Dziś zaprosiłam moją byłą synową z dziećmi na wigilię, ale zabroniłam przyjść mojemu synowi.

polregion.pl 1 godzina temu

Dziś zaprosiłam moją dawną synową wraz z dziećmi na wigilię, ale zabroniłam przyjść synowi. Przygotowuję makowiec, nakrywam stół i czekam na wizytę ukochanej synowej z wnukami. Upiekłam ciasto dla moich wnucząt i kupiłam im prezenty. Niech kolędują w moim domu i wniosą odrobinę euforii w święta. Wiem, iż dopóki będę mogła, zawsze ich wspierać będę.

Gdy krzątałam się przy wigilijnej wieczerzy, nie mogłam się powstrzymać i zadzwoniłam do byłej synowej, by zaprosić ją z dziećmi. Synowi kazałam zostać w domu. Ostrzegałam go już wcześniej, gdy rozstał się z pierwszą żoną, iż żadnej innej synowej nie zaakceptuję, bo moją synową jest Weronika.

Syn rozwiódł się pięć lat temu. Postąpił nieodpowiedzialnie, bo odszedł do innej kobiety, gdy najmłodsze dziecko miało zaledwie kilka miesięcy. Oczywiście, już wcześniej przez długi czas zdradzał żonę, wmawiając jej kłamstwa.

Podczas gdy Weronika z dwójką dzieci na rękach krzątała się bez przerwy, mój syn spędzał długie godziny rzekomo w pracy, a w rzeczywistości widywał się z inną. W końcu ta kobieta postawiła mu ultimatum musiał wybrać. Spakował więc walizki i odszedł, zostawiając żonę z dwójką maluchów.

Od samego początku stanęłam po stronie Weroniki. Syn zachował się niegodnie. Owszem, płaci alimenty, ale co z tego? Dzieci potrzebują ojca i pełnej rodziny, nie tylko pieniędzy. Syn mnie nie posłuchał i w zeszłym roku ożenił się ponownie. Wszyscy myśleli, iż zaakceptuję nową synową, ale nie miałam takiego zamiaru. Niedawno urodziło im się dziecko, ale choćby to nie zmieniło mojego stosunku do tej kobiety.

Dla mnie wnukami są dzieci Weroniki. Innych nie potrzebuję. Powiedziałam choćby synowi, iż jednego dnia wróci z podkulonym ogonem. Na razie jednak nie przychodzi, więc święta spędzam z Weroniką i wnukami.

Z Weroniką i jej dziećmi mamy naprawdę wspaniałe relacje. Razem obchodzimy święta, często dzwonimy do siebie, regularnie się odwiedzamy. Weronika poświęca cały swój czas dzieciom, a ja, jako babcia, robię co mogę, by pomóc jej je wychować zabieram je do siebie, wspieram finansowo, pomagam w lekcjach. Z biegiem lat Weronika stała się dla mnie jak córka. Jej rodzice mieszkają 600 kilometrów od naszego miasta i nie mogą jej pomagać.

Teraz zbliżają się święta. Przygotowuję makowiec, nakrywam stół i czekam na wizytę ukochanej synowej z dziećmi. Upiekłam ciasto dla moich wnucząt i kupiłam im prezenty. Niech kolędują w moim domu i wniosą odrobinę euforii w święta. Wiem, iż dopóki będę mogła, zawsze ich wspierać będę.

Idź do oryginalnego materiału