonem niezwykle istotnym, bez którego nie będziemy funkcjonowali i iż nie należy z nim walczyć, na siłę obniżać, czy też podwyższać. Zalecam, aby nie stosować niesprawdzonych preparatów i nie dać sobie po prostu wciskać ciemnoty na temat ich skuteczności. Moje działania są motywowane chęcią dzielenia się wiedzą, żeby ludzie zrozumieli, co to za hormon, jak on działa, jaki jest istotny dla naszego życia. Ważne jest, by nauczyć się rozpoznawać momenty, w których kortyzol rzeczywiście fizjologicznie może być wyższy, dzięki czemu dostosowujemy się do sytuacji stresowych w naszym życiu. Nie chodzi jedynie o stres psychologiczny, tylko ogólnie o stres, czyli każdą sytuację, która zaburza naszą homeostazę – tak po krótce opisałabym najważniejszą przesłankę do zajęcia się tematem kortyzolu.

Przez pryzmat badań i czasu, który pani poświęciła opisowi kortyzolu, uważa pani ten hormon za sprzymierzeńca czy wroga?

Jestem endokrynologiem, od 30 lat pracuję w tym zawodzie, więc kortyzol znam dobrze. Poprzez książkę chciałam pokazać, wytłumaczyć i te krążące nieprawdziwe informacje na temat hormonów, w jakiś sposób wyprostować. Mnóstwo tego szarlataństwa jest w sieci, różnych wiadomości i jak nie będziemy z tym walczyć, to ludzie będą żyli w kłamstwie i niewiedzy. Potem zdarzają się choćby przypadki śmiertelne, bo przyjmują jakieś podejrzane preparaty albo nie stosują odpowiedniego leczenia, czy też podejmują leczenie w żaden sposób nie uzasadnione merytorycznie. Moja książka ma zatem służyć dobru ludzkości.

Skąd w ogóle się wzięło stawianie w takiej pozycji kortyzolu, wrogiej bądź sprzymierzeńca? Czy to rzeczywiście jest hormon, który może mieć tak skrajny wpływ na nasze życie i zdrowie?

Zupełnie nie wiem skąd pojawiło się stawianie kortyzolu w pozycji wroga. Tylko osoby, które te bzdury opowiadają, mogą na to pytanie odpowiedzieć.

Natomiast jest to hormon, który dostosowuje nas, nasz organizm do sytuacji stresowych. Jest hormonem adaptacyjnym, hormonem mobilizacji. Jednym z najważniejszych hormonów homeostatycznych, czyli takich, które przywracają równowagę naszego ustroju w momentach, kiedy dojdzie do zaburzeń tej równowagi. Jest to hormon niezbędny nam do życia i wpływa na wiele aspektów naszego funkcjonowania, na metabolizm, rozród i na procesy intelektualne.

Nie ma chyba żadnego procesu czy żadnego układu w organizmie, na który kortyzol by nie działał. Natomiast, przede wszystkim w sytuacjach chorobowych – w przypadku nadmiaru kortyzolu (zespół i choroba Cushinga), w przypadku niedoboru (choroba Addisona), czy w przypadku nowotworów przysadki lub nadnerczy – stężenie kortyzolu może być bardzo duże lub niewielkie, co może skutkować pojawianiem się charakterystycznych symptomów, różnych zaburzeń i przyczyniać do rozwoju różnych chorób. Czasami my sami prowokujemy większe, a czasami mniejsze wydzielanie kortyzolu przez nasze nadnercza. Myślę tu o nadużywaniu alkoholu, otyłości, anoreksji. Nadmierne wydzielanie kortyzolu występuje również u osób chorujących na depresję.

Czyli to nie jest tak, iż to kortyzol jest zły, tylko czasami my sami działamy na swoją szkodę, a organizm wydzielając kortyzol lub go nie wydzielając, daje nam znak, iż coś się dzieje z nami złego?

Kortyzol jest takim sygnalistą. Poprzez różne dolegliwości daje sygnał, iż coś jest nie tak, a o ile my to zauważymy i zaczniemy robić coś w kierunku poprawy swojego zdrowia, to kortyzol będzie prawidłowy.

