W połowie lat 80. Dariusz Dziekanowski zyskał status piłkarskiej gwiazdy. Po trudnym i pełnym kontrowersji pobycie w Widzewie, w którym darł koty z Włodzimierzem Smolarkiem, przeniósł się do Legii. Warszawiak błyskawicznie wkomponował się w zespół Wojskowych i zaczął grać jak z nut. Potwierdzeniem wysokiej formy "Dziekana" był mecz rozegrany 16 listopada 1985 r. na Stadionie Śląskim z urzędującymi mistrzami świata — Włochami. Wówczas Dziekanowski strzelił gola na wagę zwycięstwa Biało-Czerwonych. Co ciekawe, przed spotkaniem towarzyskim w Chorzowie piłkarza Legionistów nie chciał wpuścić do szatni ochroniarz, ponieważ wyraźnie go nie rozpoznał, podobnie jak w wywiadach przedmeczowych zawodnicy Enzo Bearzota, o czym wspomniał Jerzy Chromik w książce "Remanent 5. Mecz to jest poezja".