Mówił mamie, iż się uczy, ale pracował, by opłacić jej chemioterapię.

twojacena.pl 6 godzin temu

Mówiłem mamie, iż się uczę, ale tak naprawdę pracowałem, żeby zapłacić za jej chemioterapię.

Każdego ranka budziłem się o piątej, żeby zdążyć do pierwszej pracy. Gdy cicho się ubierałem, słyszałem mamę kaszlącą w sąsiednim pokoju. Ten kaszel rozdzierał mi serce, a z każdym dniem brzmiał słabiej.

Już wychodzisz, synku? pytała z łóżka, gdy zaglądałem się pożegnać.

Tak, mamo. Muszę na wykłady na uniwersytet kłamałem, wymuszając uśmiech. Stypendium wszystko pokrywa, pamiętasz? Martw się o nic.

Jej oczy rozbłyskiwały za każdym razem, gdy wspominałem o studiach. To była jedyna rzecz, która przynosiła jej ukojenie w tym bólu.

Jak ja jestem dumna z ciebie, Krzysiu. Mój syn będzie lekarzem szeptała, a ja zaciskałem gardło, żeby nie płakać.

Prawda była taka, iż nigdy nie postawiłem nogi na uniwersytecie. To stypendium było moim wymysłem. Pracowałem od szóstej do czternastej w kawiarni, a od szesnastej do dwudziestej trzeciej sprzątałem biura. Wszystko po to, żeby zapłacić za chemię, której nie pokrywało ubezpieczenie.

Pewnego wtorku, gdy podawałem kawę w szpitalu, gdzie leczono mamę, podszedł do mnie dr Kowalski.

Krzysztof? To ty jesteś synem pani Danuty, prawda?

Zamarłem. Tak, doktorze. Wszystko w porządku? Coś się stało mamie?

Jest stabilna, nie martw się uśmiechnął się. Ale muszę z tobą porozmawiać. Masz chwilę?

Nogi zaczęły mi się trząść. To o o płatnościach? Obiecuję, iż w tym tygodniu nadrobię zaległości

Nie o to chodzi przerwał łagodnie. Twoja mama mówiła mi, iż studiujesz medycynę na pełnym stypendium.

Świat zawalił mi się na głowę. Ja doktorze, mogę wytłumaczyć

Krzysztof, pracuję w tym szpitalu od piętnastu lat. Znam wszystkich stypendystów medycyny w mieście spojrzał na mnie ze zrozumieniem. A ciebie widuję tu od miesięcy, zawsze w biegu, między jedną a drugą robotą.

Łzy zaczęły spływać mi po twarzy. Proszę, niech pan nie mówi mamie. To jedyna rzecz, która daje jej siłę. jeżeli się dowie, iż rzuciłem studia dla niej

Nic jej nie powiem zapewnił. Ale chcę ci pomóc. Mam kontakty na uczelni. Możemy sprawić, iż to kłamstwo stanie się prawdą.

Nie wierzyłem własnym uszom. Doktorze, nie mam pieniędzy na

Czesne jest opłacone. Wszystkie składki też. Wystarczy, iż jutro o ósmej stawisz się na wydziale lekarskim. Wyjaśniłem twoją sytuację dziekanowi to mój stary przyjaciel.

Zaniemówiłem, płacząc jak dziecko.

Dlaczego pan to dla mnie robi? wykrztusiłem przez łzy.

Bo widziałem, z jaką miłością opiekujesz się matką. Bo pracujesz osiemnaście godzin dziennie bez narzekania. I bo ktoś taki zasługuje na szansę, by spełnić marzenia, które musiał odłożyć położył mi dłoń na ramieniu. Poza tym, świat potrzebuje więcej lekarzy takich jak ty.

Tej nocy wróciłem do domu z sercem pełnym nadziei. Mama nie spała, czekała na mnie jak zawsze.

Jak tam na uczelni dziś, synku?

Po raz pierwszy od miesięcy mój uśmiech był prawdziwy. Świetnie, mamo. Jutro zaczynam nowe zajęcia. To będzie wspaniały rok.

Wyglądasz inaczej, Krzysiu. Jakbyś świecił.

Bo w końcu czuję, iż wszystko będzie dobrze, mamo. Wszystko będzie dobrze.

Gdy ją przykrywałem kołdrą, zrozumiałem, iż czasem najboleśniejsze kłamstwa mogą przemienić się w najpiękniejsze prawdy. I iż anioły noszą białe fartuchy, pojawiając się dokładnie wtedy, gdy ich najbardziej potrzebujesz.

Idź do oryginalnego materiału