Gdy zabrakło głowy rodziny, wszystko, co cenne materialnie pozostało po artyście, zagospodarowała według własnego uznania wdowa Ewa Krawczyk, która oświadczyła, iż działa według jedynego zgodnego z prawem, jednego z dwóch testamentów, które zdążył sporządzić Krzysztof Krawczyk przed śmiercią.
Do dzisiaj media informują o aktualnym stanie rzeczy w związku z kłótnią Ewy Krawczyk z pasierbem o spadek, a każda z nowych wieści jest gorsza od poprzedniej. Super Express donosi, iż urodzony w Stanach Zjednoczonych potomek Haliny Żytkowiak i Krzysztofa Krawczyka ciągle szarpie się z macochą o topniejący wciąż majątek po ojcu, a przypomnijmy, iż uniemożliwiająca 51-letniemu mężczyźnie pracę niepełnosprawność powstała w wyniku wypadku spowodowanego przez własnego ojca.
W jednym z reportaży powstałych na temat Krzysztofa Igora Krawczyka syn piosenkarza wrócił pamięcią do czasów, gdy miał 15 lat. Właśnie tego lata, w 1988 roku w czerwcu doszło do tragicznego wypadku podczas podróży z Kołobrzegu do Warszawy.
Za kierownicą siedział Krzysztof Krawczyk, obok niego siedział nastoletni wówczas Igor, a Ewa Krawczyk ucinała sobie drzemkę na tylnym siedzeniu.
Piosenkarz natomiast przybliżył w jednym z wywiadów okoliczności wypadku. Jak stwierdził, doszło z jego strony do popełnienia kilku błędów. Nie zapiął pasów, jechał w stanie skrajnego przemęczenia, odmawiając w myślach różaniec podczas 28-stopniowego upału i bez działającej klimatyzacji. Artysta zbyt mocno się wyciszył i przysnął.
Obecnie 51-letni Krzysztof Igor Krawczyk mieszka według jednego z informatorów w wynajętym 12-metrowym lokum, opłacając z renty alimenty na dziecko i czynsz.
Gdyby było inaczej, miałby całodobową opiekę pielęgniarską i mógłby wyjeżdżać na specjalne turnusy rehabilitacyjne. Tymczasem mieszka w wynajętej 12-metrowej klitce, z renty płaci czynsz, alimenty na syna i ledwie starcza mu na leki. Zdarza się, iż przychodzi po jedzenie do Krzysztofa Cwynara i zjada wszystko, co pojawi się na stole - oświadczył informator.Jak informuje Super Express, syn legendarnego Krzysztofa Krawczyka do dzisiaj klepie biedę.