Ja też nie chce się kłócić. Ale kiedy w końcu przybijesz tę półkę?
W sobotę po śniadaniu Karolina zabrała się za sprzątanie mieszkania. Krzysiek rozsiadł się na kuchennej kanapie z laptopem. Jego zadanie to wynieść śmieci – ale później. Na razie przeglądał newsy na portalach społecznościowych.
Nagle wyskoczyło mu zdjęcie uśmiechniętego Tomka, z którym studiował. Podpis głosił: *„Hurra! Wreszcie! Udało się! Zameldowałem! Zapraszam wszystkich na domówkę – oglądajcie i zazdrośćcie!”* Krzysiek kliknął w znaczek i zobaczył ujęcia mieszkania, uchwyconego z najlepszych perspektyw.
Rok temu Tomek odziedziczył je po babci. Remontu nie było tam od lat czterdziestych, meble z epoki PRL-u. Żeby tam mieszkać, trzeba byłoby włożyć masę forsy, której nie miał. Myślał więc, by od razu się pozbyć nieruchomości. Razem z żoną odkładali na własne M, a sprzedaż spadku mogła przyspieszyć ten cel.
Ale żona nagle postawiła veto. Mieszkanie zniszczone, ale w ścisłym centrum Warszawy. Zaproponowała, by za zaoszczędzone pieniądze zrobić porządny remont i sprzedać drożej. Wtedy starczyłoby choćby na dwupokojowe, o jakim marzyli.
Rok zajęły im prace. Efekt? Nie do poznania. Tomek chwalił się w poście, jak wiele *„ukrytych możliwości”* odkryli. Zburzyli ścianę między łazienką a WC, połączyli kuchnię z pokojem, tworząc przestronny salon. Sprytnie dobrane kolory tapet, minimalistyczne meble z sieciówki – i zamiast nory wyszła prawdziwa perełka.
W komentarzach sypały się gratulacje, zachwyty, a choćby zawiść. Większość zgadywała, iż bez pomocy projektanta się nie obyło.
*„Nie, no jakby co, research robiliśmy, patrzyliśmy w necie jak teraz ludzie urządzają. Ale wszystko robiliśmy sami, poza wyburzeniami i wylewką. Kasia wymyśliła układ, wybrała kolory”* – tłumaczył niedowiarkom Tomek.
Krzysiek pogratulował sucho. Zazdrościł, oczywiście. On z Karoliną mieszkali w kawalerce. Znajomy ojca wyjechał do syna do Chicago po śmierci żony. Nie chciał sprzedawać mieszkania – nagle by wrócił? Więc pozwolił Krzysiowi z Karoliną wynająć je za darmo, pod warunkiem, iż nic nie zmienią. Nieźle – pobrali się i od razu mieli dach nad głową.
Na pierwszym roku Krzysiek podrywał Kasię. Wybrała Tomka. Szczęściarz. Kasia zawsze miała niesamowite wyczucie stylu. Najprostsze ciuchy wyglądały na niej jak z wybiegu. choćby taki laik jak on to widział.
Tomek robił czarną robotę, ale pomysły były Kasi. Wyszło genialnie. Krzysiek rozejrzał się po swojej kuchni. Zwyczajna, nudna. Podobała mu się… do teraz.
*„No nie, Tomek, co za gość…”* Porwał laptopa i rzucił się do pokoju, zapominając, iż lepiej nie przeszkadzać Karolinie podczas sprzątania. Niech się wyżyje, ochłonie…
Karolina stała na palcach, wyciągnięta jak struna, i ścierała kurz z wiszącej półki. Krzysiek po raz setny zauważył, jaką ma żonę figurę. Wtedy półka się zachwiała. Śruby trzymały się na słowo honoru. Książki leżały w stosie na podłodze.
Chciał się wycofać, zanim go zobaczy, ale Karolina odwróciła się, zdmuchując kosmyk włosów z twarzy.
— Stoisz jak słup soli? Lepiej byś tę półkę przybił.
— Chciałem pokazać… Zobacz, jaki remont Tomek z Kasią zrobili w babcinej chacie. Też bym taką wziął… — urwał, widząc jej minę.
— Pokaż — rzuciła krótko.
— No, patrz — Krzysiek zawrócił ekran w jej stronę. — Dobrze wyszło, co? Mieszkanie było w ruinie. Tomek chciał je od razu sprzedać… — starał się mówić bez zachwytu.
— Tak. Brawo — odparła lodowato i wbiła w niego wzrok.
— Co? Moja babka ma się dobrze i nie zamierza umierać. A choćby jakby, to nie wiadomo, komu zapisze. Dwóch wnuków ma.
— Niech żyje. Ale on pisze, iż *sam* wszystko zrobił. Kasia tylko podpowiadała.
— No.
— Nie łapiesz? Ile razy miałeś przybić tę półkę?! Książki leżą na podłodze od miesiąca, kurzą się, żółkną. Rok tu żyjemy, codziennie coś się sypie. Mam kogoś z zewnątrz wynająć, żeby półkę przybił? Wstyd by ci nie było? Dla Kasi, pewnie, nie remont, ale dom byś postawił, co?
— No i zaczyna się — westchnął. — Teraz wszystko w formie cyfrowej, a ty wciąż książki w papierze kupujesz — burknął, zatrzasnął laptopa i zdecydowanie wycofał się do kuchni.
— Czekaj. — Karolina szła za nim. — Jak tylko temat półki, to głuchniesz i ślepniesz. Nie wtrącam się przecież, iż wszystkie szafy zajmujesz płytami. Nie przeszkadza mi twoja kolekcja. Ale po co ją zbierać, skoro wszystko jest w sieci? Włącz i słuchaj. Nie krytykuję twojego hobby. Zamieńmy się. Wyjmiesz swoje płyty z szafy, położysz na podłodze, a ja książki na ich miejsce. Może wtedy się za półkę weźmiesz.
— Kupmy regał na książki. Nie mam nic przeciwko — zaproponował ugodowo.
— A może od razu kupmy nowe mieszkanie, większe, swoje, gdzie będziemy robić, co chcemy? — nie dała za wygraną.
— Karol, nie chcę się kłócić. Głupio mi, iż w ogóle o tym mieszkaniu zacząłem — zmalał.
— Ja też nie chcę. Ale kiedy w końcu przybijesz półkę?
— Jutro pojadę do taty po wiertarkę i… cholera, rodzice na cały weekend na działkę pojechali. Zrobię, obiecuję, w poniedziałek po wiertarkę skoczę — zapalił się.
— Taak. Ileż to już razy słyszałam… — machnęła ręką i wyszła.
*„Po co mi to było mówić?!”* — zaklął w duchu i napisał Tomkowi, iż przez niego się pokłócili.
*„Daj spokój. Myślisz, iż my z Kasią nie mamy awantur? Podczas remontu trzy razy rozwodu chcieliśmy. Ona już choćby papiery wypełniła. Ledwo odradziłem. A Karolina u ciebie złoto”* — odpisał przyjaciel.
Krzysiek wiedział, iż ma świetną żonę. Gotuje smacznie, dom lśni czystością. I nigdyNastępnego ranka Krzysiek obudził się z postanowieniem, iż jeszcze dziś pożyczy wiertarkę od sąsiada i w końcu przybije tę przeklętą półkę, choćby miał przy tym połamać wszystkie wierteła w promieniu dziesięciu kilometrów.