Natomiast jeżeli będziemy przez cały czas pić alkohol i brać jakieś niesprawdzone preparaty reklamowane w sieci, to nie spowoduje, iż nam się ten kortyzol ustabilizuje. Nasze zdrowie nie powróci, tylko jeszcze mamy szansę na to, iż te substancje wejdą w interakcje z innymi lekami i wystąpią kolejne objawy niepożądane czy jakieś powikłania. Trzeba być świadomym również swojego stylu życia, jego wpływu na zdrowie i dlatego chciałam opisać, jak kortyzol działa, skąd się bierze, co ma wpływ na jego wydzielanie, aby każdy to zrozumiał. Ja mam tę świadomość, a poprzez książkę dzielę się nią.

Dla mnie wielką ciekawostką było, iż długotrwałe wysokie stężenie kortyzolu prowadzi do takich sytuacji, jak pojawienie się wypalenia zawodowego, czy kłopoty ze snem, albo właśnie taki sygnał organizmu w postaci obniżonej odporności?

Nie zgadzam się z tym, iż to kortyzol powoduje wypalenie zawodowe, absolutnie nie. Sytuacje, które doprowadzają do wypalenia zawodowego mogą powodować wzrost wydzielania kortyzolu. Nieprawidłowe stężenie kortyzolu jest sygnałem, iż coś się dzieje nie tak, ale to nie kortyzol powoduje wypalenie zawodowe. On oczywiście wpływa na różne procesy w mózgu, procesy poznawcze i odbieranie różnych sytuacji, ale sam z siebie tego wypalenia nie spowoduje.

Długotrwałe nieprawidłowe stężenie kortyzolu ujawnia się poprzez problemy zdrowotne. Czy należy wykonywać jakieś badania, aby zbadać tę sytuację?

Decyzję, czy i jakie badania należy wykonać, podejmuje lekarz na podstawie wywiadu i badania pacjenta. Generalnie badań ot tak się nie robi, bo nie ma to żadnego uzasadnienia i żadnego sensu. Zwykle wystarczy przywrócić prawidłowe funkcjonowanie organizmu poprzez zmianę własnych zachowań, ogólnie zdrowy tryb życia. Badania robimy wtedy, kiedy podejrzewamy chorobę. Przy podejrzeniu wypalenia zawodowego powinniśmy pójść do psychologa, na psychoterapię, może do mentora czy coacha zawodowego i porozmawiać o problemach. Może pomyśleć o ewentualnym urlopie lub zwolnieniu czy zmianie pracy, a nie oznaczać sobie kortyzol, bo to nie doprowadzi do rozwiązania.

Miałam na myśli kontekst pojawiających się dolegliwości zdrowotnych czy obniżonej odporności, to nie zawsze jest wynikiem tylko przemęczenia czy jakiegoś niewłaściwego trybu życia. Czasami mogą to być sygnały, iż trzeba pewne parametry sprawdzić?

Nie wiem, jakie parametry ma pani na myśli? Oznaczanie stężenia kortyzolu we krwi, szczególnie jednorazowe, nie ma żadnego znaczenia. Jeszcze raz powtórzę: jeżeli podejrzewamy hiperkortyzolemię spowodowaną na przykład chorobą Cushinga albo kiedy podejrzewamy hipokortyzolemię w przypadku choroby Addisona to wtedy oczywiście wykonujemy badania, zwykle kilkukrotne oznaczanie kortyzolu, testy dynamiczne, dobową zbiórkę moczu czy kortyzol w ślinie. Natomiast w takim normalnym codziennym funkcjonowaniu pojedyncze oznaczenie stężenia kortyzolu nie ma żadnego uzasadnienia. To nas do niczego nie zaprowadzi. Leczymy hiperkortyzolemię nowotworową i to najczęściej operacyjnie, ewentualnie silnie działającymi lekami, natomiast nie leczymy alkoholizmu lekami obniżającymi kortyzol, nie leczymy choroby otyłościowej ani anoreksji lekami obniżającymi kortyzol, tylko lecząc odpowiednie choroby, więc zwykle wykonywanie oznaczenia kortyzolu nie ma żadnego uzasadnienia. Decyzja zawsze należy do lekarza. Również nie ma żadnego uzasadnienia, żeby sobie sprawdzić kortyzol. To jest największa bzdura, jaka funkcjonuje w sieci. Kortyzol zmienia się w ciągu dnia, w zależności od spotykających nas sytuacji, spożywanych produktów żywnościowych, aktywności fizycznej. Co ważne nie powinno się go oznaczać podczas stosowania preparatów hormonalnych antykoncepcyjnych, hormonalnej terapii menopauzalnej i w ciąży.

