Somna – recenzja komiksu. Seksualne fantazje, czy zwykłe szaleństwo?

popkulturowcy.pl 3 tygodni temu

Somna skusiła mnie ciekawym opisem i piękną grafiką. Powieść porusza intrygującą tematykę i dzieje się w czasach, które wydają mi się inspiracją dla większości fantastyki. Przy okazji temat palenia czarownic od lat budzi słuszny gniew i oburzenie, przypominając, iż średniowiecze to jednak były ciemne czasy. Czy tytuł sprostał moim oczekiwaniom?

Somna, osadzona w przerażających czasach polowań na czarownice, w angielskiej wiosce u progu XVII wieku, to opowieść o kobiecie, która uciekając z okowów purytańskiego świata, zatraca się w erotycznym, onirycznym koszmarze.

Ingrid tkwi w nieszczęśliwym małżeństwie z Rolandem, miejskim baliwem i łowcą czarownic, którego bez reszty pochłania oczyszczanie okolicy z „heretyków”. Po tym, jak ginie jeden z mieszkańców, wszyscy wokół zaczynają podejrzewać siebie nawzajem.

Z wizjonerskich umysłów Becky Cloonan (znanej m.in. z serii By Chance or Providence i Wonder Woman) i Tuli Lotay (Barnstormers) zrodziło się sugestywne arcydzieło, czerpiące z hitów filmowych folk-horroru, takich jak Midsommar czy The Witch.

Somna przyciąga elementami opowieści historycznej, erotyką z udziałem sił nadprzyrodzonych, przenosząc czytelnika do świata, w którym namiętność przeplata się z duchowością. Rozpala zmysły i wzmaga apetyt na więcej.

– opis wydawcy.

Zacznę od fenomenalnej oprawy graficznej. Somna w niezwykły sposób łączy ze sobą dwa odmienne style. Niejako w ten sposób oddziela rzeczywistość od snów, koszmarów i nadprzyrodzonego, chociaż nie zawsze ta granica jest wyraźna. Historia przenika pomiędzy kadrami nieco subtelniej, czasami nie do końca wiadomo, gdzie się kończy sen i zaczyna jawa.

Główna bohaterka jest nękana przez zmysłowe, a jednocześnie przerażające wizje nocne. Przypominają one jednak nic innego, jak najzwyklejszy paraliż senny. Odziera je to całkowicie z tajemniczości. Nie trudno sobie wyobrazić, iż kobieta żyjąca w tamtych czasach, tłumiąca swoje potrzeby seksualne i zastraszana przez męża fanatyka, doświadcza podobnych rzeczy. Ten realizm kompletnie psuje klimat. Przez stulecia wmawiano nam przecież, iż pokusy cielesne są sprawką diabła. Nie trudno skojarzyć sobie z nim postać nawiedzającą w nocy Ingrid.

Fot: kadr z komiksu

Dodatkowo nasza protagonistka momentalnie traci kontakt z rzeczywistością. Przestaje odróżniać jawę od snu i nie ma w tym absolutnie nic tajemniczego czy zmysłowego, jak obiecywał opis. Historia jest opowiadana niemal w irytujący sposób.

Przyznaję jednak, iż z początku fabuła choćby mnie wciągnęła. Niestety bardzo gwałtownie się znudziłam. Trudno było mi utrzymać skupienie na dłużej. Pozornie tytuł jest pełen akcji, ciągle coś się dzieje, jednak historia mnie nie porwała. Ingrid okazała się nudna i bez wyrazu, więc śledzenie jej losów wcale nie wydawało mi się ciekawe.

Dodatkowo główna bohaterka Somny pokazuje jakąkolwiek osobowość dopiero pod koniec fabuły. Zdecydowaną większość historii jest, jak sama zauważa:

Trywialna, spolegliwa, bierna. Wolna od brzemienia sprawczości, od nieuniknionych cierpień namiętności…

Sama chyba lepiej bym tego nie ujęła. Ingrid jest obrzydzona swoją niemocą -prawdopodobnie tak samo, jak czytelnik – i postanawia działać, ale nie przynosi to żadnych rezultatów.

O ile, tak jak wspomniałam, w ostatnich scenach Ingrid dostaje magicznie charakteru, tak jej mąż dla odmiany, zmienia się nie do poznania. Faktycznie zrozumiał swoje błędy, czy to była tylko gra, której nie dane było nam przejrzeć? Trudno powiedzieć. Nie miało to dla mnie sensu.

Fot: kadr z komiksu

Powyższe nie było jednak najgorsze. Z jakiegoś, kompletnie nieznanego oraz niezrozumiałego mi powodu, postanowiono pokazać palenie na stosie jako coś… zmysłowego i erotycznego. Naprawdę nie wiem, jak komuś mogło to wpaść do głowy, ale było to doświadczenie w równym stopniu zaskakujące, co niesmaczne.

Podsumowując, Somna okazała się sporym rozczarowaniem. Poza fantastycznymi ilustracjami, nie ma nic więcej do zaoferowania. Fabuła jakimś sposobem jest nudna, a główna bohaterka w ogóle nie ma charakteru. Chyba, iż będziemy liczyć jej seksualne żądze, które najwidoczniej doprowadziły ją do szaleństwa.


Tekst powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Lost In Time. Dziękujemy!
Fot. główna: Lost In Time

Idź do oryginalnego materiału