TAKSÓWKARZ. Do czego może doprowadzić alienacja jednostki

film.org.pl 4 dni temu

W bogatej i różnorodnej twórczości Martina Scorsese znajdziemy wiele wyrazistych filmów czy pamiętnych scen. Za przykłady mogą posłużyć chociażby Chłopcy z ferajny, Wściekły byk, Kasyno, Wilk z Wall Street czy najświeższy – Czas krwawego księżyca. Jednak mimo tak solidnego dorobku z jakiegoś powodu wielu krytyków i widzów uważa Taksówkarza za najlepszą produkcję. Film zdobył 21 nagród,13 nominacji, w tym 4 nominacje oskarowe (za najlepszą muzykę, najlepszy film, rolę drugo- i pierwszoplanową) oraz Złotą Palmę dla najlepszego filmu. Amerykański instytut filmowy umieścił Taksówkarza na 47. miejscu w najlepszych amerykańskich filmach wszech czasów. Ta pozycja w filmografii kultowego już reżysera jest połączeniem doskonałej, klimatycznej oprawy audiowizualnej z jednym z najbardziej przenikliwych portretów psychologicznych w historii kina.

Warto zauważyć, iż styl Taksówkarza zdecydowanie odbiega od innych pozycji z filmografii Martina Scorsese. Klimat i treściowy wydźwięk wczesnej twórczości reżysera jest odmienny od późniejszych tytułów. Niewątpliwie jednym z najistotniejszych powodów takiego stanu rzeczy była kooperacja ze scenarzystą – Paulem Schraderem. Wspomnienie o nim jest niezwykle istotne w kontekście dzieł Scorsese, ponieważ to on nadawał pesymistyczno-egzystencjalnego tonu scenariuszom. Nie inaczej w Taksówkarzu, depresyjna postać Travisa nie wzięła się znikąd. „Travis Bickle to ja” – mówił w wywiadach Paul Schrader. Scenariusz powstał w czasie, gdy scenarzysta miał myśli samobójcze, zmagał się z depresją i był uzależniony od narkotyków. Jak objaśnił w rozmowie dla magazynu „The Guardian”, w momencie gdy pisał tekst, był w kiepskim stanie psychicznym, a sama postać Travisa odzwierciedlała jego życiową sytuację. „Zacząłem włóczyć się nocą, nie mogłem spać, ponieważ byłem tak przygnębiony. Leżałem w łóżku do czwartej lub piątej po południu, a potem mówiłem: «No cóż, teraz mogę się napić». Wstawałem, brałem drinka, zabierałem butelkę ze sobą i nocą włóczyłem się po ulicach […]. Po zamknięciu barów oglądałem pornografię. Robiłem to całą noc, aż do rana, i robiłem to przez około trzy lub cztery tygodnie […]” (tłum. własne). Z powodu gwałtownie pogarszającego się stanu zdrowia trafił do szpitala. „Napisałem scenariusz bardzo szybko, w jakieś piętnaście dni. Po prostu wyskoczył z mojego umysłu”. Poczucie głębokiej samotności istotnie przełożyło się na wykreowanie postaci Travisa, a jak mówi sam twórca, samo przedsięwzięcie pisania miało charakter terapii.

Zanim scenarzysta został samodzielnym reżyserem (Amerykański żigolak, Mishima, Niebieskie kołnierzyki, Pierwszy reformowany), współpracował również przy innych filmach w dorobku Martina Scorsese – Wściekły byk, Ostatnie kuszenie Chrystusa, Ciemna strona miasta. Wielu widzów odczuło, iż w projektach, przy których Scorsese nie podejmował omawianej współpracy, jest zupełnie inny klimat. Twórczość bez obecności Schradera obrała kierunek bardziej rozrywkowy (Chłopcy z ferajny, Kasyno, Aviator, Infiltracja, Wilk z Wall Street). Choć należałoby przeprowadzić długie dyskusje, aby wybrać, który z etapów filmografii autora Wyspy tajemnic jest najbardziej owocnym, to bez wątpienia omawiana kooperacja odcisnęła ogromne piętno na amerykańskim kinie, a Taksówkarz jest tego koronnym przykładem.

