Rozdzielony budżet w rodzinie – błogosławieństwo czy odwrotnie?

przytulnosc.pl 3 miesięcy temu

Decyzję o rozdzieleniu budżetu rodziny na dwa konta Szymon i Laura podjęli rok po ślubie, oglądając zagraniczne seriale, w których ten temat jest często podkreślany jako wyraz osobistej wolności każdego z małżonków, mimo iż są rodziną.

Na początku było choćby interesująco. Ustalili wkłady na wspólne wydatki – na jedzenie, opłaty komunalne i prezenty dla rodziców. Przez około pół roku wszystko wyglądało dobrze z zewnątrz, ale wewnątrz rodziny zaczęły pojawiać się pęknięcia.

Szymon ze swoją pensją czuł się dość pewnie, natomiast dochody Laury były niestabilne i musiała się gimnastykować, żeby wystarczało na najpotrzebniejsze rzeczy. Mąż nie angażował się w jej problemy, a taka sytuacja gwałtownie stała się dla niego normą. choćby na operację żony musiała wziąć kredyt, bo „ukochany” rozłożył ręce, mówiąc, iż to jej operacja i nie ma z tym nic wspólnego. Wtedy pomogli rodzice, „podrzucając” córce część potrzebnej kwoty.

I oto nowy problem – wakacje. Chcieli pojechać razem nad morze, ale Laura znów nie dostała premii i wakacje nad morzem przeszły do historii. Szymon, jak gdyby nigdy nic, przygotowywał się do wyjazdu – w domu pojawiły się nowe rzeczy na południe, przeglądał strony biur podróży i podawał ceny wycieczek.

Laura próbowała porozmawiać z Szymonem i jakoś rozwiązać ten problem, choćby proponując nietypowe rozwiązanie, jak kredyt małżeński. Obiecała zwrócić pieniądze do końca roku, ale mąż nie był zainteresowany:

— Wiesz, po pierwsze, nie mogę brać od ciebie odsetek, a po drugie, nie lubię mieć dłużników, bo to zawsze prowadzi do problemów.

Szymon poleciał sam, a Laura, budząc się rano w pustym mieszkaniu, wtuliła się w poduszkę i zaczęła płakać. Jeszcze nie całkiem uspokojona, odebrała telefon:

— Tak, mamo, poleciał… Nie wiem, będę siedzieć w czterech ścianach przez cały urlop…

Wzięła prysznic, zrobiła kawę, ale nie zdążyła jej wypić, gdy zadzwonił kolejny telefon. Dzwoniła żona brata:

— Laura, mamy ciekawą propozycję, za cztery dni jedziemy na biwak. Musisz znaleźć namiot dla siebie, w naszym wszyscy się nie zmieścimy. Więc ruszaj się i nie zapomnij stroju kąpielowego!

Od emocji znowu popłynęły jej łzy, a szwagierka, słysząc szlochanie, podniosła ją na duchu:

— Przestań się rozklejać! Potrzebujemy dobrej pogody!

Żart rozweselił Laurę:

— Dobra, żadnej wilgoci, znajdę namiot!

— No to super! Do usłyszenia!

Szykowała się na wyjazd, a w ostatni dzień zdążyła złożyć pozew o rozwód. Mąż wrócił znad morza wcześniej niż ona i znalazł na stole notatkę: „Jestem nad morzem. Rozwód za miesiąc”. Próby dodzwonienia się do żony nie powiodły się, Laura wyraźnie nie chciała z nim rozmawiać.

Podzielili majątek równie skrupulatnie, jak kiedyś budżet. Być może to właśnie rozdzielenie budżetu było początkiem końca ich małżeństwa, chociaż, choćby przy takim prowadzeniu finansów rodzinnych, nikt nie anulował zwykłych ludzkich relacji…

Idź do oryginalnego materiału