Powiedziała „wszystko w porządku” – i płakała całą noc

polregion.pl 1 miesiąc temu

Mamo, co się z tobą dzieje? Basia szarpnęła matkę za rękaw. Dlaczego milczysz? Przecież pytam!

Wszystko w porządku, córeczko Halina Stanisławowa otarła ręce o fartuch i odwróciła się do okna. Po prostu jestem dziś zmęczona.

Jakie zmęczenie? Przecież jesteś na emeryturze! głos córki brzmiał zirytowany. Już pół godziny tłumaczę ci o przeprowadzce, a ty jakbyś mnie nie słyszała.

Słyszę, słyszę. Przeprowadzacie się do nowego domu, brawo.

Basia prychnęła i usiadła przy kuchennym stole, gdzie stały nietknięte filiżanki z ostygłą herbatą.

Mamo, no spojrzyj na mnie wreszcie! Co się stało?

Halina Stanisławowa powoli odwrócona się do córki. W jej oczach wirowały niewypowiedziane łzy, ale uparcie je powstrzymywała.

Mówię ci, wszystko w porządku. Opowiadaj dalej o swoim domu.

Basia uważnie spojrzała na matkę. Coś było nie tak, ale nie potrafiła zrozumieć co dokładnie. Matka wyglądała na przygnębioną, pod oczami miała cienie.

Mamo, a gdzie tata? Jeszcze nie wrócił z działki?

Tata… Halina Stanisławowa zawahała się. Tata się spóźnia. Dużo pracy tam, w ogródku.

W grudniu? zdziwiła się Basia. Jakie prace w grudniu na działce?

No… śnieg trzeba odgarnąć, domek sprawdzić. Zima przecież.

Córka zmarszczyła brwi. Ojciec nigdy nie jeździł na działkę zimą. Mówił, iż tam nie ma co robić, tylko pieniądze na dojazd wyrzucać.

Mamo, zadzwoń do taty. Niech wraca, muszę z wami obojgiem porozmawiać.

Nie trzeba mu przeszkadzać gwałtownie odpowiedziała Halina Stanisławowa. On tam… zajęty.

Czym zajęty? Basia wyjęła telefon. Zaraz sama zadzwonię.

Nie rób tego! matka gwałtownie wyrwała jej aparat. Nie dzwoń do niego, proszę.

Basia oniemiała zaskoczona taką reakcją.

Mamo, co się dzieje? Pokłóciliście się czy co?

Nie kłóciliśmy się. Wszystko w porządku, przecież mówię.

Jakie „wszystko w porządku”! wybuchnęła Basia. Siedzisz blada jak ściana, oczy czerwone, taty nie ma w domu, a ty powtarzasz „wszystko w porządku”!

Halina Stanisławowa zaciśnięła usta i znów odwróciła się do okna. Za szybą wirowały duże płatki śniegu, przykrywając podwórko białym całunem.

Chcesz świeżej herbaty? spytała, zmieniając temat. Ta już wystygła.

Nie chcę herbaty! Chcę prawdy!

Basia wstała od stołu i podeszła do matki.

Mamo, jestem twoją córką. jeżeli coś się stało, muszę wiedzieć. Gdzie jest tata?

Halina Stanisławowa zamknęła oczy. W piersi ścisnął ją ból, który nosiła w sobie od tygodnia. Tydzień milczenia, niedomówień, udawania.

Tata… zaczęła i urwała.

Co z tatą? Basia chwyciła matkę za ramiona. Mamo, przerażasz mnie!

Z tatą wszystko w porządku. Jest zdrowy.

To gdzie on jest?

Długa cisza zawisła między nimi. Halina Stanisławowa patrzyła w podłogę, szarpiąc rąbek fartucha.

U Krysi wykrztusiła w końcu.

U jakiej Krysi?

U Krystyny Karolowej. Z sąsiedniego klatki.

Basia mrugnęła zdezorientowana.

Nie rozumiem. Co on tam robi?

Mieszka cicho powiedziała Halina Stanisławowa.

Słowo spadło między nimi jak kamień w wodę, rozchodząc się krągami zrozumienia.

Jak… mieszka? powtórzyła Basia.

Wyprowadził się do niej. Tydzień temu. Powiedział, iż już ze mną nie wytrzymuje, iż ją kocha.

Córka osunęła się na krzesło jak podcięta.

Mamo… To prawda?

Prawda.

A ty mi mówisz „wszystko w porządku”?

Halina Stanisławowa w końcu odwróciła się do córki. Jej twarz była mokra od łez, których już nie mogła powstrzymać.

A co miałam powiedzieć? Że twój ojciec, z którym przeżyliśmy trzydzieści osiem lat, zostawił mnie dla sąsiadki? Że jestem teraz nikomu niepotrzebną staruszką?

Mamo… Basia zerwała się i objęła matkę. Dlaczego nie powiedziałaś mi od razu?

Nie chciałam cię martwić. Ty się przeprowadzasz, dzieci, praca. Po co ci moje problemy?

Jakie dzieci? Moje dzieci są już dorosłe! A ty jesteś moją matką i twoje problemy to moje problemy!

Halina Stanisławowa zaszlochała i przytuliła się do córki.

Basiu, tak mi źle. Nie wiem, co robić. Jak żyć dalej.

Opowiedz mi wszystko. Od początku.

Usiadły razem na kanapie. Halina Stanisławowa otarła oczy chusteczką i zaczęła opowiadać.

Zaczęło się jakieś trzy miesiące temu. Tata zaczął się spóźniać, mówił, iż różne sprawy. Potem stał się obojętny. Wcześniej zawsze się interesował, jak mi minął dzień, co ugotowałam na obiad. A teraz milczy, telewizor ogląda albo w telefonie siedzi.

Basia słuchała, nie przerywając.

Najpierw myślałam, iż po prostu zmęczony. W pracy miał nawał, nowy projekt. Ale potem zauważyłam, iż zaczął bardziej o siebie dbać. Koszule nowe kupił, wodą kolońską się zaczął psikać. A w domu chodził ponury.

I niczego nie podejrzewałaś?

Podejrzewałam, oczywiście. Ale myślałam, iż może mi się wydaje. Tyle lat razem, dzieci, wnuki niedługo… Wydawało się to niemożliwe.

Halina Stanisławowa znów zapłakała.

A potem spotkałam tę Krysię pod sklepem. Zachowywała się tak dziwnie, krępowała się, wzrok odwracała. Wtedy zrozumiałam.

Co zrozumiałaś?

Że są razem. Kobiecą intuicją to wyczułam. Wróciłam do domu, a tata się gdzieś wybiera. Mówi, iż do Wojtka wpadnie. A sam wystrojony, uczesany.

I go śledziłaś?

Tak. Wstyd, ale śledziłam. Poszedł prosto do tej Krysi. Weszła do jej mieszkania.

Basia zaciśnęła pięści.

I co zrobiłaś?

Nic. Wróciłam do domu, siedziałam do r

Idź do oryginalnego materiału