Woody Shaw był jednym z najwybitniejszych trębaczy jazzowych. I pisząc o jego wybitności, nie mam bynajmniej na myśli swojej subiektywnej oceny, ale jego rzeczywisty wkład w rozwój jazzowej trąbki oraz wpływ, jaki wywarł na innych muzyków. Shaw słynął z innowacyjnego podejścia do gry. Do mistrzostwa opanował stosowanie dużych interwałów, choćby kwart i kwint - nienaturalnych dla tego instrumentu, niezwykle trudnych do wykonania ze względu na jego specyfikę oraz potrzebne umiejętności techniczne. Innym jego znakiem rozpoznawczym było częste wykorzystywanie politonalności.
Z umiejętności i wyobraźni Woody'ego Shawa chętnie korzystali inni twórcy. Do studyjnej i koncertowej współpracy zapraszali go m.in. Eric Dolphy, Horace Silver, Larry Young, Chick Corea, Hank Mobley, Jackie McLean, Andrew Hill, McCoy Tyner, Pharoah Sanders czy Joe Zawinul. Sam, jako ledwie dwudziestolatek, był w stanie zebrać prawdziwie gwiazdorski skład na swoją pierwszą sesję w roli lidera. Oprócz wspomnianych Hendersona i Younga, w studiu towarzyszyli mu Herbie Hancock, Ron Carter, Paul Chambers oraz Joe Chambers. W dodatku sesja odbyła się w renomowanym Van Gelder Studio, gdzie powstało wiele z największych jazzowych arcydzieł. Zarejestrowany w grudniu 1965 materiał ukazał się jednak dopiero osiemnaście lat póżniej, na płycie "In the Beginning".
Czytaj też: [Recenzja] Chick Corea - "Is" (1969)
Kolejna
okazja zadebiutowania jako lider przytrafiła się na początku następnej dekady. Woody Shaw był muzykiem wspierającym na scenie Joego Hendersona. Na jednym z tych występów pojawił się właściciel Contemporary Records, Lester Koenig. Zachwycony grą trębacza, z miejsca zaproponował mu atrakcyjny kontrakt, dający pełną swobodę artystyczną i dowolność w wyborze sidemanów. Shaw nie miał własnego zespołu, więc grupę muzyków na sesję w nowojorskich A & R Studios zebrał ad hoc. Pianistę George'a Cablesa i perkusistę Lenny'ego White'a pożyczył od Hendersona, a poza nimi zaprosił też saksofonistów Benniego Maupina i Gary'ego Bartza oraz basistów Rona Cartera i Clinta Houstona (czterech z tych muzyków - Bartz, Carter, Maupin i White - grało wcześniej z innym słynnym trębaczem, Milesem Davisem). W trakcie dwudniowej sesji, 8 i 9 grudnia 1970 roku, powstał materiał na dwupłytowy album "Blackstone Legacy".
Tytuł debiutanckiego - choć drugiego, jaki nagrał - albumu Shawa to polityczno-społeczny manifest, który artysta rozwinął w okładkowym tekście, poruszającym ówczesne problemy czarnoskórych mieszkańców USA, ale też odnosząc się do wojny w Wietnamie i ogólnego zamętu na świecie. Przesłanie jest jednak raczej pozytywne, bo materiał zadedykował młodzieży, która będzie przynosić pożytek ludzkości. Utwory na obu płytach są całkowicie instrumentalne. Pod większością kompozycji podpisał się sam lider, jedynie "Think On Me" oraz "New World" są autorstwa Cablesa. Napisane tematy i melodie to jednak tylko punkt wyjścia do kolektywnej współpracy zespołu - w zależności od utworu septetu lub sekstetu (Carter nie wystąpił w nagraniu tytułowym, a Houston nie zagrał w "Lost and Found"). Grupowe improwizacje wydłużają te wykonania do kilkunastu minut. Jedynie finałowa elegia dla Erika Dolphy'ego trwa poniżej dziesięciu.
