Taksówka zatrzymała się przed bramą cmentarza. Młody mężczyzna, który z niej wysiadł, podszedł do kobiety sprzedającej kwiaty:
Poproszę dwanaście tulipanów!
Zapłacił, pochylił głowę i ruszył w głąb cmentarza.
Rok temu Kacper uważał się za najszczęśliwszego człowieka na świecie kochał i był kochany. Wszystko zmieniło się pewnego dnia, gdy jego ukochana Ola nie przeżyła wypadku samochodowego.
Dopiero po miesiącu Kacper otrząsnął się z szoku. Pomogli mu koledzy z pracy.
Przy nagrobku na ławce siedziała jej matka.
Dzień dobry, ciociu Grażyno! powiedział cicho.
Witaj, Kacprze! Kobieta rzuciła mu się na szyję, wtuliła twarz w jego klatkę piersiową i rozpłakała się.
On zaś patrzył na nagrobek, z którego uśmiechała się Ola.
Gdy kobieta nieco się uspokoiła, pomogła mu ułożyć kwiaty. Długo stali w milczeniu, wreszcie zapytała:
Nie ożeniłeś się jeszcze?
Nie. Nie mogę zapomnieć twojej córki. Mam wrażenie, jakby jej serce wciąż do mnie wołało.
Kobieta pokiwała głową i smutno opuściła wzrok. To, co wydarzyło się rok temu, pamiętała jak przez mgłę. Szpital córka leżąca na białym stole ona i mąż klęczący przy łóżku
Grażyna odwróciła się do chłopaka, chciała coś powiedzieć, ale widząc jego zbolałą twarz, zamilkła.
Kacper skończył policyjną szkołę i od dwóch lat pracował, niedawno awansował na starszego sierżanta. Mieszkał z rodzicami.
Tragedia z narzeczoną wywróciła życie rodziny do góry nogami. Syn przez rok nie mógł dojść do siebie. Cały wolny czas spędzał zamknięty w swoim pokoju. I tej soboty wrócił do domu przygnębiony.
Kacper, usiądziesz do obiadu? Wyszła do przedpokoju matka.
Skinął głową i poszedł do łazienki. Umył ręce, zasiadł do stołu. Matka od razu zaczęła rozmowę:
Byliśmy dzisiaj z tatą na grobie dziadków urwała, widząc ponurą minę syna.
Ja też byłem u Oli.
Synku, minął już rok. Oli nie wrócisz, ale ty musisz żyć dalej.
Nie mogę, mamo. Czuję, jakby mnie wołała.
Co ty mówisz?! przestraszyła się matka.
Nic, już dobrze. Rozumiem, iż wy z tatą czekacie, aż się ożenię, ale na razie nie ma o czym mówić.
Skończył jeść i poszedł do swojego pokoju.
Praca w policji nie była lekka, zdarzały się nocne służby. Kacper położył się na łóżku i choćby nie zauważył, kiedy zasnął.
Śniło mu się, iż ukochana woła go do siebie. Taki sen miał często, ale teraz było inaczej jakby wpadła w tarapaty i błagała o pomoc.
Obudził się nagle i zerwał na równe nogi.
Synku, co się stało?
Mamo, wyjdę się przejść.
Wyszedł z bloku, a nogi same niosły go w jakimś kierunku.
Dotarł do parku, ruszył w głąb. Zobaczył trzech pijanych chłopaków otaczających dziewczynę. Patrzyła na nich przerażonymi oczyma.
Co tu się dzieje? podszedł do nich Kacper.
W oczach dziewczyny strach zmienił się w błaganie o pomoc.
A tobie co do tego? rzucił się na niego jeden z nich, ale momentalnie wylądował na ziemi.
Zabierajcie swojego kolegę i spadajcie stąd! warknął Kacper.
Tamci zrozumieli, iż nie ma z nim żartów, podnieśli kumpla i uciekli.
Dziewczyna stała jak skamieniała, trzymając się za serce, potem drżącymi rękami wyjęła z kieszeni tabletkę i włożyła pod język. Łzy spływały jej po twarzy.
Już dobrze, uspokój się delikatnie objął ją Kacper.
Dziękuję wyjąkała.
Odprowadzę cię do domu.
W drodze dziewczyna trochę się uspokoiła, więc zapytał:
Jak masz na imię?
Kinga.
Ja jestem Kacper. Co się adekwatnie stało?
Codziennie spaceruję. Tak kazali lekarze. A ci chłopacy próbowała wyjaśnić.
Rozumiem. Masz problemy z sercem?
Od dzieciństwa. Rok temu prawie przestało działać. Zrobili operację. Jest lepiej. Lekarze mówią, iż będzie dobrze.
Kacper szedł, słuchał tej dziewczyny, i nagle w jego sercu zrobiło się jakoś lżej, jakby obok niego była jego ukochana.
Stanęli przed nowym dziewięciopiętrowym blokiem:
Tu mieszkam powiedziała, patrząc na niego smutnymi oczami.
Miło mi było cię poznać
Kacprze, chodź do mnie. Poznasz moją mamę.
Pewnie? Nie mógł ukryć radości.
Oczywiście!
Mieszkanie Kingi było eleganckie, z drogimi meblami. Kobieta, która wyszła z pokoju, zdziwiła się na widok rozpromienionej córki i stojącego obok niej chłopaka.
Mamo, poznaj! To Kacper. Uratował mnie przed chuliganami.
Anna Kowalska przedstawiła się i uśmiechnęła. Chodźcie do kuchni, opowiecie, co się stało!
Kobieta zaczęła nakrywać do stołu, a Kinga z przejęciem opowiadała o zdarzeniu. Gdy skończyła, matka pokręciła głową.
Nie chodź już tam sama potem spojrzała uważnie na Kacpra. A ty, skąd się tam wziąłeś?
Serce mnie zaprowadziło zażartował.
A czym się zajmujesz? zmieniła temat.
W policji.
No to jasne, dlaczego tak łatwo rozprawiłeś się z tymi łobuzami zastanowiła się chwilę. Żonaty?
Nie ta odpowiedź ucieszyła kobietę, ale też wzbudziła podejrzenia. Ile masz lat?
Za chwilę dwadzieścia pięć.
Podejrzenia się wzmogły. Przystojny chłopak, w tym wieku, a nieżonaty? Zamilkła. Funkcjonariusz domyślił się, o czym myśli.
Była dziewczyna opuścił głowę. Zginęła rok temu.
Kacprze, przepraszam
Herbatę dopijali w milczeniu. Potem Kacper wstał:
Dziękuję za gościnę! Chyba już pójdę spojrzał na zmieszaną Kingę i uśmiechnął się. Kinga, wymieńmy się numerami. jeżeli ktoś cię zaczepi















