
W majowym panelu komiksowym zaliczyliśmy już Star Wars (o Dziedzictwie Beztroskiego możecie poczytać
) i dwukrotnie zajrzeliśmy do Uniwersum DC (recenzja Nightwinga TUTAJ, tekst o Tytanach TUTAJ). Czas na coś bardziej... oryginalnego. Horror? Czemu nie! Zapraszam do lektury.
Informacje/Pierwsze Wrażenia:

Sierżant Rock i Armia Trupów to wydany w serii DC Horror komiks, który już na pierwszy rzut oka wygląda na wskroś amerykańsko. Na okładce dzielny "Rambo", uzbrojony po zęby, rozstrzeliwuje chodzące trupy. Dobrze, iż uwaga skupiona jest na nim, bo prawdopodobnie wychodząc za ramy obrazu, ujrzelibyśmy niezmierzone morze juchy. Jak mogłem sobie taki komiks odpuścić? Ano, nijak!

Czy kogoś zdziwi, jeżeli powiem, iż pomysłodawcą historii jest Bruce Campbell? No właśnie! Otóż amerykański scenarzysta, aktor i producent, najbardziej znany z głównej roli w filmie Martwe Zło, postanowił przelać odrobinkę swojego geniuszu na karty komiksu. Pomogła mu w tym ikona obrazkowego świata, ilustrator Eduardo Risso, czyli pan, spod którego pióra wyszły takie cacka jak Jonah Hex, czy Batman (Rozbite Miasto i inne opowieści, Batman, Który się Śmieje). Album w Polsce wydał Egmont i Świat Komiksu.
Zarys fabularny:

"Berlin, 1944 rok. Naziści zostali przyparci do muru przez siły alianckie. Porażka wydaje się nieunikniona. Hitler i jego nikczemni naukowcy podejmują ostatnią desperacką próbę wpłynięcia na wynik wojny i odwrócenia biegu historii. Zamierzają użyć serum, które wskrzesi poległych niemieckich żołnierzy i da im siłę większą, niż mieli za życia – a potem wysłać ich z powrotem na pole bitwy. Sierżant Rock i jego Easy Company przenikają jednak za linie wroga, uzbrojeni po zęby i gotowi stawić czoła najdziwniejszym i najbardziej morderczym przeciwnikom, jakich dotąd spotkali: zombie nazistom, w dodatku całej ich masie! Żołnierze, zapnijcie pasy! Walczycie z całym światem… umarłych!"
Wrażenia:

To już parę razy grali... a wciąż niesamowicie bawi! Krótki, treściwy, na wskroś przewidywalny, przeładowany testosteronem i amerykańską propagandą komiks o ostatnich dniach Hitlera to po prostu obowiązkowa lektura. Martwe Zło obrazkowego świata- nic dodać, nic ująć.

Choć to horror, nikt się nie boi. Niby powinno to "uwłaczać" gatunkowi, a jednak wiedzie prostą drogą do klasyki. Choć wiesz, do czego zmierzają losy bohaterów, czyli scenariuszowa klapa, nie możesz oderwać wzroku. Jakby komiksu nie rozpatrywać- sukces. Każda porażka, to tylko kolejny krok do zwycięstwa. Brzmi, jak amerykański szit? Drodzy czytelnicy- dokładnie tak jest i za to się Sierżanta Rocka kocha. Jest bezapelacyjnie i stuprocentowo amerykańską brednią, wyplutą (w prześlicznym stylu) przez argentyńskiego rysownika. Wymyka się każdej klasyfikacji aktualnie uprawianej polityki poprawności.... i chyba tego było mi trzeba. Zero rozterek, sama adrenalina i odjechany pomysł na stworzenie alternatywnego zakończenia II Wojny Światowej.

Nie wiem, czy jest sens przedłużania. Komiks jest krótki i wciąga się go na raz, więc dlaczego recenzja miałaby być dłuższa? Już sam pomysł interpretacji tego dzieła narusza jego podstawy, także... Przeczytajcie Sierżanta, jeżeli nadarzy się Wam taka okazja. Nie pożałujecie!
T.
znajdziecie nas na Instagramie
TUTAJ dołączycie do nas na Facebooku
TUTAJ złapiecie swój egzemplarz
