
Od premiery tego wydawnictwa minęły już wprawdzie trzy miesiące, więc nie jest to najświeższa nowość, ale warto ją nadrobić. Czwarty album koreańskiej kompozytorki i multiinstrumentalistki Park Jiha wypełni tu bowiem pewną lukę. Do tej pory nie mialem jeszcze okazji pisać o muzyce z Południowej Korei. A "All Living Thing" jest płytą nie tylko nagraną w tym kraju, ale także głęboko zakorzenioną w tamtejszej tradycji muzycznej, zwanej gugak, co literalnie oznacza muzykę narodową. Koreańczycy dzielą ją na ludową i poważną, którą nazywają dworską, a Park czerpie tu z obu. Przy czym jednak dokonuje rekonstrukcji tradycji, wpisując się w nurt fusion gugak, polegający na łączeniu dawnych stylów narodowych ze współczesną muzyką popularną, już bez żadnych geograficznych ograniczeń. Tu akurat inspiracje idą z zachodu, gdyż artystka inkorporuje do swojej twórczości elementy ambientu, post-minimalizmu czy muzyki drone, a dawniej także jazzu.
Park Jija zadebiutowała w 2018 roku dobrze przyjętym, także na Zachodzie, albumem "Communion". Całkiem możliwe, iż właśnie tamta płyta zaprezentowała szerszej publiczności z naszego regionu brzmienie tradycyjnych koreańskich instrumentów, jak dęte drewniane saenghwang i piri, albo yanggeum, rodzaj młoteczkowego dulcimera. Wszystkie one powracają także na najnowszym pełnowymiarowym albumie artystki. Na "All Living Things" Park porzuca jednak stricte akustyczne granie, wzbogacając je elektroniką. Jak sama tłumaczy, chciała w ten sposób uzyskać pełniejsze brzmienie oraz wrażenie zanurzania się w dźwięku, choć jednocześnie zależało jej, aby instrumenty wciąż wybrzmiewały w ich naturalny sposób, unikając elektronicznych modulacji.
Czytaj też: [Recenzja] Harri Kuusijärvi - "Aallot" (2025)
Album zaczyna się od bardzo subtelnego, medytacyjnego "First Buds". Nieśpieszne, przywołujące egzotyczny klimat dźwięki dęciaków, dulcimera i dzwonków zatapiają się w przestrzennych, ambientowych pogłosach. Ten nastrój utrzymuje się do końca płyty, ale nie brakuje jej pewnego zniuansowania. Już w kolejnym na płycie "Grounding" na pierwszy plan wysuwa się yanggeum, którego zapętlające się, post-minimalistyczne partie nadają większej gęstości i nieco żywszego charakteru. Podobny charakter ma też "A Story of Little Birds", przy czym tu dochodzą przeszywające solówki na jednym z egzotycznych dęciaków, wzbogacające jeszcze bliższy minimalizmu podkład. Z kolei w "Bloom" większość instrumentów zostaje silniej przetworzona dzięki elektroniki i jedynie glockenspiel zachowuje naturalne brzmienie, co nadaje utworowi bardzo onirycznego charakteru. Większa oszczędność brzmieniowa powraca w "Growth Ring" swego rodzaju dialogu pomiędzy dęciakami, przeplatanym skrzącymi się elektronicznymi repetycjami. Singlowy "Blown Leaves" składa się natomiast z melodyjnej, choć nieco ponurej partii saenghwangu oraz mocno zrytmizowanej elektronicznej orkiestracji. Na szczególne wyróżnienie zasługuje także finałowy "Water Moon", z początku bardzo dronowy, ale gwałtownie rozwijający się w stronę bardzo subtelnego i melodyjnego ambientu. Na pierwszym planie tym razem elektronika i glockenspiel, a w tle delikatna wokaliza Park, podkreślająca eteryczny nastrój.
Na "All Living Things" koreańska artystka brzmi bardziej współcześnie i zachodnio, niż dotychczas, co może być odebrane jako wada, choć wcale nie powinno. Muzyka Park Jihy nie traci przez to swojego egzotycznego charakteru, wciąż jest silnie zakorzeniona w tradycji regionu, a brzmienie przez cały czas w znacznym stopniu opiera się na dawnych instrumentach z Korei. Dodanie do tego elektroniki jedynie nadaje jeszcze większej unikalności, bo to nietypowa fuzja. Jednocześnie może ułatwić zachodnim słuchaczom przyswojenie tego materiału.
Ocena: 8/10
Nominacja do płyt roku 2025
Park Jiha - "All Living Things" (2025)
1. First Buds; 2. Grounding; 3. Bloom; 4. A Story of Little Birds; 5. Growth Ring; 6. Blown Leaves; 7. Breathe Again; 8. Eternal Path; 9. Water Moon
Skład: Park Jiha - elektronika, piri, saenghwang, flet, yanggeum, instr. perkusyjne, głos
Producent: Park Jiha