Nigdy nie kochałem mojej żony i często jej o tym mówiłem. To nie była jej wina żyliśmy całkiem dobrze.
Nazywam się Adam Nowak, mieszkam w Poznaniu, gdzie wspomnienia trudnych czasów wciąż tkwią w naszych sercach. Nigdy nie kochałem mojej żony, Kingi, i mówiłem jej to z goryczą, która dławiła mnie każdego dnia. Nie zasługiwała na to nie robiła scen, nie krzyczała, zawsze była czuła, troskliwa, niemal święta. A jednak moje serce pozostawało zimne jak lód na Warcie w styczniu. Nie było w nim miłości, a ta pustka przeżerała mnie od środka.
Każdego ranka budziłem się z tą samą myślą: odejść. Marzyłem o kobiecie, która rozpaliłaby we mnie ogień, od której straciłbym oddech. Los jednak zagrał mi okrutnego figla i wywrócił wszystko do góry nogami, pozostawiając mnie zagubionym. Kinga była wygodna jak stary fotel. Dbała o dom perfekcyjnie, miała urodę, która zwracała uwagę, a znajomi pytali: Gdzie taką znalazłeś, szczęściarzu? Sam nie wiedziałem, na co zasłużyłem. Zwykły facet, niczym się nie wyróżniający, a ona kochała mnie, jakbym był jej całym światem. Jak to możliwe?
Jej miłość dusiła mnie. Jeszcze gorsza była myśl, iż jeżeli odejdę, znajdzie sobie kogoś innego. Kogoś bardziej zaradnego, przystojniejszego, bogatszego kogoś, kto doceni to, czego ja nie widziałem. Gdy wyobrażałem ją sobie w ramionach innego, ogarniała mnie ślepa wściekłość. Była moja choć nigdy jej nie kochałem. To poczucie własności było silniejsze ode mnie, silniejsze niż rozsądek. Ale czy można spędzić całe życie u boku osoby, dla której serce nie bije? Myślałem, iż tak, ale się myliłem we mnie narastała burza, której nie mogłem powstrzymać.
Powiem jej wszystko jutro zdecydowałem przed snem. Następnego ranka przy śniadaniu zebrałem resztki odwagi. Kinga, usiądź, musimy porozmawiać zacząłem, patrząc w jej spokojne oczy. Oczywiście, kochanie, co się stało? odpowiedziała z tą samą czułością. Wyobraź sobie, iż się rozwodzimy. Ja wychodzę, żyjemy osobno Roześmiała się, jakbym opowiedział żart: Co za dziwne pomysły! To jakaś gra? Słuchaj, mówię poważnie przerwałem. Dobrze, wyobraziłam sobie. I co dalej? spytała, wciąż się uśmiechając. Powiedz mi szczerze: czy znajdziesz kogoś, jeżeli odejdę? Zamarła. Adam, co się z tobą dzieje? Po co o tym myślisz? w jej głosie pojawił się niepokój. Bo cię nie kocham i nigdy nie kochałem wypaliłem jak cios.
Kinga zbladła. Co? Żartujesz? Nic nie rozumiem. Chcę odejść, ale myśl, iż zobaczę cię z kimś innym, odbiera mi rozum powiedziałem, głos mi drżał. Zamilkła, a potem, z mądrym, smutnym spokojem, odparła: Nie znajdę nikogo lepszego niż ty, nie martw się. Idź, zostanę sama. Obiecujesz? wyrwało mi się niechcący. Oczywiście skinęła, patrząc na mnie. Czekaj, ale gdzie ja pójdę? zawahałem się. Nie masz gdzie mieszkać? spytała zaskoczona. Nie, zawsze byliśmy razem. Wygląda na to, iż będę musiał zostać w pobliżu mruknąłem, czując, jak ziemia usuwa mi się spod nóg. Nie martw się odparła Kinga. Po rozwodzie wymienimy nasze mieszkanie na dwa mniejsze. Serio? Nie spodziewałem się, iż mi tak pomożesz. Dlaczego? spytałem oszołomiony. Bo cię kocham. jeżeli się kogoś kocha, nie trzyma się siłą jej słowa zabrzmiały jak wyrok.
Minęło kilka miesięcy. Rozwiedliśmy się. Potem doszły do mnie plotki: Kinga skłamała. Znalazła innego wysokiego, pewnego siebie, z ciepłym uśmiechem. Mieszkanie, które odziedziczyła po babci, choćby nie pomyślała podzielić. Zostałem z niczym bez domu, bez rodziny, bez wiary w ludzi. Zdrada wyszła na jaw jak cios nożem w plecy, a do dziś słyszę jej głos: Zostanę sama. Kłamała. Zimna, wyrachowana, a ja uwierzyłem jak głupiec.
Jak teraz ufać kobietom? Nie wiem. Moje życie z nią było wygodne, ale puste, a teraz nie mam choćby tego. Siedzę w wynajętym pokoju, wpatrując się w ścianę, odtwarzając tamtą rozmowę. Jej spokój, jej słowa wszystko to była tylko maska. Znajomi mówią: Sam jesteś sobie winien, Adam, czego się spodziewałeś? I mają rację. Nie kochałem jej, ale chciałem ją przy sobie zatrzymać jak rzecz. A ona odeszła, zostawiła mnie w samotności, której tak się bałem. Może to moja pokuta za chłód, za egoizm, za to, iż nie doceniłem jej serca. Teraz jestem sam, a cisza wokół boli bardziej niż jej odejście. Co myślą o moim postępku? Nie wiem nawet, kto jest większym głupcem ja czy ona.













