Rodriguez Foundation zmienia się w swoistą poczekalnię. Tu czas się rozmywa, a przestrzeń wciąga, tworząc miejsce na refleksję, która może dotykać bardzo głęboko.
Wystawa Adolfo Bimera jest niezwykle osobista. Wieloletnie doświadczenia związane z towarzyszeniem chorej matce w instytucjach medycznych uczyniły z takich miejsc codzienność i naturalny punkt wyjścia do tworzenia sztuki, która pozwala oswoić rzeczywistość. Osobisty wymiar wystawy może stać się również naszym doświadczeniem. Z pozoru sterylna przestrzeń kusi swoją zagadkowością, a poszczególne prace umożliwiają ciału odnalezienie się w niej i odkrycie własnej cielesności. Rozciągnięta wokoło poręcz daje metaforyczne i fizyczne oparcie, prowadząc w głąb– a poczekalniane krzesełka pozwalają na poczucie zlewania i stapiania się z ciałem. Zmysły odnajdują znane faktury i materiały – fizyczne, bliskie, intymne.








Bliskość tę odczuwać możemy wielowymiarowo – zarówno w warstwie estetyki, jak i materii. Język wizualny Bimera wykorzystujący obrazy ze świata nauki i mikrobiologii, na pierwszy rzut oka może wydawać się abstrakcyjny. Obrazy medyczne są trudne do odczytania, budzą poczucie odrealnienia, obcości i dehumanizacji, a przecież w rzeczywistości stanowią głęboko osobisty portret ludzkiego organizmu. W krzesłach, zatytułowanych Employed Time (Czas poświęcony) niczym w zdjęciach rentgenowskich, odczytujemy kształty szkieletu, w mikro i makro skali, a jednocześnie stają się one przedłużeniem naszego ciała, przyjmując je i podtrzymując. Złożona z elementów przypominających szkiełka laboratoryjne, pokrytych tabletkami i minerałami naturalnie obecnymi w ciele, praca Kwiecień wręcz nasycona jest życiem w jego biologicznym wymiarze. Przezroczysta poręcz Lifespan (Czas życia) wypełniona mieszanką medykamentów, witamin, nawozów, pestycydów, mikro plastiku i innych sypkich substancji staje się przekrojem odpadów naszej cywilizacji – geologicznym świadectwem kultury.








Czas na wystawie jest niemal tak namacalny jak sama materia. Traci granice, rozlewa się, przekracza typowe ramy kalendarza. W tym świecie doświadczenie zawieszenia i oczekiwania splata się z jego upływem, z przemijaniem. Rytm ten przerywają prace malarskie, które przywołują początek, źródło, narodziny – powstające w dialogu z artystą, który inicjuje proces, ale pozwala materii samej kształtować swoją formę. Czas zawisa więc pomiędzy początkiem a końcem, powstawaniem materii i jej zanikiem, życiem i kruchością tego, co nie może oprzeć się zużyciu.
Wystawa Adolfo Bimera pozostawia nas z poczuciem głębokiego uczestnictwa – nie tylko obserwujemy prace, ale stajemy się częścią przestrzeni, w której materię i czas odczuwamy fizycznie. To doświadczenie subtelne, intymne i wielowymiarowe, skłaniające do refleksji nad tym, jak kruche jest życie, oraz jak codzienność i osobiste historie przenikają naszą percepcję świata. W tej wystawie każdy detal jest zaproszeniem do zatrzymania się i do wniknięcia w moment “pomiędzy”.