Zdjęcie: Martijn Vonk / Unsplash
UNESCO ogłosiło tegoroczną listę światowego dziedzictwa – i niektóre wpisy mogą zaskoczyć. Bo dziś dziedzictwo to już nie tylko autentyczne ruiny, ale także rekonstrukcje, mity i dobrze zaprojektowane marzenia.
Podczas 47. sesji Komitetu Światowego Dziedzictwa, która odbyła się między 6 a 16 lipca, do listy UNESCO dołączyło 26 nowych miejsc. Choć spis chronionych zabytków poszerza się co roku, w tym roku mają one mocny akcent archeologiczny, z tym iż nie tylko w znaczeniu znalezisk i ruin, ale także jako refleksja nad tym, jak patrzymy na przeszłość i co z niej wybieramy jako warte ocalenia.
Czytaj też: Jak wypaść z listy UNESCO
Żywa galeria naskalna
Najstarsze pod względem chronologicznym stanowisko znajduje się – z naszego punktu widzenia – na drugim krańcu świata. To Murujuga, znana też jako półwysep Burrup w Australii Zachodniej. Wśród czerwonych skał tej niezwykłej krainy widnieją setki tysięcy petroglifów, z których najstarsze mogą mieć choćby 50 tys. lat. Wyryte w nich wizerunki zwierząt (w tym wymarłego już tygrysa tasmańskiego), ludzi, narzędzi czy symboli duchowych należą do najstarszych form sztuki na świecie. Murujuga to jednak nie pojedyncze stanowisko, ale największe na świecie skupisko rytów naskalnych, obejmujące ponad milion petroglifów rozmieszczonych w przynajmniej 38 głównych lokalizacjach, tworzących ciągły krajobraz sakralno-wizualny.
Dla lokalnych społeczności aborygeńskich to wciąż żywy krajobraz duchowy – miejsce nierozerwalnie związane z tradycjami, prawem zwyczajowym i świętymi opowieściami Tjukurrpa (Czasu Snu). Dlatego wpis UNESCO stanowi nie tylko ochronę tej niezwykłej kamiennej galerii, ale i uznanie kontynuacji kulturowej pamięci rdzennych mieszkańców Australii.
Jak podkreśliła komisja, Murujuga to „wyjątkowy przykład interakcji człowieka z krajobrazem w ciągłości sięgającej dziesiątek tysięcy lat” – a jednocześnie przestrzeń, która „do dziś pełni funkcje duchowe, edukacyjne i rytualne”.