Rajskie ptaki. Maciej A. Brzozowski o Włochach, którzy podbili świat

lente-magazyn.com 1 dzień temu

Materiał powstał w ramach płatnej współpracy z wydawnictwem Znak Horyzont.

Julia Wollner: Napisałeś książkę o 12 Włochach, których porównałeś do oszałamiająco barwnych ptaków. Każdy z nich jest postacią wyjątkową, intrygującą, na swój sposób inspirującą. Od Cagliostra po Garibaldiego, od Mastroianniego po Armaniego – który z nich jest Ci najbliższy?

Maciej A. Brzozowski: Chwilę pomilczę, bo, wbrew pozorom, nie jest to łatwe pytanie, a ja nie mam przygotowanej odpowiedzi. Po dłuższym zastanowieniu stwierdzam jednak, iż brzmi ona: Giorgio Armani.

Możesz pomyśleć, iż to banał – ot, facet, który zrobił parę ładnych rzeczy w modzie… A jednak zrobił więcej, niż parę rzeczy, i więcej, niż tylko ładnych. Oczywiście banałem będzie też powiedzieć, iż stanowi on w pewnym sensie odpowiednik Chanel – tak jak ona wyzwoliła kobiety z gorsetów, on wyzwolił mężczyzn ze sztywnych marynarek. W jego historii jest jednak coś więcej: upór, który sprawił, iż ten chłopak z niewielkiego miasteczka dotarł do Mediolanu, rozpoczął tam pracę i konsekwentnie realizował marzenia. Podobną drogę przebył zresztą Enzo Ferrari, założyciel ekskluzywnej marki samochodów. Obaj stworzyli rzeczy wielkie, a wynikało to z ich niespożytej pasji. Pasjonaci są mi zawsze bliscy. Wbrew pozorom, na swój dziwny sposób, pasjonatem był także Silvio Berlusconi, który również znalazł się w mojej książce, choć nazwałbym go pasjonatem merkantylnym. Bardziej niż cokolwiek innego interesowało go robienie pieniędzy, podczas gdy Armani i Ferrari byli bardziej ideowi.

Nie posądzałam Cię o czułe związki z Silviem!

Facynacja nie oznacza przecież aprobaty. Dam Ci inny przykład. Fascynuje mnie od zawsze okres faszyzmu. Tak jak w poprzedniej książce pisałem o Eddzie Ciano, córce Mussoliniego, tak tutaj swój rozdział otrzymał nie jej mąż, co byłoby zbyt oczywiste, ale niejaki Ettore Muti, którego nazwałem faszystą doskonałym. Był gwiazdą swoich czasów, miał wspaniałą aparycję i wielki talent – wsławił się jako wybitny pilot wojskowy. I choć faszyzm słusznie potępiamy z całą siłą, jego osiągnięcia są niepodważalne, a do tego przez cały czas zauważane i podkreślane.

Książka Rajskie ptaki. Włosi, którzy podbili świat ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Horyzont


Domyślam się, iż wśród Twoich bohaterów znajdą się też postaci, które zwyczajnie Cię denerwują. Najważniejsze przecież, by nie pozostawiali nas obojętnymi.

Tu nie muszę się zastanawiać: nazwisko tej postaci to Gabriele d’Annunzio. Zetknąłem się z nim oczywiście jeszcze w czasie studiów na italianistyce. Jego dzieła zawsze wydawały mi się zbyt barokowe i nasączone niezbyt dla mnie strawnym erotyzmem. Do tego dochodzi pewien materiał video, na który kiedyś trafiłem – zresztą jedyny, jaki dostępny jest z dźwiękiem. Bardzo zachęcam, by go zobaczyć. Oto włoskie bożyszcze kobiet, uwodziciel i playboy, okazuje się obleśnym, bezzębnym karzełkiem ze skrzeczącym głosem! A jednak, kiedy pomyślę sobie, iż potrafił wsiąść w samolot i zrzucać kapuściane głowy na budynek parlamentu, żeby pokazać, iż politycy rządzący krajem nie grzeszą rozumem, to stwierdzam, iż jest w tym element geniuszu.

I kreatywność, która chyba łączy ich wszystkich.

Włosi mają takie określenie istrione – po polsku histrion. Histrioni byli średniowiecznymi wędrownymi aktorami uprawiającymi satyryczne przedstawienia nawiązujące do tradycji mimu; posługiwali się gestem, ruchem, kostiumami. Dziś istrioni to osoby łączące bohaterstwo z rodzajem komedii, pasję z zawadiackością. Zwykle są niepoprawni politycznie. Wielu moich bohaterów miało coś za uszami – tu coś zbroili, tam coś zmyślili.

Na pewno jednak prawie wszyscy byli świetnymi PR-owcami. Wspaniale kreowali swój wizerunek i sprzedawali go publiczności. Czy Ty wiesz, iż futurysta Marinetti doprowadził do publikacji słynnego manifestu w wielkim francuskim dzienniku poprzez uwiedzenie córki jego właściciela? Kto wie, czy bez tego manifest futurystów stałby się tak głośny!

Włoscy istrioni to osoby łączące bohaterstwo z rodzajem komedii, pasję z zawadiackością. Maciej A. Brzozowski to też trochę istrione – i chyba nie pogniewa się, gdy to napiszę!

