Pan Samochodzik: Uroczysko #1 (scenariusz: Zbigniew Nienacki, Mieczysław Sarna, rysunki: Mieczysław Sarna, wydawnictwo Siedmioróg, 2024)

deathtothezins.blogspot.com 2 tygodni temu

W 1957 roku Zbigniew Nienacki opublikował powieść Uroczysko, o przygodach pewnego studenta lubującego się w historycznych zagadkach. Wiele lat później, gdy autor stał się powszechnie znany dzięki cyklowi o Panu Samochodziku, ową powieść, jak i dwie kolejne (Skarb Atanaryka oraz Pozwolenie na przywóz lwa) postanowiono "ukanonizować" i potraktować jako prequel przygód TEGO pana Tomasza, historyka sztuki. A piszę to dlatego, żeby uczulić na fakt, iż w komiksowej adaptacji zabrakło choćby słynnego pojazdu, którym poruszał się rzeczony historyk.

Na okładce widnieje nazwisko Zbigniewa Nienackiego; na wewnętrznej stronie okładki pisarz jest wymieniony pod hasłem "Tekst". Zgaduję więc (nie posiadam książki), iż rysownik Mieczysław Sarna wyjął z pierwowzoru literackiego całe linie dialogowe i bez większych modyfikacji umieścił je na kartach komiksu, dorysowując co potrzeba dla płynności narracji. Efektem takiego zabiegu są tzw. ściany tekstu, ale sama historia, mimo iż staroświecko opowiedziana, została pozbawiona spatynowanej archaiczności. Zresztą, Sarna podszedł do adaptacji dość ambitnie i zaplanował, iż Uroczysko będzie składać się z trzech części. A tom 1 o podtytule Tajemnice kurhanu cieniaskiem nie jest i liczy czterdzieści sześć stron.

Rzecz się dzieje w latach 50 ubiegłego wieku. Młody student historii sztuki przyjeżdża na zaproszenie znajomego archeologa by napisać reportaż o pracy przy wykopaliskach w wiosce Tum, w której znajduje się zabytkowa archikolegiata NMP i św. Aleksego. Dodatkowo okazuje się, iż w trakcie jego wizyty archeolodzy natrafiają na ślady tajemniczego kurhanu. Ale to nie koniec niespodzianek. Młody Tomasz musi zmierzyć się z nieufnością pracujących tam studentów, być świadkiem niesnasek cenionych profesorów i pomóc złapać złodzieja sprzętu do prowadzenia badań wykopaliskowych. Sytuacja gęstnieje z dnia na dzień - pewne wydarzenia podburzają miejscowych, którzy zaczynają wierzyć iż stoi za nimi diabeł Kuwasa, potwór z lokalnych legend. Nad tym wszystkim unosi się główny leitmotiv, znany z samochodzikowego cyklu - pojawiają się postacie spod ciemnej gwiazdy, które mają swoje plany co do archeologicznych skarbów.

Uroczysko jest komiksowym slowburnerem - historia snuje się powoli, z rzadka przerywana dynamiczniejszą akcją. Sarna dość skrupulatnie buduje świat przedstawiony - wprowadza czytelnika w środowisko archeologiczne, serwuje historyczny wykład o kolegiacie, pokazuje codzienność naukowców na wyjeździe oraz skupia się na międzyludzkich relacjach. Ale żeby nie było - są też bardziej rajcujące fabularnie fragmenty. Nocne eskapady do opuszczonych ruin, ekscentryczne postaci, tajemnicze pożary i powoli rodząca się intryga. Ale trzeba przyznać to dobitnie - Tomasz N.N. nie ma w sobie nic z charyzmy Indiany Jonesa, ba - nie ma w sobie nic z charyzmy późniejszego Pana Samochodzika. Ogólnie większość bohaterów Uroczyska jest raczej nieciekawa bądź irytująca (vide Irena). Można również wytknąć autorowi kilka mniejszych scenariuszowych potknięć. Niektóre wydarzenia nie mają logicznego wprowadzenia (czemu Tomasz akurat nocą zwiedzał kolegiatę, skoro nie było przeszkód by zrobić to za dnia przy lepszej widoczności?), wymieniony na pierwszej stronie Nemsta pojawia się gdzieś koło 20 strony i trzeba wręcz domyślić się, iż on to on, żeby w fabule wszystko kliknęło.

Za to od strony graficznej nie można Sarnie zarzucić nic. Artysta hołduje klasycznej europejskiej szkole komiksu. Uroczysko to realistycznie narysowana pozycja, gdzie pietyzm wylewa się z każdego kadru. Wśród inspiracji można wymienić same gwiazdy - Rosiński, Hermann, Burgeon, Marvano. I nie ma w tym ani grama przesady. Sarna świetnie odnajduje się w przedstawianiu dawnych realiów (jakby nie patrzeć opowieść dzieje się siedemdziesiąt lat temu - to cała epoka!) jak i efektywnie wykorzystuje dostępną przestrzeń. Strony w Tajemnicach kurhanu zawierają średnio po 7 kadrów, więc rysownik nie eksperymentuje z formą - wie, iż działa pod reżimem oddania jak najwięcej z fabuły oryginału, ale też stara się nie męczyć oczu czytelnika przeładowaniem informacyjnym. Ilustrator wykazał się także ręką do kolorów, co szczególnie widać w fragmentach nocnych (a jest ich wiele) - wzrok gwałtownie przystosowuje się do ciemnej palety kolorów i po chwili bez problemu wyłuskuje kolejne szczegóły.

Pierwszy tom Uroczyska to staromodny tytuł. Pod względem narracji, fabuły, rysunków. Ale w pozytywnym sensie. Mimo, iż komiks czyta się przez to średnio-płynnie, odkłada się go z uczuciem, iż to udana adaptacja prozy Nienackiego.


Idź do oryginalnego materiału