„Prawdopodobnie najlepsze studium postaci, jakie kiedykolwiek nakręcono” – tak Quentin Tarantino określił Taksówkarza. W rzeczy samej centralna postać filmu to portret doskonale nadający się do analizy. Choć to mężczyzna o mocno subiektywnym i tendencyjnym obrazie świata, nie określiłbym go przerysowanym. Głównym bohaterem historii jest Travis (Robert De Niro) – 26-letni weteran wojny w Wietnamie. Przynajmniej tak o sobie mówi podczas rozmowy o pracę na stanowisko taksówkarza. Widzowi pozostaje ocenić, czy to jego prawdziwa przeszłość, czy jedynie chęć nadania sobie wizerunku. Po powrocie do kraju młody mężczyzna nie może odnaleźć swojego miejsca w społeczeństwie. Zamieszkał samotnie w Nowym Jorku i nie utrzymuje kontaktu z żadnymi bliskimi mu osobami. Travis jest osobą bardzo samotną. Jego życie przede wszystkim wypełnia obszar zawodowy – pracuje 6 nocy w tygodniu. Będąc w cieniu tętniącego życiem Nowego Jorku połowy lat 70., przemierza nocne ulice w swojej żółtej taksówce. W czasie nocnych zmian bardzo często obserwuje ludzi z marginesu społecznego, którzy wzbudzają w nim odrazę i chęć krytyki. Taksówkarz dostrzega wszechobecne zło w najgorszych dzielnicach miasta – obracanie się bez przerwy w takim towarzystwie pogarsza jego stan psychiczny.

Travis zdaje się osobą, która ma trudność ze skupieniem się na pozytywnych stronach życia. Mężczyzna kieruje swoją uwagę na to, co napełnia go irytacją i gniewem. Stworzył w swojej głowie skrajnie pesymistyczny obraz świata. Jednocześnie cierpiący na chroniczną bezsenność zagłębia się coraz intensywniej w obszary obsesji. Niewątpliwie przeżywa kryzys egzystencjalny. Travisa charakteryzują, tak zwane w psychologii zastygłe perspektywy i zawężenie sytuacyjne – pozostaje w kręgu tych samych problemów oraz niemożności wprowadzenia żadnej zmiany, zapętlając się w ciągłej frustracji i rozczarowaniu.

Travis jednak nie jest zupełnie zamkniętym w sobie outsiderem. Próbuje nawiązywać relacje, choćby ma odwagę zagadywać do kobiety, Betsy, która wzbudziła jego zainteresowanie. Choć nie do końca przekonana do swojego nowego amanta, dziewczyna finalnie daje mu szansę. Zaczynają randkować. Świeża znajomość zdaje się wybudzić Travisa z życiowego marazmu i w końcu odsłonić nową perspektywę, na którą może przekierować swoją uwagę. Nie trwa to jednak długo. Wraz z bliższym poznaniem i odkryciem specyficznych zainteresowań mężczyzny, kobieta go odtrąca. Po zerwaniu, tej jedynej w życiu taksówkarza bliższej relacji, jego stan ponownie się pogarsza. W obserwacjach psychologicznych powszechne jest stwierdzenie, iż zerwanie jedynej więzi osoby w kryzysie presuicydalnym może prowadzić do krytycznych następstw. To też obserwujemy w przypadku naszego (anty)bohatera. Pesymistyczny światopogląd pochłania go na dobre. Taksówkarz zaczyna coraz intensywniej rozmyślać nad oczyszczaniem miasta ze wszelkich przestępców, a to, iż nikt nic w tym kierunku nie robi, powoduje u niego frustrację.

Ten punkt widzenia przeradza się w chęć do działania – Travis szykuje się do zamiecenia „brudu tego miasta” i dzięki temu nadaje jakiś cel swojej egzystencji. Zaczyna dbać o formę fizyczną, przymierza się do zakupu broni, a na jego twarzy w końcu pojawia się mimika wskazująca na poczucie satysfakcji. Przypadkowy przechodzień mógłby wówczas postrzegać Travisa jako faceta z pasją, który do czegoś dąży. Jednak lepiej, żeby nie dopytywał do czego… Przedstawiony portret mężczyzny to równie pesymistyczne, co trafne spostrzeżenie o ludziach żyjących na marginesie. Jednostkach pozornie dobrze funkcjonujących, a tak naprawdę pogrążających się w osamotnieniu i paranojach. Końcowe sekwencje filmu – rzeź, którą Travis pewnie określiłby wymierzeniem sprawiedliwości na własną rękę, pokazują, do jakich konsekwencji taka samotna i pozbawiona wewnętrznego sensu egzystencja może doprowadzić.

Robert De Niro jako Travis Bickle to kreacja, która zapisała się w popkulturze na stałe. Nie tylko dopracowany scenariusz, ale także (a może przede wszystkim?) aktorstwo sprawiają, iż jako widzowie możemy współodczuwać samotność Travisa. To postać zbudowana na tyle ludzko, iż (mimo wszystko) możliwym jest odczuwanie względem niego empatii. To w przypadku jego antyspołecznych zachowań i niemoralnych zamiarów może budzić sprzeczne emocje. To jeden z tych przypadków gry aktorskiej, gdzie wraz z rozwojem filmu, tak jak w Lśnieniu, w oczach bohatera maluje się coraz większe szaleństwo. Za ten występ przyznano De Niro Złoty Glob dla najlepszego aktora w dramacie. Kadry podczas pamiętnych scen przed lustrem, treningów czy pozy z bronią to jedne z najbardziej rozpoznawalnych ujęć w filmografii Martina Scorsese. Postać taksówkarza niejednokrotnie była cytowana w innych filmach oraz doczekała się nawiązań w scenach i postaciach – chociażby sceny z Cezarym Pazurą przed lustrem w ojczystym Killerze. Innym przykładem potężnego wpływu na popkulturę jest współczesny klasyk – Joker. W tej produkcji cała idea kreacji głównej postaci, granej przez Joaquina Phoenixa, znajduje silne powiązania z Taksówkarzem. Natomiast poprowadzenie scenariusza w filmie Todda Phillipsa, również bardzo silnie opiera się o fabułę zaproponowaną przez Paula Schradera.