Dziękuję za dobitne podkreślenie, zależało mi na tym, aby to wybrzmiało w naszej rozmowie. Jak już jesteśmy przy dolegliwościach, to może wspomni pani jeszcze o innych chorobach, które mogą nam się wydawać w pierwszej chwili niepowiązane z zaburzonym stanem kortyzolu, a jednak z tego wynikają?

To nie jest takie proste, iż źle się czujemy, jesteśmy zmęczeni i temu winny jest po prostu kortyzol.

Zwróćmy uwagę na swoje życie, zwróćmy uwagę na to, co robimy w nim źle, a nie zastanawiajmy się, czy może mamy nieprawidłowy kortyzol. Oczywiście u osób, które mają hiperkortyzolemię, występują różne objawy i jest to kwestia pojawiania się różnych chorób, zaburzeń metabolicznych, cukrzycy, nadciśnienia, osteoporozy, depresji, choroby otyłościowej, zaburzeń lipidowych czy zaników mięśniowych, zmian na skórze pod postacią rozstępów, zaników tkanki podskórnej, niepłodności, braku miesiączki, zaburzeń wzwodu u mężczyzn czy właśnie tych infekcji i wielu, wielu różnych chorób. Natomiast w takim codziennym życiu, u ludzi zdrowych, te objawy bez powodu nie występują.

Świadomość faktu, jak stres wpływa na nasze życie, jest kluczowa. Złe samopoczucie może mieć również związek z kortyzolem, jednak częściej przyczyna leży w niehigienicznym trybie życia niż w kortyzolu jako hormonie. Będę się upierać przy tej narracji, bo właśnie z tym mylnym przekazem na temat kortyzolu chcę walczyć. I rzeczywiście możemy mieć problemy ze snem, czyli zaistnieje deprywacja snu, jest on przerwany, niepełnowartościowy i budzimy się wcześniej, w środku nocy albo wstajemy rano bez energii, zmęczeni.

Nie mamy też siły na takie codzienne czynności, czy mniej w sobie czujemy energii. Jesteśmy apatyczni, bardziej sfrustrowani, nie mamy siły ćwiczyć.

Będziemy rozdrażnieni, źli, mogą nam się pojawiać jakieś zmiany na skórze, bóle głowy, zawroty głowy i mnóstwo innych rzeczy.

Ja bym raczej nie zwracała uwagi na to, czy mam objawy wysokiego kortyzolu, tylko czy swoim stylem i trybem życia, aby nie powoduję, iż tego kortyzolu mój organizm musi wytwarzać więcej? Każdy z nas, w pewnym momencie, te objawy musi zestawić ze swoimi nawykami.

Czyli poza tymi chorobami, które pani wymieniła, zawsze jest tak, iż to my przez niewłaściwe traktowanie siebie, wywołujemy te podwyższone stany?

No tak, to się samo z siebie nie dzieje. o ile nie ma choroby nadnercza lub choroby przysadki, albo innych chorób, takich jak choroba alkoholowa, choroba otyłościowa, anoreksja, zawsze możemy mieć wpływ na wyrównanie wydzielania naszych hormonów, zdrowo żyjąc.

Czyli przesłaniem opublikowania tej książki było propagowanie zmiany stylu życia na taki, który będzie dla nas po prostu przyjazny?

Przyjazny naszym nadnerczom (śmiech).

To może porozmawiajmy o zamianie stresu w źródło energii. Oczywiście cały czas mamy kortyzol na azymucie i może rozwińmy kontekst hormonu mobilizacji. Czytając książkę cały czas umacniałam się w przekonaniu, iż pani odczarowuje hormon, który jest medialnie przedstawiany w negatywnych barwach.

Generalnie stres w życiu jest nieunikniony. Już sam ten fakt, iż żyjemy powoduje stres, a co za tym idzie wyższe wydzielanie kortyzolu, który nas adaptuje do wszystkich zmian życiowych. Daje energię i siły na przetrwanie, czy na walkę z jakimiś sytuacjami trudnymi albo wręcz powoduje wycofanie się, gdy wyczujemy zagrożenie. Jak rozmawiałyśmy o wypaleniu zawodowym, to właśnie może to być taki moment, gdy wpływ kortyzolu na procesy w naszym mózgu wskaże, iż czas się wycofać i zmienić swoją optykę.

