Przypomnienie pewnej zuchwałej szwagierki
Postawiłam na miejscu porywczą siostrę mojego męża
Mama powiedziała, iż restauracja jest potwierdzona oznajmiła Kasia swobodnie, najwyraźniej ignorując napięcie w głosie Izabeli. A co z pieniędzmi? Ty i Jakub już wszystko przeleliście?
Izabela zawahała się na chwilę, szukając słów, ale Kasia ciągnęła dalej:
To przecież nie jest wielka suma, szczerze mówiąc, choćby myślałam, żeby dołożyć z własnej kieszeni, ale z moimi wydatkami To przecież dla mamy, rozumiesz.
Czekaj przerwała wreszcie Izabela, starając się zachować spokój. Nigdy się na to nie umawialiśmy. Jakub mi nic nie mówił.
Och, wiesz przecież, jak on wszystko zapomina zaśmiała się Kasia, jakby to była najzwyklejsza rzecz. Powiedziałam mu, iż wyjdzie wam około osiemdziesięciu tysięcy złotych. To przecież rozsądna kwota na taką okazję, nie?
Słowa brzmiały, jakby decyzja została już podjęta, a wszelkie sprzeciwy były nie na miejscu. Izabela ścisnęła telefon, czując, jak narasta w niej irytacja.
Osiemdziesiąt tysięcy? powtórzyła wolno, prawie szeptem.
Tak, choćby dostałam zniżkę! Mamy ciasta, obsługę, sama zobaczysz. Mama będzie zachwycona. W każdym razie, nie stresuj się, już wpłaciłam zaliczkę. Jakub powiedział, iż przelejecie resztę.
Kasia odłożyła słuchawkę, nie czekając na odpowiedź.
Izabela siedziała nieruchomo, wpatrując się w telefon. Miała ściśnięte gardło i jedną myśl: Znowu ta jednostronna gra.
***
Wieczorem w kuchni powietrze wydawało się napięte jak struna. Jakub otworzył lodówkę, wyjął butelkę piwa i, nie patrząc na Izabelę, mruknął:
Kasia powiedziała, iż jesteś przeciwko przekazaniu pieniędzy na tę restaurację.
Izabela zastygła.
Przeciwko? Tak powiedziała? Zerwała się z krzesła, próbując zapanować nad emocjami. Czy ja odmówiłam? Nie wiedziałam o niczym, dopóki nie zadzwoniła i nie postawiła mnie przed faktem dokonanym.
Jakub odwrócił się, marszcząc brwi.
No co ty, ona nie robi tego dla siebie. Mama nie obchodzi urodzin co roku.
I czy to normalne, iż robi to naszym kosztem? Osiemdziesiąt tysięcy, Jakub! Izabela powstrzymała się od krzyku. Osiemdziesiąt tysięcy złotych! To dla ciebie normalne?
Jakub wzruszył ramionami, odwracając wzrok.
No cóż, to przecież dla mamy. Czego chcesz? Kasia wszystko zorganizowała.
Izabela prychnęła.
Oczywiście, świetna robota. Łatwo się wydaje, gdy płaci się cudzymi pieniędzmi. I wiesz, Jakub, nie rozumiem, dlaczego po prostu się na to zgadzasz. Czy to omówiliśmy? Nie. Ona po prostu zdecydowała, a ty skinąłeś głową.
Daj spokój machnął ręką Jakub, sięgając po szklankę. Ona tylko stara się, jak może.
Dla kogo? Dla nas? Dla mamy? A może dla siebie samej? Izabela podniosła głos, ale natychmiast go zniżyła, by nie obudzić synka. Jakub, mam już dość. Dla niej to zawsze: Dajcie, przelejcie, zapłaćcie. A potem znika, jak gdyby nigdy nic.
Milczał, wpatrując się w szklankę.
Co mam zrobić? Taka już jest. Porozmawiaj z nią, jeżeli chcesz.
Już to zrobiłam odcięła się stanowczo Izabela. I wiesz, co mi powiedziała? Że to nasz obowiązek.
A czego się spodziewałaś? Ona sama się tym zajmuje. Może jej życie jest trudniejsze niż nasze.
Zajmuje się?! wybuchnęła Izabela. Jakub, ona wykorzystuje wszystkich wokół! A ty ją w tym utwierdzasz!
Rozmowa utknęła w martwym punkcie. Jakub wzruszył ramionami, mruknął coś niewyraźnego i wyszedł z pokoju, zostawiając Izabelę samą z jej myślami.
***
Następnego ranka zaczął się od niespodziewanego telefonu. Izabela odebrała bez entuzjazmu.
Cześć, Iza! Nie jesteś zajęta? Kasia brzmiała dziwnie rozbawiona.
Słucham cię odpowiedziała sucho Izabela, gotowa na kolejną prośbę.
Słuchaj, potrzebuję pomocy. Zaczęłam mały projekt z sąsiadką, sklep internetowy, wiesz, jak teraz są okazje. W każdym razie muszę coś opłacić, a teraz nie mam nic. Pomyślałam, iż mogłabyś mi pożyczyć kartę. To tylko tymczasowo, na kilka dni.
Izabela zastygła na chwilę, próbując przetrawić to, co usłyszała.
Kasia jej głos stał się twardy mówisz poważnie? Moją kartę?
Tak! Dlaczego nie? Wiesz, iż jestem ostrożna. Zwrócę ci wszystko, nie wydam nic ponadto.
Nie. choćby o tym nie rozmawiamy.
Z drugiej strony zapadła ciężka cisza.
Nie rozumiesz głos Kasi stracił pewność. To tylko karta. Dlaczego odmawiasz?
Kasia, bo mój spokój jest cenny. I moja karta też.
Iza, nie ufasz mi? Kasia wydawała się oburzona, ale brzmiało to jak kolejna sztuczka. Jesteśmy rodziną.
Izabela powstrzymała się, by nie powiedzieć więcej.
Kasia, zakończmy tę rozmowę. Mam coś do zrobienia.
Rozłączyła się, czując ulgę i złość jednocześnie. Kasia przekraczała wszelkie granice.
Gdy Jakub wrócił wieczorem z pracy, Izabela wiedziała już, iż rozmowa będzie trudna.
Jakub zaczęła spokojnie twoja siostra znów dzwoniła.
Rozwiązywał buty, nie śpiesząc się, by na nią spojrzeć.
I co?
Chciała moją kartę. Na swój projekt.
Jakub zatrzymał się, patrząc na nią zaskoczony.
I co odpowiedziałaś?
Oczywiście, iż nie.
Dlaczego nie mogłaś jej pomóc? odezwał się ostro. To przecież Kasia.
Izabela westchnęła powoli, starając się nie wybuchnąć.
Jakub, czy w twojej rodzinie nikt nie odróżnia prośby od zuchwalstwa? Ona sama nie może sobie z tym poradzić?
Iza, ona nie prosiła o miliony. Zawsze wszystko komplikujesz.
Spojrzała na niego z niedowierzaniem.
Ja komplikuję? A to ona uważa, iż może tak żyć wiecznie.
Jakub milczaIzabela w końcu zrozumiała, iż czas postawić granicę, choćby jeżeli to oznaczało utratę więcej niż tylko szwagierki.