Choć gra aktorska Roberta De Niro zasługuje na szczególną uwagę, to jest też inna pamiętna kreacja – dwunastoletnia pracownica seksualna grana przez Jodie Foster. W tamtym czasie młoda aktorka miała czternaście lat, a w swojej aktorskiej karierze posiadała więcej występów niż Robert De Niro (zagrała już w dziewięciu filmach i trzech serialach). Za ten występ dziewczyna została wyróżniona nagrodą BAFTA jako najlepsza aktorka drugoplanowa. Jest i Harvey Keitel – weteran filmów Scorsese. Przez niektórych określany przydomkiem mistrza drugiego planu. Chociaż zaliczył w swojej karierze wiele wspaniałych występów, to rzeczywiście można zauważyć, iż zwykle był obsadzany w roli aktora drugoplanowego, bądź sam takowe wybierał. Tutaj również w roli pobocznej – grający alfonsa. Choć nie miał w filmie wielu kwestii, to jak twierdzi sam aktor, bardzo entuzjastycznie podszedł do możliwości zagrania właśnie tej postaci. Jak ujawniono w późniejszych wywiadach, początkowo oczywiste było, iż alfonsa zagra czarnoskóry mężczyzna, jednak finalnie postanowiono ograniczyć ewentualne kontrowersje. Co więcej, w oryginalnej wersji scenariusza wiele postaci drugoplanowych miało być innej rasy. Byłoby to dodatkowym elementem filmu w kontekście percepcji Travisa, jak i komentarzem na temat społeczności Nowego Jorku. Martin Scorsese spędził większość swojego życia w Nowym Jorku, również tam dorastając. Paul Schrader nie jest tak silnie związany z miastem, choć mieszkał w nim część życia. Zatem przedstawienie czarnoskórych postaci filmu jako miejskiej szumowiny, na którą Travis spogląda z pogardą, mogłoby być odebrane bardzo kontrowersyjnie i jednoznacznie – jako rasistowskie, krzywdzące poglądy twórców. Jak twierdzi jawny entuzjasta filmu Quentin Tarantino, pokazanie większej liczby interakcji bohateria z czarnoskórymi osobami wzmocniłoby film. „Film wyraźnie pokazuje, iż postrzega czarnoskórych mężczyzn jako postacie złowrogiej przestępczości”, napisał Tarantino o Travisie. „Odrzuca go każdy kontakt z nimi. Należy się ich bać lub przynajmniej unikać”.

Strona audiowizualna zasługuje na oddzielny tekst o tym, jak należy łączyć podkład muzyczny z obrazem tak, aby uzyskać w pełni pochłaniające widza doświadczenie kinowe. Nie chcę przesadzać z obojętnością tego materiału, ale muszę wspomnieć, iż w filmie udało się wytworzyć niezwykle gęsty i wiarygodny klimat miasta. Taksówkarz kojarzy się z nocnymi ulicami Nowego Jorku rozświetlonymi neonami, lampami i reflektorami w towarzystwie delikatnych jazzowych utworów. Obserwowanie miasta z perspektywy Travisa przemierzającego ulice taksówką, to fenomenalne, klimatyczne doświadczenie. Ścieżka dźwiękowa Taksówkarza to również dzieło oddzielne. Lista utworów zawiera jedne z najbardziej nastrojowych jazzowych pozycji, jakimi można się delektować w kinie.

Można powiedzieć, iż film opowiada o Nowym Jorku, uważam jednak, iż Taksówkarz przede wszystkim opowiada o tym, do czego może doprowadzić alienacja jednostki w wielkim mieście. Przedstawiony fragment życia mężczyzny określa istotny społecznie problem samotności, który choć bardzo popularny we współczesnym, wirtualnym świecie, towarzyszył ludziom zawsze i na każdej rozpiętości geograficznej. Scorsese wraz z Paulem Schraderem w tej skrupulatnej obserwacji zawarli jeden z najbardziej przenikliwych portretów psychologicznych w historii kina, a dzięki współpracy z Herrmannem (kompozytor) i Chapmanem (operator) film zyskał status kultowego. o ile Taksówkarz jeszcze oczekuje na Twojej liście filmów do nadrobienia, jedynie dodam – to nie tylko kino, które warto znać, ale również takie, które daje szczerą przyjemność z doświadczania go.

Idź do oryginalnego materiału