Serial Stranger Things z platformy Netflix odświeżył świetny nurt produkcji 'z dreszczykiem’, w którym nastolatkowie grają pierwsze skrzypce.
Historie tego typu mają zresztą wdzięczną nazwę i można je określać mianem „kids-on-bikes” (dzieciaki na rowerach). jeżeli widzieliście Goonies, właśnie Stranger Things czy E.T. z pewnością wiecie, co mam na myśli. Oto dzieciaki poznają wielki sekret, z którym nie poradziłby sobie niejeden dorosły, wpadają w tarapaty, jednak dzięki sprytowi i współpracy potrafią wyjść cało z opresji. Po wielkim sukcesie Stranger Things było tylko kwestią czasu, aż franczyza rozleje się również na inne media. Dzisiaj przyjrzę się propozycji od CMON Stranger Things: Po drugiej stronie, którą w Polsce wydaje Portal Games.
Pudełko i komponenty
Już wielkość pudełka sugeruje, iż nie powinniśmy mieć tu do czynienia z dużą grą. Jednak pomimo niewielkich rozmiarów, w środku znajdziecie naprawdę sporo elementów. Są tu świetna dwustronna mapa pozwalająca odtworzyć wydarzenia z pierwszego bądź drugiego sezonu serialu i klimatyczne karty. Naprawdę dobrze, iż autorzy zdecydowali się większość z nich dostarczyć w mniejszym rozmiarze (mini American). Jedynie karty scen są w „standardzie” i dobrze, bo widnieją na nich bardzo ładne rysunki nawiązujące do wydarzeń z serialu.
Nazwa dewelopera CMON pochodzi od skrótu Cool Minis Or Not i to zobowiązuje. Przy absolutnie fantastycznych figurkach wcale nie przeszkadza mi to, iż dwa minivany są już z tektury. Figurki bohaterów są szczegółowe i ładne, zresztą podobnie jak i figurki adwersarzy w postaci Demogorgona i Demo-psów. Oprócz tego mamy dużo dwustronnych żetonów, które stanowią centralną mechanikę gry (o niej więcej w kolejnym akapicie). Ostatnimi komponentami są karty postaci na cienkiej tekturce, wraz z 4 plastikowymi znacznikami strachu. Dołączoną 16-stronicową instrukcję oceniam jako przejrzystą, możecie się z nią zresztą zapoznać w tym miejscu.
Zasady
W Stranger Things: Po drugiej stronie wcielimy się w bohaterów znanych z serialu. Są to Lucas, Dustin, Mike, Jim, Nancy i Joyce. Jak widzicie, wśród grywalnych postaci nie ma Nastki. Nie martwcie się jednak, ponieważ pojawi się nieraz podczas rozgrywki. Zresztą dołączono również jej figurkę, która symbolizuje obecny etap rozgrywki. Im dalej w las, tym więcej kart scen pojawia się co turę i psuje nam szyki, choćby poruszając naszymi przeciwnikami po planszy. Nasza paczka będzie z nimi walczyć, zdobywać sojuszników, przedmioty i wykonywać najważniejsze akcje… no i właśnie wzywać na pomoc dysponującą psionicznymi mocami Nastkę.
W pierwszym sezonie celem jest ratowanie Willa. Z kolei w drugim sezonie po uratowaniu Willa trzeba jeszcze zamknąć międzywymiarowy portal. W każdym wypadku gra kończy się, kiedy którakolwiek z postaci zbierze za dużo punktów strachu. O sukcesie większości akcji decyduje pokonywanie wspomnianych stosów żetonów. Możemy zdobyć informacje o wartości wierzchniego kafelka, jednak musimy szacować, jaką siłę reprezentują pozostałe. Wtedy zagrywamy tyle kart akcji z ręki, żeby zrównać się albo przebić z sumą wartości żetonów atakowanego stosu.
Gra przewidziana jest dla 2-4 osób, jednak spokojnie można w nią zagrać i samodzielnie, kontrolując na przykład dwie postaci. Dlaczego? W Stranger Things: Po drugiej stronie wszystko jest między graczami jawne, występuje pełna kooperacja. Dlatego też nie rozumiem, dlaczego nie podpowiedziano tego samodzielnego sposobu w instrukcji. Oczywiście poza tym, iż rozgrywka w większym gronie zwyczajnie wychodzi tej, jak i większości innych gier na lepsze. Zabawa w jeden z dwóch scenariuszy powinna zająć około godziny.
Podsumowanie
Jak się okazało, Stranger Things: Po drugiej stronie to świetny przykład, jak zaadoptować znaną telewizyjną markę w inne medium. Na podstawie serialu powstała tu planszówka dostępna dla masowego odbiorcy, niekoniecznie obeznanego w takich rozrywkach. Mam nadzieję, iż zwiastuje to powolne wypieranie kolejnych edycji Monopoly na licencji, które w istocie były marnym „przebraniem” bardzo losowej gry. W efekcie takie Monopoly nie przekonywały do gier planszowych i absolutnie nie wykorzystywały potencjału leżącego w wykorzystywanych markach. Na szczęście w recenzowanej grze sprawa ma się zupełnie inaczej!
Stranger Things: Po drugiej stronie jest grą z przystępnymi zasadami i optymalnym czasem rozgrywki. Jednak przede wszystkim została naszpikowana klimatycznymi komponentami ze świata Nastki i jej paczki. Mamy tu więc śliczne figurki bohaterów, jak i potworów z odwróconego świata i świetnie ilustrowane karty. Wszystko to w bardzo dobrej jakości wyprasce, której nie powstydziłby się niejeden duży tytuł.
To, iż gra duża nie jest, nie manifestuje się bynajmniej gabarytami pudełka. Po prostu nie jest to na tyle głęboki i skomplikowany tytuł. Z jednej strony może zasiać bakcyla w nowicjuszu, ale nie jest na tyle duży, żeby lądował co rusz na stole. To pozycja idealnie skrojona pod świeżego albo mało doświadczonego w planszówkach fana serialu, który kilka miał z nimi wcześniej wspólnego. Doświadczony gracz zauważy, iż jest tu ryzyko wystąpienia „gracza alfa”, gdzie bardzo dobre gry kooperacyjne starają się temu zjawisku zapobiegać.
W naszym wypadku gra powodowała ożywione dyskusje przy stole i dużo emocjonujących chwil. Po rozegranej partii okazało się, iż każdy miał jakiś wkład w zwycięstwo. Cała rozgrywka dawała poza tym wrażenie żywcem wyciągniętej z ekranu telewizora i chyba to jest tutaj najważniejsze. Stranger Things: Po drugiej stronie to książkowy przykład, jak należy robić przystępne dla wszystkich adaptacje na podstawie znanych marek. Sam wolałbym jednak rozłożyć na stole cięższy tytuł, ale dla fana Stranger Things, który nie siedzi głęboko w planszówkach to gra niemal idealna!