Druga z prawej - łuska naboju snajperskiego ze zwiększonym ładunkiem prochowym. Ustawialiśmy te łuski – żołnierzyki tak i siak, Staszek coś opowiadał zgodnie ze swoją manierą przeskakiwania z tematu na temat, od czego rozum mi się gwałtownie męczył. Aliści godny uwagi był wątek o księdzu:
- Przyjeżdża
tu jeden ksiądz na polowania – powiedział Staszek.
- Jak to
ksiądz? – ja na to – i strzela?
- Ano
strzela.
- Przecież to
niezgodne z przykazaniem „nie zabijaj”!
- To pan nie
wiesz, iż te skuriisyny mają przykazania w dupie, bo co innego mówią, a co
innego robią?
- Też racja.
Staszkowi trzeba było podrzucić jakiś interesujący temat, wytrącić go z tokowania, spowodować, żeby otworzyła się (jemu) Szufladka Opowieści Niezwykłych. Kiedy to się wydarzało, Staszek zaczynał mówić
składnie, płynnie i ze swadą. Pamiętam, iż tego dnia, przy zabawie łuskami, przerywając
męczący monolog, opowiedziałem Staszkowi o
tajemnicy kręgu Stonehenge. choćby ustawiałem
wojsko na kształt.
Staszek wysłuchał, długo milczał,
po czym otworzyła się StaszkowaSzufladka i wyjawił, jak kilka lat temu znalazł się dwukrotnie w „cofniętym czasie
wojennym”. Tkwi to opowiadanie razem z innymi Staszkowymi w archiwum, ale interesujące - plik tak się ukrył, że
kilkakrotnie go szukałem, niestety bez rezultatu.
Azaliż jak wiemy wszystko dzieje się w swoim czasie i znajdę plik bez wysiłku, tak zwanym przypadkiem, jak przyjdzie pora.