MOULD: O sensie, ślimakach i katharsis – wywiad z zespołem

cityfun24.pl 1 miesiąc temu
Brytyjski zespół MOULD od kilku lat konsekwentnie buduje swoją pozycję na scenie alternatywnej, łącząc post-punkową energię z literacką wrażliwością i poczuciem humoru. Ich najnowsza EP-ka „Almost Feels Like Purpose” to zbiór introspektywnych, a zarazem przewrotnych utworów o poszukiwaniu sensu, absurdach codzienności i nieoczywistych bohaterach. O kulisach powstania wydawnictwa, inspiracjach i planach koncertowych rozmawiam z zespołem MOULD.
Mariusz Kapcia: „Almost Feels Like Purpose” to intrygujący tytuł. Jaka jest jego historia?

MOULD: Tytuł pochodzi z ostatniego wersu piosenki „Brace”. Uczucie zagubienia i poszukiwania celu to coś, z czym każdy może się utożsamić – tekst mówi o tym, iż poczucie zmarnowanego potencjału albo autodestrukcji samo w sobie niemal staje się celem. Gdy skończyliśmy nagrywać materiał, uznaliśmy, iż to mocny tytuł dla całej kolekcji, bo wszystkie utwory łączy motyw poszukiwania głębszego sensu w życiu.

EP-ka została nagrana latem w Humm Studios. Z jaką energią weszliście do tych sesji?

Mieliśmy zarezerwowane zaledwie 3,5 dnia w studiu i dość ograniczony budżet, ale od początku założyliśmy, iż damy z siebie wszystko. Nagrywaliśmy każdy utwór na żywo, zostawiając sobie czas na eksperymenty i dogrywki. Te piosenki mieliśmy już od roku, więc byliśmy gotowi, żeby je w końcu zarejestrować – to było bardzo oczyszczające przeżycie.

Wspominacie o Dave’ie Bermanie i Nicku Cave’ie jako inspiracjach. Co was przyciąga do ich stylu pisania tekstów?

Uwielbiamy Davida Bermana, szczególnie jego tomik „Actual Air” i album Purple Mountains – podoba nam się, jak bawi się językiem. Potrafi być zabawny i przygnębiający jednocześnie, to świetne połączenie. Podobnie jest z Nickiem Cave’em.

„Feeding my malaise by the spoon” to bardzo obrazowy wers. Czy wasze teksty często zaczynają się od takich obrazów?

Czasami tak, a potem dopisujemy do tego narrację. Lubię tak pisać, ale za każdym razem wygląda to trochę inaczej.

Słyszeliśmy, iż Dom źle usłyszał tekst jako „feed me mayonnaise”. Czy często zdarzają się wam takie zabawne pomyłki w studiu?

Zdecydowanie to zachęcamy, ale to chyba najbardziej zapadająca w pamięć pomyłka do tej pory. Może po prostu zaczniemy śpiewać o majonezie.

Wasze koncerty w Londynie i Bristolu zebrały świetne recenzje. Czy czujecie, iż wokół MOULD buduje się koncertowy rozpęd?

Tak, to świetne uczucie – widzimy coraz więcej osób na koncertach, a także znajome twarze, co bardzo nas cieszy. Częste granie na żywo jest dla nas bardzo ważne, nie tylko ze względu na podtrzymanie rozpędu, ale też dlatego, iż uwielbiamy grać z innymi zespołami i po prostu dobrze się bawić.

EP-ka brzmi introspekcyjnie i filmowo. Jak planujecie przełożyć to na występy na żywo?

Po prostu staramy się grać jak najlepiej każdej nocy i za każdym razem przesuwać swoje granice zmęczenia trochę dalej.

Historia o niezrozumianym olbrzymim ślimaku skazanym na śmierć jest szalona. To czysta metafora czy żart?

Prawdziwa historia.

Czy na EP-ce pojawiają się inne „postacie” – prawdziwe, symboliczne lub wyimaginowane?

Gavin, dyszący pelikan.

Jakiej reakcji oczekujecie po tej EP-ce – śmiechu, katharsis, konsternacji?

Katharsis, śmiech i konsternacja brzmią jak potężna trójca emocji – oczekujemy właśnie tego i niczego mniej.

Czy zagralibyście „SNAILS” w ogrodzie burmistrza?

Jeśli burmistrz nas zaprosi.

Czy są plany koncertowe obejmujące więcej krajów? Możemy spodziewać się was w Polsce?

Obecnie planujemy trasę i mamy nadzieję niedługo ruszyć w drogę – bardzo chcielibyśmy zagrać w Polsce.

MOULD udowadniają, iż można łączyć post-punkową energię z autoironią, literackimi inspiracjami i dystansem do siebie. Ich nowa EP-ka to szczere spojrzenie na poszukiwanie sensu i euforia z grania, a także zaproszenie do wspólnego przeżywania emocji – od śmiechu po katharsis. Czekamy na koncert w Polsce!

Rozmawiał: Mariusz Kapcia

Idź do oryginalnego materiału