Mój mąż porzucił mnie dla innej kobiety, a gdy miał wypadek, teściowa powiedziała, iż muszę go przyjąć z powrotem do rodziny.

twojacena.pl 1 godzina temu

Hej, kochana, muszę Ci opowiedzieć, co się u mnie ostatnio działo, bo to już kompletnie szalone. Mój mąż, Janusz, zostawił mnie przed rokiem temu. Powiedział po prostu, iż spotkał inną kobietę, iż ją kocha i iż już mnie nie kochał. Twierdził, iż nigdy nie miał do mnie prawdziwych uczuć i iż teraz w końcu znalazł prawdziwą rodzinę.

Nie pomyślał nawet, iż ja wciąż nie mogłam wrócić do pracy, bo nasz najmłodszy synek, Kuba, miał ledwie półtora roku. Starszy chłopiec, Michał, chodził do przedszkola, a my ledwo wiązaliśmy koniec z końcem. Jedyną bliską krewną miałam siostrę, która mieszka w Krakowie.

Nie martw się, damy radę pocieszała mnie teściowa, pani Helena. Mieszkanie jest Twoje, więc przynajmniej dach nad głową masz. A Twój były mąż płaci Ci alimenty.

I tak, naprawdę, płacił dokładnie jedną czwartą swojego oficjalnego wynagrodzenia w złotych.

Janusz nie złożył w ogóle pozwu rozwodowego, a ja nie miałam na to czasu. Dwa małe dzieci, praca zdalna, żeby chociaż trochę zarobić wszystko to było mega przytłaczające.

Teściowa odwiedzała wnuki raz w miesiącu, czasem przynosząc kosz owoców. Ojciec naszych dzieci kompletnie nie angażował się w ich wychowanie, twierdząc, iż teraz ma własne dzieci i nie ma co się wtrącać.

Tak więc przez cały rok żyliśmy ja i moje maluchy, walcząc o przetrwanie. Na koniec roku w przedszkolu zwolniło się miejsce i Michał dostał się do klasy. Wreszcie mogłam wrócić do pracy i trochę się odetchnąć.

Mój Janusz niedługo zostanie ojcem ogłosiła kiedyś przez telefon pani Helena, wpadając w radość. Jak najszybciej załatw rozwód, nie chcę, żeby mój wnuk przyszedł na świat nieślubny. Okazało się, iż nowa dziewczyna Jana już w ósmym tygodniu ciąży, więc od razu złożyłam pozew rozwodowy.

Tydzień później Janusz miał wypadek samochodowy. Kochał szybkość i ryzykowne wyprzedzanie i tym razem nie miał szczęścia. Auto, które kupiliśmy w czasie małżeństwa, rozjechało się na totalny wypadek, a on trafił do szpitala z licznymi złamaniami. Lekarze nie dawali mu szans na powrót do chodzenia.

Teściowa płakała przez telefon. Mimo wszystko miałam do niej współczucie, bo Janusz wciąż był moim mężem. Ale jej żądanie mnie zaskoczyło:

Musisz go wyciągnąć ze szpitala i się nim zajmować powiedziała.

Ja? Dlaczego ja? wykrzyknęłam w szoku.

Jesteś jego żoną, nie jesteście jeszcze rozwiedzeni odpowiedziała. Jego dziewczyna wczoraj zerwała ciążę. Nie chce mieć dziecka z niepełnosprawnym ojcem. A Ty, jako żona, musisz wziąć odpowiedzialność!

Rozwód nie był jeszcze prawomocny, bo rozprawa została odroczona z powodu jego hospitalizacji. Wytłumaczyłam teściowej, iż moje obowiązki jako żony skończyły się, kiedy jej syn odszedł bez szacunku. Przez rok nie dbał o mnie ani o dzieci.

Odszedł, zdradził mnie i nasze dzieci mówiłam. To, iż nie jesteśmy jeszcze rozwiedzeni, to pechowy przypadek, ale już go załatwię. Janusz wciąż ma mamę, która go kocha jak nikt.

Ty myślisz, iż mam się opiekować Twoim synem? pytała. Zakończyłam to, kiedy był mały. Teraz to Twoja sprawa! Jesteś zimna i niewdzięczna. Powiem wnukom, iż ich matka zostawiła ich ojca, kiedy ten został niepełnosprawny.

Teraz wygląda na to, iż to ja go zostawiłam a nie on nas przed rokiem!

W końcu teściowa wyciągnęła Jana ze szpitala. Powoli się regeneruje, a lekarze już nie są tak pesymi. Nasz rozwód w końcu został sfinalizowany.

Tymczasem moja była teściowa gada w całym Wrocławiu:

Teraz muszę w starości dbać o chorego syna! Żona go zostawiła, dzieci też! Co to za kobiety dzisiaj! Dopóki mężczyzna jest zdrowy i zarabia, jest mile widziany. A jak nagle zostaje niepełnosprawny, to go wyrzucają!

I wiesz co? Wiele osób przytakuje jej głową, wzruszonych. A przecież to Janusz zerwał ze mną i dziećmi, gdy jeszcze był zdrowy.

Moja przyjaciółka radzi mi, żebym sprzedała mieszkanie i wyjechała daleko gdzieś. Siostra w Krakowie zaprasza mnie do siebie. Myślę, iż tak zrobię.

Co ty mi radzisz? Czy powinnam zostać, czy odejść i zacząć od nowa? Daj znać.

Idź do oryginalnego materiału