Mobilizacja ze strony kortyzolu oznacza, iż rano mamy energię do wstania z łóżka, do podejmowania normalnych codziennych działań, takich jak wyjście z domu, ubranie się, później zaangażowanie w pracy, czy w życiu domowym. Chciałam też pokazać, iż z racji dobowego rytmu wydzielania kortyzolu ważne jest, abyśmy nie starali się na siłę po południu, czy wieczorem go podwyższać.

Warto zrozumieć, iż jest czas na działanie i jest czas na odpoczynek. I to właśnie wskazuje nam rytm dobowy kortyzolu. To bardzo istotne, a mało kto o tym mówi. I w ogóle w tym kontekście też nie bierzemy pod uwagę, iż kortyzol fizjologicznie czasem musi być wysoki, bo ma nam dać energię do pracy, do działania, do wychowywania dzieci, do robienia prania chociażby, czy wykopania dwumetrowego dołka na jakąś roślinę albo korytarza w kopalni. Każdemu, niezależnie od tego, co w życiu robi, to kortyzol rano jest wydzielany w wyższym stężeniu bo daje mu tę poranną energię na rozpoczęcie dnia.

Natomiast już po godzinie 16-17, fizjologicznie wydzielanie kortyzolu jest mniejsze właśnie po to, abyśmy przygotowywali się do odpoczynku. Niskie stężenie kortyzolu wieczorem daje nam sygnał do pójścia spać. To jest jeden z takich hormonów, który uczy nas życia zgodnie ze swoim rytmem dobowym.

Organizm musi mieć czas na regenerację po to, żeby kolejnego dnia podjąć swoje działanie i znowu pójść do pracy czy wykonywać kolejne czynności. Myślę, iż niezwykle istotne jest zrozumienie, jak wykorzystać kortyzol dla swojego zdrowia, jako swojego sprzymierzeńca.

Kortyzol musi być w określonym czasie, na określonym poziomie. Oczywiście, gdy spotykamy się w życiu z jakimiś sytuacjami stresującymi, powodującymi dodatkowy wyrzut kortyzolu, może to być jakiś wypadek na drodze albo płaczące dziecko, które nas woła, jak już mamy mniej siły energii, a musimy mieć siłę wstać i tym dzieckiem się zająć. Więc ten dodatkowy wyrzut kortyzolu daje nam dodatkową energię, ale to jest taki krótkotrwały wzrost wydzielania, spowodowany koniecznością mobilizacji.

Czyli higiena życiowa jest osadzona na dobowym rytmie kortyzolu?

Ale nie tylko kortyzol jest wydzielany w rytmie okołodobowym. To nie jest tak, iż mamy jeden hormon, jest ich mnóstwo w naszym organizmie. Wszystko jest ze sobą powiązane, bo człowiek jest jednością, w której produkowane są różne hormony, cytokiny, neuroprzekaźniki, cały czas zmieniają się ich stężenia. Nie tylko ten jeden hormon, kortyzol, rządzi naszym życiem, natomiast rzeczywiście ma duże znaczenie i duży wpływ na jakość naszego życia.

Może akurat kortyzol jest tak popularny medialnie?

Pewnie tak, ale to są różne konteksty i mody na pewne tematy, które często się zmieniają. W sieci funkcjonują różne choroby, czy to istniejące lub nieistniejące. Social media i ten dostęp ogólny do komunikacji, czasami sieją zamęt. Zresztą widać, co się dzieje chociażby na TikToku. Kolejne trendy, które powstają, są często bardzo szkodliwe. Mało który trend jest dobry, bo dobre rzeczy i prozdrowotne słabo się wyświetlają. Natomiast złe rzeczy się dobrze promują.

Niektórzy uważają, iż to kortyzol jest winien temu, iż się denerwują, stresują, iż wszystko w życiu im się nie udaje.

A tymczasem nie kortyzol, tylko zupełnie coś innego jest tego przyczyną. I wciąż powtarzam, obniżenie kortyzolu nie spowoduje, iż będziemy zdrowsi, szczęśliwi, iż będziemy mieli lepszą pracę, większe osiągnięcia. To nie tędy wiedzie droga do spełnienia i spokoju, ona jest zupełnie gdzie indziej.

Jak pani sądzi, jakie mogą być powody zainteresowania kortyzolem u influencerów i celebrytów?

