Zaginęła. Została porwana. Wróciła do rodziców biologicznych. Takie wyjaśnienia słyszeli od rodziców 15-letniej Mirelli sąsiedzi, gdy przestali widywać dziewczynkę. Po 27 latach do mieszkania pierwszy raz wszedł policjant. Okazało się, iż pani Mirella cały czas tam była. Przez całe życie była zameldowana dwieście kroków od urzędu miasta i figurowała w rejestrze PESEL. Dlaczego nikt się nie zainteresował, iż przerwała szkołę, nie przyjęła ostatniej szczepionki, nie wyrobiła dowodu osobistego? Ile jest takich Mirelli?