Och, czyli okropny oportunista! Paskudztwo! A powiedz: którzy panowie nie dostali się do Twojej książki mimo oczywistego potencjału? Przecież twórczych Włochów mamy na pęczki. Pamiętam, jak ze dwa lata temu siedziałam na lotnisku w Rzymie, a Ty przysłałeś mi pytanie, kogo umieściłabym w Twojej książce. Ewidentnie robiłeś rekonesans.

Robiłem, tak. Zadawałem to pytanie osobom, które dobrze znają włoską kulturę, i szukałem inspiracji. Bardzo chciałem uciec od postaci znanych wszystkim – ileż można pisać o Michale Aniele, o Leonardzie da Vinci, o Caravaggiu. Omijałem aktorów, oczywiście z wyjątkiem Mastroianniego, który widnieje na okładce i do którego zawsze miałem wielką słabość. Postanowiłem, iż zasługuje na to, by ze mną zostać – choćby ze względu na jeden genialny film, w którym wystąpił: Una giornata particolare (tytuł polski: Szczególny dzień). Raczej odrzucałem dziennikarzy i pisarzy, bo pisanie o pisarzach to dla mnie rodzaj tautologii. Zrezygnowałem z koronowanych władców – z przekonaniem, iż żaden nie dorówna mojej boskiej Włoszce, czyli Katarzynie Medycejskiej. Z całym szacunkiem dla innych Medyceuszy, Burbonów et cetera. Wiem też, iż wielu wspaniałych postaci jeszcze nie poznałem; inne przeoczyłem. Może dodam przy ewentualnym wznowieniu…

A’ propos rekonesansu, to jestem ciekawa, jak wyglądała kwerenda do książki. Przekłamań na temat sławnych ludzi jest mnóstwo. Dzisiaj szukałam w Google jakiejś daty z życia Juliusza Cezara i nie mogłam uwierzyć własnym oczom: AI, który podpowiada różne rzeczy na samej górze strony, paplał coś o samobójczej śmierci dyktatora!

Dobrodziejstwem internetu jest to, iż mogłem tak wiele nie podróżować, nie siedzieć plackiem w bibliotekach, tylko wiele źródeł przychodziło do mnie mailem – w postaci scanów. To ogromnie wygodne. Przeczytałem mnóstwo książek, oglądałem filmy dokumentalne, zadawałem pytania znajomym. Znalazłem trochę ciekawostek, o których mało kto wie; potrafię cierpliwie iść sobie po długiej nitce do kłębka. Z kilku odkryć jestem dumny. Ptaki okazały się jeszcze barwniejsze, niż ktokolwiek mógł się tego spodziewać.

W Rajskich ptakach Maciej A. Brzozowski zebrał życiorysy dwunastu Włochów – a każdy z nich jest wyjątkowy

No właśnie: Rajskie ptaki to twój tytuł czy pomysł wydawcy?

Od samego początku mój. Walczyłem o niego, chociaż kilka osób powiedziało mi: – No co ty, brzmi jak książka o ornitologii. Bzdura. Idealnie pasuje do opowieści o ludziach barwnych, puszących się, stroszących piórka, ale przy tym zachwycających. Tacy są Włosi. To przecież mistrzowie tego, co nazywa się w ich języku sztuką robienia bella figura, czyli dobrego wrażenia. Moi bohaterowie umiejętność tę wyssali z mlekiem matki; to ich cecha wrodzona. Można tę cechę lubić lub nie, ale na pewno jest ona godna odnotowania. Ja zresztą Włochów raz kocham, a raz nie mogę znieść, co podkreślałem już w mojej pierwszej książce Włosi życie to teatr. Tak chyba zresztą wygląda prawdziwy, dojrzały związek. Jak sama powiedziałaś na początku, najgorsza jest obojętność; podejrzana jest też adoracja albo nienawiść, bo trąci fanatyzmem. Mnie chyba udaje się patrzeć na Włochów z wielką sympatią, z zaciekawieniem, ale i ze zdrową dozą krytycyzmu.

Bardzo lubię i cenię to Twoje podejście. Moglibyśmy się go wszyscy od Ciebie uczyć.

Uczyć powinniśmy się też od samych Włochów. Jest czego! W pierwszej kolejności: szacunku do starszych ludzi, co będę powtarzał do znudzenia, bo mamy w tej kwestii sporo do nadrobienia. Pewnej nonszalancji, którą Włosi nazywają sprezzatura. Fantazji, twórczego podejścia do życia. Dbania o siebie – także w sensie zdrowotnym. Nie każdy to wie, iż Włosi to naród hipochondryków, co bywa męczące, ale na dłuższą metę pozwala skrupulatnie dbać o organizm, o zdrowie. No i wreszcie tej banalnej, oklepanej euforii życia. Ona nie zależy tylko od słońca, bo są we Włoszech regiony, gdzie brakuje go prawie tak jak u nas. To kwestia nastawienia. Nad nim musimy pracować.

Maciej A. Brzozowski, Rajskie ptaki. Włosi, którzy podbili świat, Znak Horyzont 2025
Idź do oryginalnego materiału