Zapewne stoi za tym potrzeba zwrócenia na siebie uwagi, zdobycia kolejnych followersów, sprzedania własnych czy promowanych produktów. Myślę, iż ta intencja jest dużym złem w tym wszystkim. Natomiast też nie można mówić, iż wszystko jest samym złem, bo właśnie niektórzy też zwracają uwagę na fakt, iż zmiany w naszym życiu związane ze stresem, mogą skutkować różnymi chorobami i kortyzol jest takim słowem, kluczem, który przez cały czas przyciąga uwagę.

To dobrze, czy źle, iż kortyzol jest tematem na topie w sieci?

Każdy kij ma dwa końce i nic nie jest tylko białe albo czarne. Myślę, iż gdy się w ogóle w jakiś sposób wspomina o kortyzolu to o tyle jest dobre, iż ludzie może będą chcieli dotrzeć do wiarygodnych źródeł opartych na wiedzy medycznej, a nie na jakichś powtarzalnych, nieprawdziwych informacjach. I nie będą sobie tłumaczyli, iż mam wysoki kortyzol, to dlatego odkłada mi się tkanka tłuszczowa i dlatego tyję, mam duży brzuch etc.

To nie kortyzol jest sprawcą, tylko brak dobrych nawyków żywieniowych, czy brak aktywności fizycznej, zarywanie nocy, brak odpoczynku. Oczywiście on jest mediatorem, jest pośrednikiem tego, co się dzieje, ale nie jest jego przyczyną. I to, iż weźmiemy sobie jakieś zioła, czy jakieś adaptogeny, to nie spowoduje, iż schudniemy, albo będziemy mieli ładniejszą skórę, ładniejsze włosy. To spowoduje tylko zmiana diety, aktywność fizyczna, wysypianie się, picie wody, zadbanie o nasz dobrostan psychiczny, co dają chociażby wszystkie techniki oparte na uważności, które powinniśmy wprowadzać do swojego życia.

Życie zgodnie z naszymi rytmami naturalnymi, z rytmem rocznym, z rytmem dobowym, jest bardzo istotne. Niestety, we współczesnym świecie staramy się to wszystko odrzucić i żyć tak, jak my uważamy za stosowne. Cały czas jesteśmy w napięciu, stawiamy sobie nierealne cele, nierealne dla naszego organizmu, bo to nie jest maszyna, która będzie cały czas funkcjonować na maksymalnych obrotach, w którymś momencie się zbuntuje. A kortyzol jest takim właśnie mediatorem, takim sygnalistą tego zmierzania w złym kierunku. I w tych sytuacjach, kiedy zbyt intensywnie eksploatujemy swój organizm, on staje się, można powiedzieć dobitnie, wrogiem.

Wyraża swój bunt?

Właśnie, to jest bardzo dobrze ujęte. Kortyzol cały czas nam wskazuje drogę: im jesteś dla swojego organizmu gorszy, tym ja jestem gorszy dla ciebie!

Także z jednej strony kortyzol jest takim złym chochlikiem siedzącym nam na ramieniu, ale z drugiej strony jest sprzymierzeńcem, ponieważ wskazuje nam, co się złego z nami dzieje i daje sygnał, iż powinniśmy nasze życie zmienić. Czasami rzeczywiście pojawi się choroba, wtedy koniecznie powinniśmy pójść do lekarza i zapytać, co należałoby w tej sytuacji zrobić. To lekarz postawi nam diagnozę i zaplanuje całą diagnostykę. Nie róbmy sami sobie badań! A być może te objawy wcale nie są związane z działaniem kortyzolu, tylko zupełnie innymi problemami zdrowotnymi.

Osobiście widzę też powiązanie kortyzolu z tematem braku asertywności, braku autentyczności, takiego ciągłego wypierania i odchodzenia od siebie. Jakie jest pani zdanie na ten temat?

Wówczas wydzielanie kortyzolu może być zmienione, tylko znów pojawia się pytanie, co jest przyczyną, a co jest skutkiem.

Przede wszystkim należałoby zacząć rozważania od tego, co powoduje, iż osoba jest zbyt asertywna, czy to jakieś jej doświadczenia z dzieciństwa. W książce jest cały rozdział, który mówi o modelowaniu naszych zachowań. Ja nie jestem psychologiem, więc tylko opieram się na piśmiennictwie, natomiast jest też mowa o zespole stresu pourazowego, czy o odrzuceniu przez matkę.

To wszystko wpływa na oś podwzgórze -przysadka- nadnercza, również modeluje wzmacnianie tych zachowań, przyjmowanie pozycji obrony. Jeden przyjmie taką pozycję, iż jest trudno choćby nazwać ją asertywnością.

