
Kiedyś będzie pięknie jest pierwszym tytułem z serii komiksów o mniejszościach W(y)kluczenia. Cykl, pod redakcją Artura Wabika, jest zaplanowany na cztery tomy; otwiera go opowieść o dwóch przedstawicielkach mniejszości seksualnych w Polsce.
Można by się spodziewać, iż seria będzie próbować podejmować bardziej holistycznie temat wykluczeń, ugryźć temat z różnych perspektyw czy przedstawiać fabularyzowane dane z raportów. Herzyk podeszła do tematu bardziej kameralnie - opowiedziała historię dwóch zwykłych nastolatek, rosnącego wśród nich uczucia i trudów życia codziennego wśród heteronormatywnego społeczeństwa. To umożliwiło wysnuć autorce ponadczasową przypowieść o tym, iż miłość czyni nas ludźmi, bez znaczenia na kolor skóry, orientację czy pochodzenie.
Milena ma zwykłe-niezwykłe marzenia. W przyszłości chciałaby pracować w NASA, na razie wolny czas spędza na lekturze astronomicznych książek. I jednocześnie skrycie podkochuje się z Tamarze, nowej dziewczynie, która pojawiła się w klasie na początku roku szkolnego. Przypadkowe spotkanie w parku pozwala Milenie pokonać nieśmiałość i zagadność do koleżanki, o której nikt nic nie wie, gdyż ta wydaje się być dziwnym odlutkiem. Ta sytuacja staje się zalążkiem rodzącego się powoli uczucia. Mimo iż Tamara cały czas nic nie mówi Milenie o swojej rodzinie, miłość kwitnie. Do tego stopnia, iż dziewczyny postanawiają podzielić się swoim szczęściem na instagramie. Co prowadzi do brutalnego zderzenia z otaczającą rzeczywistością.
Komiks podzielony jest na dwie części. Przez 2/3 tomu Herzyk serwuje spokojny storytelling, mający na celu przedstawić bohaterki opowieści i w czuły sposób ukazać rozkwit uczucia między dwoma nastolatkami, jakich wiele - od początkowej nieśmiałości, przez wzrastającą fascynację druga osobą, na celebracji drobnych radostek dnia codziennego kończąc. Słowem - normalne skrawki życia. W pewnym momencie następuje przełamanie fabularne i stery przejmuje Milena, która staje się narratorem z offu. Wydarzenia stają się skrótowe, skondensowane, pozbawione dialogów. Rozumiem ów zabieg mający wywołać lekką terapię szokową dzięki zderzenia idyllicznej, bezpiecznej bańki domowego zacisza z zewnętrznym światem pełnym agresji, uprzedzeń i ludzkich dramatów. Niemniej jednak pierwszą część czyta się lepiej; czytelnik nawiązuje empatyczne połączenie z bohaterkami, kibicuje ich związkowi, być może choćby przypomina sobie swoje pierwsze zauroczenia. Druga część ma w sobie więcej z reportażu, w którym ciepły klimat ucieka na rzecz "suchego" sprawozdania. Koncepcyjnie ma to sens - owo zestawienie dwóch rzeczywistości na kursie kolizyjnym nabiera potrzebnego ciężaru fabularnego. Jednak jeżeli mówimy o uczuciach - z chęcią przeczytałbym całą historię w stylu pierwszych 34 stron. Owszem, wymagałoby to stworzenia komiksu o co najmniej zdwojonej objętości, by wszystko mogło wybrzmieć jednorodnie.
Tytuł pięknie namalowała piekielnie zdolna Katarzyna Klas. Słowo-klucz: pastelowe. Pastelowe kolory, uroczo przymglone tła, skarpetki w paski. Na swoje własne potrzeby nazywam kreskę artystki "wycinankową". Często mam wrażenie, iż kadry zostały wycięte z kartonu i pomalowane na impresjonistyczną modłę. Rysowniczka umie doskonale przekazać emocje używając prostych tricków - skupia się na oczach, które mówią wszystko, blurruje plany dalsze pozwalając popracować wyobraźni i tak prowadzi narrację, by opowieść popłynęła adekwatnym tempem. Duży format w tym przypadku działa wyłącznie na plus. W znakomitej większości kadrów oko z przyjemnością zatrzymuje się na (w sumie minimalistycznych) szczegółach.
Kiedyś będzie pięknie chce leczyć społeczne strachy. Pokazać, iż wszystkie wyobrażenia o osobach homoseksualnych i transpłciowych są oparte wyłącznie na niezrozumiałych uprzedzeniach. I jeżeli mam użyć języka publicznych dyskusji - nie ma w komiksie ani grama lewackiej progresywności, polit-poprawności czy propagandy LGBT+. To ciepła opowieść o miłości, marzeniach, próbie znalezienia sensu w życiu i pokazaniu, jak kilka potrzeba, by kiedyś było piękniej. Wystarczy zacząć od wyrzucenia stereotypów w kąt. Oraz pobrania darmowej wersji w pdf.
Tekst powstał na podstawie recenzenckiego egzemplarza podesłanego przez Artura Wabika.