Czytaj też: [Recenzja] Eric Dolphy - "Iron Man" (1968)
"Blackstone Legacy" sprawia wrażenie, jakby Woody Shaw chciał tu podsumować to wszystko, co działo się w jazzie i co sam pomagał rozwijać, odkąd w 1963 roku rozpoczął karierę. Różne nurty łączą się choćby na przestrzeni jednego kawałka. 16-minitowy utwór tytułowy jest bliski davisowego fusion z "Bitches Brew". Takie skojarzenia wywołują potężne dęciaki - w tym klarnet basowy Maupina - podobnie jak eteryczne brzmienie elektrycznego pianina czy intensywny, a przy tym dość zniuansowany groove sekcji rytmicznej. Momentami jednak partie dęciaków stają się bardziej agresywne, zgiełkliwe, zbliżając się do jazzu free. Jeszcze bliższy elektrycznego Milesa jest najdłuższy w zestawie, 18-minutowy "New World", pozbawiony freejazzowych wtrętów, za to z dwiema różnymi liniami basu - kontrabasem Cartera i gitarą basową Houstona - oraz bardziej taneczną, jazz-funkową rytmiką.
Bardziej w stronę free przesuwa się natomiast "Lost and Found", z charczącymi solówkami saksofonów i ostrymi partiami trąbki. Towarzyszy temu bardziej hard-bopowa, swingująca gra sekcji rytmicznej, ale też elektryczne dźwięki pianina. Bardziej subtelnym, melodyjnym i pogodnym utworem jest natomiast post-bopowy "Think of Me", będący przede wszystkim popisem Cablesa, tym razem wykorzystującego akustyczny instrument. Pianista gra tutaj zarówno bardziej intensywne, złożone partie podczas akompaniowania innym instrumentalistom, jak i bardziej przestrzenną solówkę. Takie bardziej klasyczne brzmienie ma też "Boo-Ann's Grand", gdzie muzycy nieco więcej bawią się dynamiką i nastrojem. "A Deed for Dolphy" przypomina natomiast muzykę, jaką Dolphy grał z Coltrane'em podczas wspólnych koncertów. Zwłaszcza Cablesowi udaje się znakomicie wcielić w McCoya Tynera. Są też dwa basy i egzotyczne partie fletu, jak często podczas tamtych koncertów, ale dochodzi do tego trąbka Shawa, grającego najbardziej przejmujący temat na albumie.
Czytaj też: [Recenzja] Joe Zawinul - "Zawinul" (1971)
Woody Shaw wzorowo wykorzystał swobodę twórczą, jaką dała ma wytwórnia, nie obawiając się zadebiutować albumem tak długim, w dodatku zwierającym materiał daleki od mainstreamu - ale teź niespecjalnie awangardowy. Bardzo trafny okazał się też dobór współpracowników. Może nie są to tak głośne nazwiska, jak te z sesji z 1965 roku, jednak kooperacja tego składu jest fantastyczna, każdy instrumentalista daje tu z siebie wszystko i nierzadko brzmi to całkiem błyskotliwie. "Blackstone Legacy" to jednak bardziej podsumowanie dotychczasowej kariery trębacza - i ogólnie jazzu z poprzedzającej jego wydanie dekady - niż jakieś przełomowe dzieło. Wielbicielom gatunku powinien jednak dostarczyć samych pozytywnych wrażeń.
Ocena: 8/10
Woody Shaw - "Blackstone Legacy" (1971)
LP1: 1. Blackstone Legacy; 2. Think On Me; 3. Lost and Found
LP2: 1. New World; 2. Boo-Ann's Grand; 3. A Deed for Dolphy
LP2: 1. New World; 2. Boo-Ann's Grand; 3. A Deed for Dolphy
Skład: Woody Shaw - trąbka; Gary Bartz - saksofon altowy, saksofon sopranowy; Bennie Maupin - saksofon tenorowy, klarnet basowy, flet; George Cables - pianino, elektryczne pianino; Ron Carter - kontrabas (oprócz LP1:1); Clint Houston - gitara basowa (oprócz LP1:3); Lenny White - perkusja
Producent: Lester Koenig