Powiedziałabym, iż to jest bardziej taka osobowość zbuntowana. Ale nie jestem, tak jak mówię, psychologiem, więc z pewnością nie jest to określenie adekwatne naukowo, czy merytorycznie, a są osoby, które stawiają się zawsze w pozycji ofiary. I to może mieć również związek z zaburzeniami wydzielania kortyzolu w okresie dzieciństwa.

Albo w sytuacji, kiedy jest się ofiarą w czasie wojny, czy gdzieś jest się więźniem, też to niezwykle wpływa.

Albo w przemocowym związku, na przykład?

Tak, dokładnie, oczywiście. Czy w przemocowym związku, czy będąc dorosłym dzieckiem alkoholika. Wtedy również jest zupełnie inny model wydzielania kortyzolu. I ta krzywa dobowa jest wtedy zmieniona.

Myślę, iż zawsze warto spojrzeć na siebie i wstecz na swoje życie. Jak ktoś się zastanawia, dlaczego tak mi w życiu jest źle i dlaczego tak, a nie inaczej reaguję na sytuacje stresowe. I nie obwiniać może samego kortyzolu za te wszystkie nieszczęścia, tylko spojrzeć wstecz i zacząć pracować nad sobą.

Nie każdy, oczywiście, może się zmienić, bo też nie każdy ma tę świadomość. Zawsze będą osoby, które realizowane są np. w toksycznym związku. Ale jak obserwujemy z boku, to nie badajmy kortyzolu tym ludziom, tylko wyciągnijmy je z tej matni, czy pomóżmy im wyjść z tej złej relacji.

Równie popularne w sieci jest używanie określeń pod tytułem „oswajanie stresu, oswajanie kortyzolu”. I zastanawiam się, co można poprzez to oswajanie rozumieć?

Oswoić to znaczy stworzyć więzi, a można tego dokonać tylko z taką sytuacją, czy z taką osobą, którą się dobrze pozna. Więc, gdy poznamy objawy swojego stresu, znajdziemy też źródła tego stresu, czy fizycznego, czy psychicznego. Pamiętajmy, stres to też są choroby, urazy chociażby, każda sytuacja nieprawidłowa w naszym organizmie. To wszystko są stresy, istnieje nie tylko stres emocjonalny.

Więc poznajmy siebie i znajdźmy w sobie czynnik, który wpływa na nasz stres. Poznajmy go, zdiagnozujmy i albo się z nim zaprzyjaźnimy, albo zacznijmy nad nim pracować. Moją intencją było pokazanie, iż można oswajać stres, czyli poznać, stworzyć więzi z czymś, co nam zagraża, z czym możemy polubić się, a na pewno zrozumieć.

Czy można polubić stres?

Można, bo bez stresu nie ma życia. Jakbyśmy nie mieli w życiu stresu, to życie nasze byłoby też niepełnowartościowe i nudne, nigdy nic by się nie działo, więc stres jest potrzebny. On nam daje napęd, daje nam siłę, daje nam energię, ale oczywiście na pewnym poziomie, bo o ile stres jest zbyt duży i wpływający na jakość naszego życia, to wówczas będzie wywierał działania niekorzystne.

Może być też czynnikiem bardzo twórczym, znaczy wywołującym twórczość czy jakąś inspirację, bo znam ludzi, sama czasami tego doświadczam, iż takie napięcie deadline, powoduje wysoki poziom twórczy. choćby czasami powodują lepsze efekty niż gdyby rozłożyć to w jakiejś szerszej perspektywie czasu.

Tak, to jest pełna mobilizacja, wtedy mobilizowany jest również nasz mózg, który dostaje więcej glukozy co poprawia nasze procesy sprawności myślenia, reguluje emocje. Pamiętajmy, iż to właśnie kortyzol daje mózgowi glukozę, na której mózg głównie funkcjonuje. Tylko ten stres równocześnie ogranicza nasze inne czynności. Nie myślimy wtedy o seksie, nie myślimy o tym, żeby coś zjeść, wypocząć. Tylko bierzemy się do pracy i coś tworzymy.

Zapytam jeszcze o użyty przez panią w książce zabieg literacki. Mam na myśli tutaj kontekst historii, tej fabuły, która się pojawiła.

Nie jest to taki typowy zabieg stosowany w literaturze naukowej.

