Śladami marzeń

newsempire24.com 11 godzin temu

– Krzysiek, no co ty wyprawiasz? Spójrz tylko – polski – dwója, matma – pała, a z literatury w ogóle uciekłeś! Dlaczego się nie uczysz i ciągle wagaryzujesz? Co ja mam z tobą zrobić, ty moja zgryzoto! – po raz kolejny zmartwiła się Katarzyna, przeglądając szkolny dziennik swojego syna, ósmoklasisty.

– Nie wiem. – mruknął nastolatek i odwrócił się od matki.

– Kasia, daj chłopakowi spokój! Literatura, biologia… Ja też wagarowałem i jakoś wyszedłem na ludzi! – dobiegł z drugiego pokoju pijany głos męża Jacka, który leżał na kanapie.

– To widać! Mogłeś z synem porozmawiać po męsku, ale ciebie przecież nie ma – ty trzeci dzień nieprzytomny! – krzyknęła Katarzyna.

– No i co z tego?! Mam prawo! Nie piję twoich! A poza tym, u Michała była urodzinówka! Jubileusz, swoją drogą! – odparł Jacek, opadł na poduszkę i znów zasnął.

…Katarzyna urodziła się w inteligenckiej rodzinie. Rodzice nauczyli ją nie tylko dobrych manier, ale i zadbali o porządne wychowanie. Kasia pilnie uczyła się w szkole, dostała się na prestiżowy wydział. Tylko przez złośliwy żart losu poznała Jacka.

Spotkali się na studenckiej imprezie. Katarzyna była na czwartym roku, a Jacek skończył zawodówkę i pracował w fabryce. Dziewczyna od razu zwróciła uwagę na przystojnego chłopaka z wyrazistymi oczami. Jacek wyglądał nieco starzej niż był w rzeczywistości. Wtedy jeszcze nie wiedziała, jak ten człowiek zrujnuje jej uporządkowane życie.

Zaczęli się spotykać, a ślub wzięli latem, gdy Kasia zdała wszystkie egzaminy i obroniła pracę dyplomową. Początkowo było nieźle, ale nie podobało się jej, iż mąż nie przepuszcza żadnej okazji do picia. Najdrobniejszy pretekst zamieniał się w huczną biesiadę.

W pewnym momencie Katarzyna zrozumiała, iż popełniła błąd – zupełnie nie pasowali do siebie. Chciała się rozwieść, ale los znów pokrzyżował plany – dowiedziała się, iż jest w ciąży.

Nie mogła usunąć dziecka. Zostawić je bez ojca też nie było dobrym pomysłem. Optymistka z natury, Kasia wierzyła, iż z narodzinami syna Jacek się ogarnie. Ale gdy pijany zjawił się w szpitalu, z goryczą zrozumiała – nic w nim się nie zmieni.

I tak się stało. Jacek pił często i dużo. W domu pomagał byle jak, bo albo wychodził na libacje z kumplami, albo odsypiał po imprezie.

Katarzyna nie narzekała, ciągnęła wszystko sama: ciężko pracowała, zarabiała nieźle, w mieszkaniu było czysto i przytulnie, synkowi Krzyśkowi poświęcała uwagę. Ale im chłopak był starszy, tym bardziej przypominał ojca. Kasia nie widziała w nim siebie: uczył się niechętnie, odmawiał udziału w zajęciach dodatkowych.

Do siódmej klasy całkiem się rozpuścił.

– Pani Katarzyno, proszę porozmawiać z synem. Na lekcjach się wykłóca, nie słucha, a o ocenach lepiej nie mówić… – takie uwagi stale słyszała od wychowawczyni.

Po każdym zebraniu wracała do domu i w duchu złorzeczyła sobie, iż gdzieś zawaliła, gdzieś syna zaniedbała.

Na początku Krzysiek tłumaczył się i obiecywał poprawę. Ale słowa pozostawały słowami.

Skończył gimnazjum. O liceum nie było mowy. Miało być technikum. Katarzyna z przerażeniem uświadamiała sobie, iż syn idzie dokładnie śladami ojca. A Jacek tymczasem się zapił na dobre. Kobieta regularnie musiała go wyciągać z ciągów, znosić awantury i, co gorsza, iść do fabryki błagać, żeby męża nie wyrzucili.

W technikum Krzysiek też się nie przykładał: wagarował, odpowiadał nauczycielom, kłócił się z kolegami. Matce oznajmiał, iż nauka mu się nie podoba.

– Mamo, może rzucić szkołę i pójdę z tatą do fabryki? Od razu będę zarabiał – rzucił kiedyś.

– Synku, co ty mówisz?! Jakie zarabianie? Trzeba skończyć szkołę, potem zawsze można się dokształcić. Czy naprawdę chcesz żyć jak tata?

– A co w tym złego? Tata żyje normalnie.

– Właśnie! Co w tym złego? Czego się czepiasz? Chłopak chce pracować, to niech pracuje! Tym bardziej, iż mamy znajomości – wtrącił się Jacek.

Katarzynie udało się namówić syna, żeby skończył technikum. Biegała do nauczycieli, prosiła, błagała, by przymknęli oko na jego zachowanie i dali jeszcze jedną szansę.

Ostatecznie Krzysiek jakoś zdał i od razu zaczął mówić o pracy z ojcem. Kobieta odradzała, bo wiedziała, jak to się skończy. Tym bardziej iż syn był uderzająco podobny do Jacka – wyglądem i charakterem. Katarzyna z przerażeniem stwierdziła, iż nie ma w nim nic z niej. To był syn Jacka.

Ale jak każda matka, do końca wierzyła, iż syn się opamięta. Los jednak po raz kolejny okazał się bezlitosny. Spełniły się jej najgorsze obawy – Krzysiek poszedł z ojcem na tę samą zmianę i zaczęli pić razem.

Pewnego dnia Katarzyna wracała z pracy. Ledwie weszła do mieszkania, gdy w przedpokoju potknęła się o coś i prawie upadła. Machinalnie włączyła światło…

Na podłodze leżał nieprzytomny Krzysiek. Kobieta uklękła i zaczęła go budzić:

– Krzysiu, co z tobą? Synku, źle się czujesz? – zaniepokoiła się, siegając po telefon.

– A, mama… Zostaw mnie, jestem zmęczony… Nie dotykaj. Idź… – machnął ręką i znów zasnął.

Katarzyna poczuła zapach alkoholu. Zrozumiała – syn był nieprzytomny. Upadł w przedpokoju, bo nie dał rady dojść do swojego pokoju. Tak samo robił Jacek, gdy był młodszy.

Przeszła dalej. W kuchni, oparty o stół, drzemał pijany Jacek. Chciała go obudzić i urządzić awanturę, ale w ostatniej chwili zrezygnowała.

Wzięła torbę i wyszła. Szła wolno chodnikiem, nie wiedząc, dokąd iść. Bliskich przyjaciół, u których mogłaby się wyżalić lub przenocować, nie miała. Dotarła do pobliskiego skweru i usiadła na ławce. Jesień była ciepła, wokół spacerowaliKatarzyna zamknęła oczy, wdychając chłodne powietrze, i po raz pierwszy od lat poczuła, iż może zacząć wszystko od nowa.

Idź do oryginalnego materiału