Po rozwodzie mój syn płaci swojej byłej żonie alimenty. Kwota jest moim zdaniem bardzo duża, ale kocham mojego wnuka, dlatego uważam, iż bez względu na wszystko, ojciec powinien dobrze dbać o swoje dziecko. Jednak moja synowa ciągle skarży się rodzinie i znajomym, iż ledwo wystarcza im na życie. Byłam bardzo zaskoczona, postanowiłam, iż skoro mój syn milczy, to sama powinnam porozmawiać z byłą synową i wyjaśnić sytuację. Tak też zrobiłam

przytulnosc.pl 2 dni temu

Moja przyjaciółka Irena była bardzo zasmucona, gdy dowiedziała się, iż jej syn się rozwodzi. Należy ona do tych osób, które uważają, iż małżeństwo powinno trwać całe życie, ponieważ jest błogosławione na niebie. Od tamtego czasu minęło już sporo czasu, ale ona wciąż przeżywa to z ciężkim sercem.

Oczywiście nie lubię wtrącać się w cudze życie rodzinne, ale też nie podzielam zdania Ireny, dlatego rozmawiam z nią dosyć szczerze.

– Przepraszam, ale w ogóle cię nie rozumiem – pewnego razu zaczęłam szczerą rozmowę z Ireną. – Jakbyś usprawiedliwiała swojego syna Michała, iż z takim oporem płaci alimenty na własnego syna. Tak nie można. Bez względu na to, jak ułożyło się między nim a byłą żoną, dziecko musi codziennie mieć co pić, co jeść, musi się uczyć. Potrzebuje wiele rzeczy, a teraz ceny są bardzo wysokie. Czy sama tego nie widzisz? Chłopiec nie jest winny, iż jego rodzice się rozwiedli. Sama wychowywałaś Michała, bo rozwiodłaś się z mężem, gdy syn był jeszcze mały. I alimenty na niego otrzymywałaś regularnie.

– Anna, problem polega na tym, iż moja była synowa w ogóle nie pracuje, choćby nie szuka pracy. Michał ma wysokie dochody i alimenty są bardzo wysokie. Z tych pieniędzy ona żyje razem z dzieckiem. Mówi, iż im wystarcza, więc po co ma pracować. Nie mam nic przeciwko temu, żeby Michał płacił na syna. Ale nie podoba mi się, iż z tych pieniędzy żyje dorosła, zdolna do pracy kobieta, która od dwóch lat nie jest już żoną mojego syna. Michał, jako ojciec, powinien zgodnie z prawem zapewniać synowi utrzymanie. A czy matka nie powinna robić tego samego? – tłumaczyła się moja przyjaciółka.

– No, adekwatnie, jeżeli tak patrzeć logicznie, masz rację – musiałam się z nią zgodzić.

– Też tak myślę. To nie jest dobra sytuacja, gdy matka nie tylko nie wkłada nic w utrzymanie własnego dziecka, ale i zużywa pieniądze przeznaczone dla dziecka. Sama mówiłaś, iż otrzymywałaś alimenty, ale nigdy nie liczyłaś tylko na te pieniądze. Pracowałam całe życie, żeby mój syn niczego nie potrzebował. Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby po prostu usiąść i nic nie robić, jak to robi moja była synowa. Wiele razy jej sugerowałam, iż powinna pracować, chociażby pół dnia, żeby zarabiać na siebie. Ona mi odpowiadała, iż to nie moja sprawa, kim dla niej jestem – byłą teściową, która wtrąca się w jej życie. W końcu zdobyłam się na odwagę i powiedziałam jej wprost, co myślę. Bez żadnych aluzji.

– Rozumiem. Synowa się obraziła?

– Oczywiście! Powiedziała mi, iż nic nie rozumiem. Że siedzi w domu z dzieckiem nie z własnej woli, tylko dlatego, iż musi. Wnuk ma osiem lat i nigdy nie zostawał sam w domu. Synowa ciągle mi mówi, iż teraz jest inne życie. Jakie inne? Życie zawsze jest takie samo, a dzieci trzeba wychowywać i przygotowywać do życia, a nie trzymać pod kloszem. Kłóciliśmy się poważnie, wyszłam trzaskając drzwiami. Nie wiem, co teraz.

– Teraz prawdopodobnie nie zobaczysz się z wnukiem przez pół roku.

– Nie obchodzi mnie to już, ona zachowuje się nieprzyzwoicie. Niech robi, co chce. Wiem, iż Michał nie jest aniołem, i nie usprawiedliwiam go, oczywiście. Ale uczciwie płaci synowi wysokie alimenty.

– Może twojej synowej rzeczywiście wystarcza pieniędzy na wszystko. Po co wtedy pracować?

– To nie są jej pieniądze, tylko dziecka! Tak, alimenty są wysokie, zgadzam się. Ale nie trzeba wszystkiego wydawać do ostatniego grosza. Można odkładać na edukację czy mieszkanie dla syna. Postępując tak jak moja synowa, to nie jest w porządku! Ostatecznie nie tylko mój wnuk, ale i była synowa żyje z pieniędzy mojego syna. Czy to jest normalne?

Nie wiem, czy moja przyjaciółka ma rację, a może nie. Może jej byłej synowej rzeczywiście jest dobrze, jako matka wie najlepiej, co robi. Czy Irena ma rację i alimenty należą się tylko dziecku, a nie matce?

Idź do oryginalnego materiału