Dlatego to nie jest książka typowa (śmiech). Ja o tym zawsze też mówię, dlatego, iż to jest moja książka i moja wizja świata. Przekazuję czytelnikom informacje, poprzez swoje doświadczenia w sposób mi najbliższy.

Mam wiedzę ekspercką, mam doświadczenie kliniczne, ale też pracuję z ludźmi. Lubię podczas spotkań opowiadać różne historie, bo wydaje mi się, iż na tych historiach jest świat zbudowany. Poza tym te historie mi się w życiu też przydarzały (śmiech). Żadna z tych historii praktycznie nie jest wymyślona. To wszystko gdzieś na przestrzeni ostatniego roku się wydarzyło w moim życiu. Jacyś ludzie się gdzieś pojawiali czy jakieś sytuacje i przez pryzmat takich codziennych zdarzeń, opisywałam historie w książce.

Normalny człowiek widzi może wypadek raz na kilka lat, a ja wciąż je widzę na co dzień. Może trochę przesadzam, iż na co dzień, ale dosyć często. Wiem, co się dzieje w mózgu i później we wnętrzu tych ludzi, którzy biorą udział w wypadku. Mogę wtedy wytłumaczyć czy też spodziewać się, jak dalej będzie przebiegało leczenie czy dalsza droga tego człowieka, który uczestniczył w tym traumatycznym wydarzeniu.

Trochę taka demiurgia się pojawia, bo nie wiem czy tak będzie w przypadku określonej osoby, ale to wszystko ma swoje konsekwencje. I da się to wytłumaczyć. To tak jak skrzydło motyla, gdzieś ten motyl machnie skrzydełkiem, a potem wpływa to na losy świata. To, iż motyle są na okładce książki o kortyzolu, nie jest przypadkowe. Jest kilka przynajmniej powodów, dla których one tam są i efekt motyla jest również jednym z nich.

Myślę, iż to piękna puenta naszej rozmowy.

***

Kortyzol – twój sprzymierzeniec w walce ze stresem!

Budzi Cię do życia, motywuje do działania, sygnalizuje zagrożenie, broni przed skutkami stresu, głodu, upału i chłodu. W odpowiedzi na stres kortyzol wprowadza cię w tryb walki lub ucieczki i przygotowuje organizm do działania. Jego długotrwałe wysokie stężenie może prowadzić do wypalenia zawodowego, problemów zdrowotnych, kłopotów ze snem i obniżonej odporności. Nie wiesz, co robić, gdy zaczyna kontrolować twoje życie? Przejmij kontrolę nad kortyzolem!

Dr n. med. Katarzyna Skórzewska, uznana specjalistka ginekologii i endokrynologii, dzieli się swoją wiedzą i wieloletnim doświadczeniem w pierwszej polskiej książce o kortyzolu. W przystępny sposób opowiada o tym potężnym hormonie i przekonuje, iż jeżeli odpowiednio się go oswoi, stanie się on naszym sprzymierzeńcem.

  • Co zrobić, żeby uniknąć chorób związanych z wysokim poziomem kortyzolu, i jak je leczyć, gdy już się pojawią?
  • W jaki sposób antykoncepcja hormonalna wpływa na poziom kortyzolu?
  • Kiedy pić kawę, żeby sobie nie szkodzić?
  • Dlaczego telefony do mamy są ważne – i dobre dla zdrowia – choćby wtedy, gdy jesteśmy dorośli?

Kortyzol to praktyczne kompendium wiedzy o hormonie, który rządzi twoim życiem, oparte na wynikach najnowszych badań. Dzięki tej książce dowiesz się, jak skutecznie obniżyć stężenie kortyzolu, odzyskać wewnętrzną równowagę i zamienić stres w źródło energii i siły.

Weź kortyzol w swoje ręce!

Dr n. med. KATARZYNA SKÓRZEWSKA – lekarka, specjalistka położnictwa i ginekologii oraz endokrynologii. Przysposobiona warszawianka z Ełku. Absolwentka Akademii Medycznej w Warszawie (obecnie Warszawski Uniwersytet Medyczny). Karierę zawodową rozpoczęła w Klinice Endokrynologii Ginekologicznej WUM, gdzie zdobywała doświadczenie jako klinicystka, naukowczyni i nauczycielka akademicka. Dziś pracuje z osobami pacjenckimi oraz pełni funkcję dyrektorki medycznej jednej z największych sieci medycznych w Polsce.

Idź do oryginalnego materiału