"Słone lato": córka odpowiedzialna za matkę
"Moja sytuacja zupełnie nie ma wpływu na Sofię" - kategorycznie stwierdza w rozmowie z nowym lekarzem przykuta do wózka inwalidzkiego Rose (Fiona Shaw). To jedno zdanie wystarczy, żeby widz natychmiast zorientował się, iż jest na odwrót. Córka Rose - Sofia (Emma Mackey) - jest już dorosłą kobietą. Studiuje. Pisze pracę (z antropologii, dotyczący Margaret Mead i jej badań). "Jest wieczną studentką" - komentuje uszczypliwie matka, nie zauważając, iż jej jedyne dziecko porzuciło swoje życie w Londynie, w ogóle jakiekolwiek życie gdziekolwiek, żeby towarzyszyć jej w kolejnej próbie wyleczenia się. Nie widzi, iż Sofia nie ma żadnej przestrzeni dla siebie.Reklama
Sofia innej matki nie pamięta. Miała cztery lata, gdy Rose znalazła się w wózku i zaczęła zmagać z chronicznym bólem. Choroba jest nietypowa - Rose może bowiem czasem na chwilę wstać, zrobić kilka kroków. "Raz do roku" - utrzymuje. Lekarze w Anglii bezradnie rozkładają ręce. Doktor Gomez z Hiszpanii (Vincent Perez) jest dla kobiety ostatnią nadzieją. Tylko czy ona naprawdę chce wyzdrowieć?
Na co dzień Rose ma córkę. Mąż jest nieobecny, założył drugą rodzinę. Na Sofii spoczywa cały ciężar opieki nad inwalidką: od podania wody do wizyt w toalecie. Dziewczyna musi być nieustannie dostępna, na zawołanie. Każda próba oddalenia się przynosi ciche reprymendy, uwagi, które nigdy nie powinny paść. "Który to dzień cyklu?" / "Co się z tobą dzieje?" - docieka Rose, gdy Sofia na chwilę "wymyka się spod kontroli". To miłość bardziej rodem z "Ostrych przedmiotów" Gillian Flynn niż z czułej opowieści obyczajowej o szlachetnej więzi córki i matki.
Bez łatwych odpowiedzi
Ale nie! Rebecca Lenkiewicz, reżyserka (debiut w tej roli na planie) i scenarzystka (znana polskim widzom jako współscenarzystka "Idy" Pawła Pawlikowskiego), nie godzi się na łatwe odpowiedzi i czarno-białe oceny. W "Słonym lecie" to nie tylko matka kontroluje córkę, nie tylko ona jest "toksyczna". Sofii w roli pomocnicy od wszystkiego jest... dobrze. Opieka nad chorą to świetna wymówka, żeby nie wskoczyć w samodzielne życie. Wbrew pozorom to więzienie daje bezpieczeństwo...
Przebudzenie dla Sofii przychodzi (nie)spodziewanie - z uczuciem wobec enigmatycznej nieznajomej spotkanej na plaży. Nieco starsza Ingrid (Vicky Krieps) otwiera w dziewczynie nieznane jej wcześniej pragnienia i marzenia (ot, trochę to wyświechtany wątek, ale...). A iż to Hiszpania. Lato. Słońce. Ciała się przyciągają. Do czasu, bo i w tej przestrzeni pojawiają się komplikacje. Dokąd to wszystko doprowadzi Sofię? Czy będzie w stanie odciąć pępowinę i znaleźć własną drogę? Wreszcie czy Rose to tylko narcystyczna, toksyczna matka, zajęta jedynie swoimi potrzebami? A może i ona jest ofiarą? Może trauma przenoszona jest z pokolenia na pokolenie?
Lenkiewicz napisała scenariusz "Słonego lata" na podstawie powieści "Hit Milk" Deborah Levy. Nie jest to jednak adaptacja wierna, pojawiają się w niej wątki niezależne, jak na przykład pochodzenie Rose. To Irlandka, wychowana w surowej rodzinie, gdzie miejsce na uczucia wypełnione było grzechem, winą i wstydem. Wyjście z takiego domu niszczy. Musi niszczyć. Ale czy można się od tego uwolnić?
Slow burn cinema
Zastanawiam się, czy w tej recenzji nie zdradzam za wiele. Trochę tak, więcej niż zwykle, ale jednocześnie "Słone lato" to typowe "slow burn cinema", kino, które wpływa na widza nie poprzez to, co się dzieje, a jak się dzieje i w jaki sposób jest to pokazane. I to, co w końcu wyłoni się spod powierzchni może chwycić za najczulsze struny w duszy, rezonować na najgłębszych warstwach jestestwa, tożsamości, własnych przeżyć (niekoniecznie identycznych z bohaterkami). Równie dobrze może też utulić do kojącego snu w klimatyzowanej sali kinowej lub wzbudzić tęsknotę za Marvelem i szybkim, ciętym montażem oraz basami z Dolby Surround.
Bez wątpienia "Słone lato", o ile mu tylko na to pozwolić, kwestionuje pewne społeczne wzorce i oczekiwania. Jednocześnie buduje doświadczenie emocjonalne i estetyczne - zdjęcia Si Bella i Christophera Blauvelta inspirowane są sztuką takich fotografików jak Bill Brandt i Francesca Woodman, a także portretami lesbijskimi lat 70. Tworzą całą aurę tej opowieści (i przekształcają Grecję, gdzie były realizowane, w Hiszpanię, ale to tylko ciekawostka z planu, na marginesie). Może chwilami film gdzieś błądzi, ale jest to przecież rzeczą ludzką, na pewno w sytuacji, w której znalazły się bez swojej winy Rose, Sofia i Ingrid. Powierzchnia jest płaska. Panuje cisza. Skwar. Słońce razi w oczy, a meduzy boleśnie parzą skórę. Burza wisi w powietrzu...
I tylko Pawła Łozińskiego brak - z jego eksperymentalnym filmem dokumentalnym "Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham". Konfrontacja matki i córki, które pod opiekuńczym okiem psychoterapeuty po raz pierwszy NAPRAWDĘ ze sobą rozmawiają, byłaby idealnym postscriptum, dopełnieniem tej słonej ballady o mrokach miłości.
6,5/10
"Słone lato" (Hot Milk), reż. Rebecca Lenkiewicz, Wielka Brytania 2025, dystrybutor: M2Films, premiera kinowa: 25 lipca 2025 roku.