Z życia wzięte. "Rozwodzimy się": Powiedzieli rodzice w trakcie obchodów ich srebrnej rocznicy

zycie.news 2 miesięcy temu
Zdjęcie: Para/YouTube @Czas na historię


O ile pamiętam, małżeństwo rodziców było koszmarne. W domu były ciągłe kłótnie, awantury, krzyki i starcia. Wszystko uspokajało się dopiero w nocy, ale to tylko dlatego, iż ojciec i matka byli już zbyt zmęczeni i po prostu musieli iść spać.

Rodzice zasnęli w tym samym łóżku, a rano wszystko zaczęło się od nowa...

A teraz - srebrna rocznica, luksusowy stół, toasty, gratulacje, a na koniec - niespodzianka dla wszystkich gości: "Dziękuję wszystkim bardzo, ale jutro składamy pozew o rozwód".

Wielu uznało to za kiepski żart, ale ja i mój brat rozumieliśmy, iż rodzice wcale nie żartują i naprawdę w końcu zdecydowali się rozwieść. Gdy wszyscy goście wyszli, postanowiliśmy się upewnić, czy nasi rodzice są pewni swojej decyzji.

I faktycznie nazajutrz rodzice złożyli pozew o rozwód. Próbowaliśmy ich namówić, żeby wszystko dokładnie przemyśleli, w końcu mieli już swoje lata, ale oni się uparli i nie chcieli w ogóle słuchać o wycofaniu pozwu.

Co więcej, w oczekiwaniu na datę rozwodu, w najdrobniejszych szczegółach rozpoczął się podział majątku. Najtrudniej było "podzielić" psa, ostatecznie został on wpisany na listę „majątku” matki.

A to, co najciekawsze, ale bynajmniej nie najradośniejsze, czekało nas dalej. Moi rodzice zaczęli dzielić mnie i brata, aby, iż tak powiem, całkowicie się od siebie zdystansować. Moja rodzina i ja zostaliśmy przydzieleni do mojego ojca, a mój brat, jego żona i dziecko zostali przydzieleni do mojej matki.

To było jak jakieś kiepskie reality show, ja i brat łapaliśmy się za głowy, nasi małżonkowie też jasno demonstrowali swój stosunek do tego, co się działo.

Rozwód był głośny, pełen emocji, a po nim nasi rodzice naprawdę nas rozdzielili. Próby komunikacji mojego brata i mnie z „niewłaściwą osobą” spotykają się z niechęcią do odbierania telefonów, spotykania się i utrzymywania relacji.

Mój ojciec ignoruje mojego brata, a moja matka ignoruje mnie. To naprawdę jakiś dom wariatów, ale nie wiemy, jak znaleźć wyjście z tej sytuacji, przez cały czas dusząc się w tym rodzicielskim koktajlu wrogości i wyobcowania.

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Nigdy nie byłam ulubienicą mojej mamy": Teraz chcą, żebym się nią zajmowała

Idź do oryginalnego materiału