Koncert Chrust – intymnie, z uśmiechem i muzyką „Przed zmierzchem”

strefamusicart.pl 6 godzin temu
Zdjęcie: Chrust


Wieczorem 13 maja klub Hydrozagadka w Warszawie zamienił się w magiczną przestrzeń, gdzie muzyka folkowa spotkała się z nowoczesnymi brzmieniami. Zespół Chrust, w składzie Małgorzata Oleszczuk, Karol Konop i Dariusz Mrozek, zaprosił zgromadzoną publiczność w muzyczną podróż pełną emocji i niespodzianek.

Przystrojona z klimatem mała scena stworzyła aurę bliskości i ciepła, podkreśloną przez obecność niewielkiej, ale entuzjastycznej publiczności. Muzycy, jakby chcieli jeszcze bardziej zbliżyć się do natury, występowali boso. Z łatwością nawiązali kontakt z widzami, dzieląc się nie tylko muzyką, ale i osobistymi historiami oraz humorem. To właśnie ten luz i wspólna euforia z grania, a także drobne improwizacje budowały atmosferę.

Setlista była przemyślanym miksem utworów z debiutanckiej płyty i tej najnowszej. Zaczęło się niewinnie – z nutą folkowej tajemnicy w utworze „Biegnąc”, a potem „Jesiony jeziora” wprowadziły nas w liryczną melancholię. Kolejne numery – poruszające „Wiatrem czesane”, pełna przestrzeni „Woda” z tekstem o tajemnicach rzucanych na głęboką wodę – tylko potęgowały ten stan. Energetyczne „Tempo” dosłownie porwało publiczność (nie dziwi, iż zgłoszono je do Eurowizji!), a „Róża” przyniosła wzruszenie.

Ten wieczór był też okazją do świętowania – Małgorzacie odśpiewano „Sto lat”. Nie zabrakło również innych niespodzianek: zapomniane wianki z Gdańska, zamiana instrumentów między muzykami i gościnny występ Patrycji Mizerskiej w tytułowym utworze z nowej płyty „Przed zmierzchem”.

Później wybrzmiały jeszcze m.in. „Hen za rzeką” – pierwszy singiel z 2021 roku, poetyckie „Pod jaworem” i „Nieboskłon” z wspólnym klaskaniem w folkowym rytmie. Zwieńczeniem był „Szczur” – numer, który domknął ten niezwykły wieczór z pazurem i charakterem.

Ten kameralny koncert Chrustu był nie tylko muzycznym wydarzeniem, ale także prawdziwym spotkaniem artystów z publicznością – pełnym autentyczności, ciepła i wspólnego przeżywania muzyki. Słychać było i czuć miłość do grania. A ich muzyka ma siłę, by sięgać większych scen i liczę, iż właśnie na takiej zobaczę ich następnym razem.

Idź do oryginalnego materiału