"Kruk" wraca. Ale czy powinien? Recenzja

filmweb.pl 4 tygodni temu
"Kruk" wraca z martwych – jak to ma w zwyczaju. Czy Rupert Sanders, twórca takich tytułów jak "Królewna Śnieżka i Łowca" oraz "Ghost in the Shell", dorównał legendzie filmu Aleksa Proyasa? Czy Bill Skarsgård sprawdza się jako sukcesor Brandona Lee? Ewelina Leszczyńska recenzuje film.

To nie sztuka zabić kruka (recenzja filmu "Kruk", reż. Rupert Sanders)





Do wszystkich, którzy po pierwszych zwiastunach rebootu "Kruka" wieszczyli profanację oryginału: wykrakaliście. Rupert Sanders zrobił to, na co nie odważyli się twórcy żadnego z trzech sequeli – zakłócił wieczny odpoczynek Shelly i Erica (Sofia Shinas i Brandon Lee). Pycha kroczy jednak przed upadkiem. Reinkarnowani przez FKA Twigs i Billa Skarsgårda bohaterowie są do bólu nijacy, a w łączące ich uczucie, rzekomo silniejsze niż śmierć, musimy uwierzyć na słowo. Dzięki temu film, zamiast trzymać w napięciu i wzruszać, zabija nudą.

Największy grzech mają na sumieniu scenarzyści. "Kruk" zawsze był prostą historią o zemście zza grobu – tak było w komiksowym oryginale Jamesa O'Barra, tego trzymali się twórcy dotychczasowych odsłon. Niezależnie, czy opowiadali o parze kochanków (pierwsza, trzecia, czwarta część) czy o ojcu samodzielnie wychowującym dziecko (druga), na wstępie dostawaliśmy prosty komunikat: jeżeli rozdzieli ich śmierć, smutek będzie tak wielki, iż udręczona dusza nie zazna spokoju, póki nie wyrówna rachunków. Niestety Zach Baylin i William Josef Schneider najwyraźniej nie wierzą w inteligencję publiczności. Abyśmy w pełni pojęli niezwykły charakter relacji Erica i Shelly, dostajemy genezę ich związku. Tym samym pierwszy akt to w gruncie rzeczy prequel, który może i miałby rację bytu jako samodzielna produkcja, ale jako element fabuły jedynie nuży, w nieskończoność odwlekając to, na co wszyscy czekamy.


O ile oryginalni Eric i Shelly wiedli zwyczajne, uporządkowane życie, na tle innych par wyróżniając się jedynie gotycką stylówką, o tyle nowych bohaterów najtrafniej podsumowywałby facebookowy status "to skomplikowane". Scenopisarski duet usilnie chce nas przekonać, iż mamy do czynienia z młodymi ludźmi toczącymi nierówną walkę z demonami przeszłości – ale robi to bez polotu, sprowadzając ich problemy do garści banałów o trudnym dzieciństwie. Najgorzej wychodzi na tym FKA Twigs, której brakuje aktorskiego doświadczenia, by z pobieżnie zarysowanej postaci stworzyć wyrazistą protagonistkę. Nie potrafi ona w przekonujący sposób oddać jej zagubienia, a między nią a partnerującym jej Billem Skarsgårdem próżno szukać jakiejkolwiek chemii.

Występ w "Kruku" nie zapisze się też złotymi zgłoskami w filmografii młodego aktora – a ma on już przecież w swoim dorobku role mrocznych i niejednoznacznych moralnie bohaterów. Eric najciekawiej wypada, gdy tuż po śmierci próbuje zrozumieć, co się z nim dzieje. Jego panika jest jednym z nielicznych przykładów emocji, jakie zobaczycie na ekranie. Maniera wytatuowanego, zamkniętego w sobie bad boya, w którą wtłaczają go scenarzyści, nie daje Billowi Skarsgårdowi rozwinąć skrzydeł. Zach Baylin i William Josef Schneider traktują zresztą Erica jak postać z gry: każą mu gdzieś iść, zdobyć wskazówkę, pokonać bossa. Prześlizgują się przy tym po kolejnych wątkach, nie wykorzystując ich potencjału. choćby tytułowy kruk, w oryginale przewodnik i źródło siły protagonisty, zostaje sprowadzony do ornamentu.

Całą recenzję autorstwa Eweliny Leszczyńskiej przeczytacie TUTAJ.

"Kruk" – zwiastun






O czym opowiada "Kruk"?



Zakochani Shelley i Eric próbują zacząć nowe życie z dala od przestępczego świata, który ich ukształtował. Jednak przeszłość nie pozwala przed sobą uciec. Gdy oboje padają ofiarami brutalnego morderstwa, Eric u progu zaświatów dostaje propozycję nie od odrzucenia. Aby ocalić duszę ukochanej przed piekłem, musi powrócić na ziemię, by wymierzyć karę odpowiedzialnym za jej śmierć. Tak zaczyna się jego krwawa odyseja przez świat żywych i umarłych.

W obsadzie znaleźli się m.in. Bill Skarsgård, FKA Twigs, Danny Huston i Josette Simon.
Idź do oryginalnego materiału