Pocahontas – recenzja komiksu. Mniej znaczy gorzej

popkulturowcy.pl 1 dzień temu

Pocahontas to powstała w 1995 roku jedna z kultowych disneyowskich baśni. Animowany film opowiada historię miłosną młodej Indianki i angielskiego żołnierza. Całość dość luźno wzorowana jest na autentycznej historycznej postaci. Twórcy oryginału zdecydowali się odświeżyć ten klasyk, dając mu komiksową wersję. Jak im to wyszło?

Przeznaczona dla małych i dużych czytelników komiksowa adaptacja wspaniałej filmowej opowieści „Pocahontas”! Kiedy grupa angielskich osadników przybija do brzegów Nowego Świata w poszukiwaniu złota, plemię Powhatanów zostaje zmuszone do obrony swojej ojczyzny. niedługo między nieustraszoną Pocahontas, mieszkanką tej krainy, i odważnym Anglikiem Johnem Smithem rozkwita uczucie, które otworzy przed zwaśnionymi stronami drogę do wzajemnego zrozumienia i dialogu. Komiks o tym, iż miłość może pokonać wszystkie przeszkody, a otwarte i życzliwe serce pozwala lepiej poznać świat, nieść pokój i nawiązać pozytywne relacje z innymi.

Zacznę od tego, iż na pierwszy rzut oka format i długość komiksu okazały się zaskakująco wręcz małe. Niestety wpłynęło to znacząco nie tylko na samą historię, ale również na jakość grafiki. Starano zachować się oryginalną kreskę, niestety wiele scen miało fatalną jakość. Wyglądało to trochę tak, jakby wzięto oryginalny kadr z filmu i bardzo mocno pomniejszono, uzyskując fatalną jakość obrazu. Zdaje się, iż najbardziej ucierpiała Pocahontas, która wielokrotnie w ogóle nie przypomina samej siebie.

Sama fabuła również została znacznie okrojona. O ile rozumiem, iż komiks pozbawiony jest humorystycznych wstawek ze zwierzętami, o tyle skracanie najważniejszych scen w ogóle nie ma dla mnie sensu. Pominięcie mniej istotnych fragmentów pozwoli nowym odbiorcom, którzy nie znali oryginału, cieszyć się dodatkowym kontentem podczas ogląda pierwowzoru. Więc jest to całkiem sensowny zabieg. Jednak obawiam się, iż okrojona i mało wiarygodna akcja nikogo nowego do tego nie zachęci.

fot: kadr z komiksu „Pocahontas”

Pocahontas, jak zresztą wszystkie baśnie Disneya, pełna jest pięknych, kultowych piosenek. Nie dało się tego zaimplementować na kartach komiksu, ale to nie znaczy iż nie podjęto takiej próby. Wyjątkowo nieudolnej, jeżeli mam być szczera. Część dymków oznaczona jest nutką, która chyba ma sugerować, iż bohaterka wyśpiewuje te kwestie. Jednak zawarty w nich tekst jest po prostu kiepski i nie są to fragmenty oryginalnych piosenek.

Wracając do samej fabuły: zabrakło sceny z samego początku, w której John Smith ratuje życie młodego Thomasa. Jest to dość istotnym elementem jego historii, relacji z Johnem, a przede wszystkim drogi, którą przechodzi jako bohater. Nie było również kłótni między Johnem i Pocahontas, gdy ten nierozważnie nazwał jej ludzi dzikusami. Kwestia poprawności politycznej, czy po prostu kolejna ofiara skracania fabuły?

Zdaję sobie sprawę, iż wiele osób z mojego pokolenia wychowało się na Pocahontas i może to choćby być ich ulubiona bajka z czasów dzieciństwa, ale nie oszukujmy się, ten tytuł nie jest pozbawiony wad. W okrojonej wersji wypada jeszcze gorzej. Dość naciągana historia miłosna, dodatkowo pozbawiona wielu istotnych dialogów, wypada zwyczajnie płytko i tandetnie.

Nie dość, iż ostatnie sceny mają okropne oświetlenie, to płomienne przemówienie Pocahontas zamienia się w jedno słabo dobrane zdanie, które niekoniecznie przekonałoby kogokolwiek do zaniechania walki. W filmie mieliśmy dobrze zbudowany klimat. Postawa Pocahontas sprawiła, iż napięcie między wrogimi sobie armiami powoli opadało. W komiksie natomiast to było kilka scen, które nie wywoływały w czytelniku żadnych większych emocji.

fot: kadr z komiksu „Pocahontas”

Podobnie było z fragmentem, w którym główna bohaterka odwiedza Johna w namiocie swojego plemienia. W oryginale mieliśmy romantyczną i wzruszająca scenę, w której oboje wyznają sobie uczucia. W adaptacji wymienili zaledwie kilka słów – i to wyraźnie w obecności przyjaciółki głównej bohaterki.

Podsumowując, historia w komiksowej adaptacji Pocahontas jest płytka, a grafika średnia. Komiks jest krótki i nie zachęca do obejrzenia oryginału. Jako adaptacja wypada więc naprawdę słabo.


Powyższa recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Egmont.
Źródło grafiki głównej: okładka komiksu/ Egmont

Idź do oryginalnego materiału